Muszę przyznać, że jestem zaskoczony tymi słowami Ewy Kopacz - to nie jest dobra wypowiedź godna szefowej rządu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jerzy Żyżyński, ekonomista, poseł PiS.
wPolityce.pl: Premier Ewa Kopacz żaliła się w poniedziałek na konferencji prasowej we Wrocławiu, że SKOK-i są „obciążeniem dla systemu bankowego”. Czy to naturalne, by szef rządu tak jednoznacznie udzielał się po stronie banków?
Prof. Jerzy Żyżyński: Muszę przyznać, że jestem zaskoczony tymi słowami Ewy Kopacz - to nie jest dobra wypowiedź godna szefowej rządu. Potwierdza to jednak tylko fakt, na który zwracaliśmy uwagę na komisji sejmowej. W skrócie rzecz biorąc chodzi o to, że SKOK-i są sektorem systemu finansowego, który został zbudowany z myślą o pewnej niszy – drobnych ciułaczy i niedużych kredytobiorców. SKOK-i zaczęły się jednak rozwijać i wtedy stały się solą w oku dużej finansjery – mówi się o sektorze bankowym i firmach pożyczkowych. W związku z tym fakt, że pewne podchody są dziś prowadzone, są kojarzone z tym, że SKOK-i są konkurencją dla sektora pożyczkowego.
Te dziwne działania, które się później zaczęły, są interpretowane jako efekt lobbingu firm pożyczkowych i w pewnej mierze również banków. Niedobrze, że premier rządu się w to wpisuje.
Wcześniej były słowa ministra finansów Mateusza Szczurka, który bez owijania w bawełnę nazwał SKOK-i piramidami finansowymi.
Wypowiedź pana ministra Szczurka była skandaliczna – szef resortu finansów musi bowiem zdawać sobie sprawę, taka informacja idzie w świat. Czym innym jest, gdy o danej instytucji mówią i myślą różni ludzie, a co innego, gdy swój autorytet wykorzystują minister i premier. Tak ostre słowa mogą doprowadzić do czegoś na kształt tzw. paniki bankowej, kiedy to ludzie zaczynają wycofywać deficyty. Odpowiedzialne działanie władzy polega na tym, że myśli o konsekwencjach tego, co mówi. W przypadku słów ministra Szczurka i premier Kopacz nie zauważyłem tego typu refleksji.
Nawet w Stanach Zjednoczonych przed kryzysem prezesi banków nie podsycali negatywnych nastrojów, by nie wywoływać paniki, a mamy tu do czynienia z czymś zupełnie innym. Zalecałbym premier Kopacz i ministrowi Szczurkowi tonowanie wypowiedzi. Musimy ułatwić wyjście na prostą i wykorzystywać możliwości, które mamy.
Jak więc tłumaczy pan tego typu nerwowe i ostre wypowiedzi po stronie rządu?
Mówi się o połączeniu kampanii wyborczej i lobbingu sektorów bankowego i pożyczkowego. Proszę zwrócić uwagę na to, że pan minister sam jest w konflikcie interesów – warto przypomnieć, że przez kilkanaście ostatnich lat pracował przecież w sektorze bankowym. Swoją postawą mocno pracuje na wotum nieufności, bo jest de facto stroną konkurencyjną wobec SKOK.
Samo pojawienie się sprawy SKOK w kampanii wyborczej nie może dziwić - to powrót do metod z kampanii prezydenckiej, gdy próbowano „umoczyć” Andrzeja Dudę. Marcin Święcicki z Platformy kilkakrotnie chciał wzywać wówczas jeszcze kandydata Dudę, by jątrzyć w kampanii prezydenckiej. To nie wyszło i nie wyjdzie także i teraz – choć gdyby plan Platformy się powiódł i doprowadzono do paniki w sektorze SKOK, to odpowiedzialność zostanie zrzucona na PiS. Nonsens.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Muszę przyznać, że jestem zaskoczony tymi słowami Ewy Kopacz - to nie jest dobra wypowiedź godna szefowej rządu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jerzy Żyżyński, ekonomista, poseł PiS.
wPolityce.pl: Premier Ewa Kopacz żaliła się w poniedziałek na konferencji prasowej we Wrocławiu, że SKOK-i są „obciążeniem dla systemu bankowego”. Czy to naturalne, by szef rządu tak jednoznacznie udzielał się po stronie banków?
Prof. Jerzy Żyżyński: Muszę przyznać, że jestem zaskoczony tymi słowami Ewy Kopacz - to nie jest dobra wypowiedź godna szefowej rządu. Potwierdza to jednak tylko fakt, na który zwracaliśmy uwagę na komisji sejmowej. W skrócie rzecz biorąc chodzi o to, że SKOK-i są sektorem systemu finansowego, który został zbudowany z myślą o pewnej niszy – drobnych ciułaczy i niedużych kredytobiorców. SKOK-i zaczęły się jednak rozwijać i wtedy stały się solą w oku dużej finansjery – mówi się o sektorze bankowym i firmach pożyczkowych. W związku z tym fakt, że pewne podchody są dziś prowadzone, są kojarzone z tym, że SKOK-i są konkurencją dla sektora pożyczkowego.
Te dziwne działania, które się później zaczęły, są interpretowane jako efekt lobbingu firm pożyczkowych i w pewnej mierze również banków. Niedobrze, że premier rządu się w to wpisuje.
Wcześniej były słowa ministra finansów Mateusza Szczurka, który bez owijania w bawełnę nazwał SKOK-i piramidami finansowymi.
Wypowiedź pana ministra Szczurka była skandaliczna – szef resortu finansów musi bowiem zdawać sobie sprawę, taka informacja idzie w świat. Czym innym jest, gdy o danej instytucji mówią i myślą różni ludzie, a co innego, gdy swój autorytet wykorzystują minister i premier. Tak ostre słowa mogą doprowadzić do czegoś na kształt tzw. paniki bankowej, kiedy to ludzie zaczynają wycofywać deficyty. Odpowiedzialne działanie władzy polega na tym, że myśli o konsekwencjach tego, co mówi. W przypadku słów ministra Szczurka i premier Kopacz nie zauważyłem tego typu refleksji.
Nawet w Stanach Zjednoczonych przed kryzysem prezesi banków nie podsycali negatywnych nastrojów, by nie wywoływać paniki, a mamy tu do czynienia z czymś zupełnie innym. Zalecałbym premier Kopacz i ministrowi Szczurkowi tonowanie wypowiedzi. Musimy ułatwić wyjście na prostą i wykorzystywać możliwości, które mamy.
Jak więc tłumaczy pan tego typu nerwowe i ostre wypowiedzi po stronie rządu?
Mówi się o połączeniu kampanii wyborczej i lobbingu sektorów bankowego i pożyczkowego. Proszę zwrócić uwagę na to, że pan minister sam jest w konflikcie interesów – warto przypomnieć, że przez kilkanaście ostatnich lat pracował przecież w sektorze bankowym. Swoją postawą mocno pracuje na wotum nieufności, bo jest de facto stroną konkurencyjną wobec SKOK.
Samo pojawienie się sprawy SKOK w kampanii wyborczej nie może dziwić - to powrót do metod z kampanii prezydenckiej, gdy próbowano „umoczyć” Andrzeja Dudę. Marcin Święcicki z Platformy kilkakrotnie chciał wzywać wówczas jeszcze kandydata Dudę, by jątrzyć w kampanii prezydenckiej. To nie wyszło i nie wyjdzie także i teraz – choć gdyby plan Platformy się powiódł i doprowadzono do paniki w sektorze SKOK, to odpowiedzialność zostanie zrzucona na PiS. Nonsens.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260533-prof-zyzynski-operacja-platformy-ws-skok-moze-byc-efektem-wykorzystania-tematu-w-kampanii-i-nacisku-lobbystow-bankowych-nasz-wywiad