wPolityce.pl: Ordynator szpitala we Wrocławiu po krytyce szpitali w swoim mieście, jaką wygłosił na spotkaniu z ministrem Zembalą, został zawieszony. Dziś w mediacje włączyła się Ewa Kopacz i ordynator wrócił na swoje stanowisko. Jak Pan ocenia wydarzenia związane z dr. Januszem Malinowskim?
Prof. Bogdan Chazan: Ta sytuacja przypomina mi dawne czasy, których młodzi ludzie już nie pamiętają. W PRL-u, gdy na zebraniu partyjnym członek partii w jakiś sposób się nie popisał i coś mu się wymknęło, musiał złożyć samokrytykę. I wtedy sekretarz partii wybaczał wspaniałomyślnie jego występek i błędy. Wypisz wymaluj… Obserwując obecną rzeczywistość nasuwają się człowiekowi porównania do tego, co było w czasach słusznie minionych. Decyzje dotyczące dr. Malinowskiego to również próba wywołania lęku w społeczeństwie i pracownikach medycznych. Postępowanie wobec ordynatora z Wrocławia, jak również wobec mnie w Warszawie to była próba zastraszenia lekarzy, pielęgniarek, położnych, by nikt nie ważył się postąpić w sposób niewłaściwy, w sposób niewłaściwy, zdaniem władz, wobec stanowionego prawa. Prawa źle interpretowanego, w którym nie ma de facto miejsca na sumienie.
Ordynator ostro krytykował warunki, w jakich kobiety w szpitalach wrocławskich muszą rodzić dzieci. Może jego uwagi były po prostu nieprawdziwe?
W oddziałach położniczych w Polsce nie jest tak, jak się powszechnie sądzi. Po akcji „Rodzić po ludzku” nie wszędzie jest rzeczywiście po ludzku, nie wszędzie jest pięknie i ładnie. W wielu szpitalach warunki rodzenia nie są właściwe. Porody rodzinne często są wciąż dostępne tylko dla niektórych, albo są realizowane za dopłatą. Nie wszędzie przyjmuje się, że mąż może towarzyszyć żonie przy porodzie. Stawiane są różnego rodzaju blokady, finansowe, organizacyjne itd. Koordynacja opieki położniczej w miastach również pozostawia wiele do życzenia.
Czym to skutkuje?
Liczne są organy założycielskie poszczególnych szpitali. W Warszawie występuje aż pięć jednostek, a każda dysponuje szpitalem według swojego uznania. We Wrocławiu doszło do tego, że w okresie urlopowym jeden szpital się zamknął. Zamknięcie placówki na czas remontu to rozwiązanie wygodne dla pracowników, oni idą na urlop. A to, że kobiety nie mają gdzie rodzić, nikogo nie obchodzi. Rozumiem ordynatora Malinowskiego, któremu się wyrwały słowa krytyki. Pan minister Zembala zapewne oddalił jego pytania swoim zwyczajem, ale zdenerwował się mocno. Słyszałem wymianę zdań między oboma panami.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
wPolityce.pl: Ordynator szpitala we Wrocławiu po krytyce szpitali w swoim mieście, jaką wygłosił na spotkaniu z ministrem Zembalą, został zawieszony. Dziś w mediacje włączyła się Ewa Kopacz i ordynator wrócił na swoje stanowisko. Jak Pan ocenia wydarzenia związane z dr. Januszem Malinowskim?
Prof. Bogdan Chazan: Ta sytuacja przypomina mi dawne czasy, których młodzi ludzie już nie pamiętają. W PRL-u, gdy na zebraniu partyjnym członek partii w jakiś sposób się nie popisał i coś mu się wymknęło, musiał złożyć samokrytykę. I wtedy sekretarz partii wybaczał wspaniałomyślnie jego występek i błędy. Wypisz wymaluj… Obserwując obecną rzeczywistość nasuwają się człowiekowi porównania do tego, co było w czasach słusznie minionych. Decyzje dotyczące dr. Malinowskiego to również próba wywołania lęku w społeczeństwie i pracownikach medycznych. Postępowanie wobec ordynatora z Wrocławia, jak również wobec mnie w Warszawie to była próba zastraszenia lekarzy, pielęgniarek, położnych, by nikt nie ważył się postąpić w sposób niewłaściwy, w sposób niewłaściwy, zdaniem władz, wobec stanowionego prawa. Prawa źle interpretowanego, w którym nie ma de facto miejsca na sumienie.
Ordynator ostro krytykował warunki, w jakich kobiety w szpitalach wrocławskich muszą rodzić dzieci. Może jego uwagi były po prostu nieprawdziwe?
W oddziałach położniczych w Polsce nie jest tak, jak się powszechnie sądzi. Po akcji „Rodzić po ludzku” nie wszędzie jest rzeczywiście po ludzku, nie wszędzie jest pięknie i ładnie. W wielu szpitalach warunki rodzenia nie są właściwe. Porody rodzinne często są wciąż dostępne tylko dla niektórych, albo są realizowane za dopłatą. Nie wszędzie przyjmuje się, że mąż może towarzyszyć żonie przy porodzie. Stawiane są różnego rodzaju blokady, finansowe, organizacyjne itd. Koordynacja opieki położniczej w miastach również pozostawia wiele do życzenia.
Czym to skutkuje?
Liczne są organy założycielskie poszczególnych szpitali. W Warszawie występuje aż pięć jednostek, a każda dysponuje szpitalem według swojego uznania. We Wrocławiu doszło do tego, że w okresie urlopowym jeden szpital się zamknął. Zamknięcie placówki na czas remontu to rozwiązanie wygodne dla pracowników, oni idą na urlop. A to, że kobiety nie mają gdzie rodzić, nikogo nie obchodzi. Rozumiem ordynatora Malinowskiego, któremu się wyrwały słowa krytyki. Pan minister Zembala zapewne oddalił jego pytania swoim zwyczajem, ale zdenerwował się mocno. Słyszałem wymianę zdań między oboma panami.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260645-prof-chazan-o-ordynatorze-z-wroclawia-premier-niczym-satrapa-decyduje-o-losie-lekarzy-to-nie-wyglada-dobrze-to-jak-za-prl-nasz-wywiad