Budka nazywa idiotami ludzi, którzy sięgają po dopalacze. Panie ministrze, a jak nazwać tych, którzy im to umożliwili?

fot. Facebook
fot. Facebook

To jest naprawdę tak, jakby wypić domestos. Jeżeli ktoś zażywa substancję i nie wie, jakie ona ma składniki i jak może działać, to taką osobę trzeba nazwać idiotą lub samobójcą

— mówił dziś rano w jednej z wrocławskich kawiarni minister sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz Borys Budka.

Łatwo jest nazwać ofiary dopalaczy idiotami i samobójcami. Ale kiedy słowa te padają z ust ministra sprawiedliwości rządu, który jest po to, aby Polaków także przed dopalaczami chronić, to krew się w żyłach burzy. Donald Tusk, który niewiele w tej sprawie zrobił, potrafił przynajmniej  tym ludziom współczuć.

Ludzie umierają, także żarty się skończyły

— mówił w 2010 roku.

Minister Budka najwyraźniej ma w sobie dużo mniej empatii i mówi wprost, co myśli.

Podsumujmy dokonania PO w spawie dopalaczy. Z jednej strony mamy sklepy z dopalaczami przy głównych ulicach miast, masowe zatrucia i ofiary śmiertelne, z drugiej nic nie warte obietnice z 2010 r. byłego premiera Donalda Tuska i jego minister Ewy Kopacz. Mamy też obwiązującą od 1 lipca ustawę, ponad 2,5 tys. zatruć w 2015 r. oraz dilerów, którzy wychodzą na wolność zaraz po aresztowaniu.

Może warto przypomnieć ministrowi, że jego podstawowym zadaniem jest ochrona Polaków. Także przed dopalaczami. Budka ma chronić również tych, którzy po te dopalacze sięgają. Ci ludzie mają już dość swoich problemów.

Od ministra sprawiedliwości Polacy oczekują skutecznego prawa, jego egzekucji oraz bezwzględnej walki z dystrybucją narkotyków, a nie epitetów pod adresem ofiar dopalaczy przy porannej kawie.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.