Gaz łupkowy w Polsce jest, ale nie ma na razie możliwości wydobycia go w przemysłowej skali - powiedział minister skarbu Andrzej Czerwiński. Dodał, że trzeba być cierpliwym i minie co najmniej kilka lat, zanim zostaną dopracowane technologie wydobycia.
Spekulacje, że duże polskie spółki mogą się wycofać z poszukiwań węglowodorów ze złóż niekonwencjonalnych zostały podsycone w czwartek, po tym jak PKN Orlen dokonał w raporcie finansowym odpisu zmniejszającego wartość inwestycji dotyczących projektu Lublin Shale (poszukiwanie m.in. węglowodorów niekonwencjonalnych) o 421 mln zł. Koncern poinformował, że obszary, gdzie w projekcie Lublin Shale miały być złoża niekonwencjonalne, okazały się ograniczone i jedynie lokalnie można liczyć na technicznie uzasadnioną produkcję. Dlatego koncern zdecydował o zawężeniu rejonów poszukiwania węglowodorów i racjonalizacji dalszych nakładów inwestycyjnych.
Czerwiński pytany o tę sprawę zapewnił, że „gaz łupkowy w Polsce jest, ale nie ma na razie możliwości wydobycia go w dużej ilości i przemysłowej skali”.
Trzeba słuchać fachowców, profesjonalistów. Profesjonaliści, cztery czy pięć lat temu kiedy przyjechali do Polski (…) studzili nasze głowy. Mówili tak: u nas w Stanach Zjednoczonych od znalezienia złóż, w których był gaz, minęło pięć lat zanim (…) znaleźliśmy technologię, która pozwoliła ten gaz wydobywać. Czekaliśmy następne 10 lat, aby tę technologię dostosować do profesjonalnego wydobycia tego gazu
— mówił szef resortu skarbu.
Ci geolodzy, którzy mówili, że w Polsce są inne złoża - głębsze, inaczej ułożone - mieli rację
— dodał. Wyjaśnił, że ceny gazu są obecnie na tyle niskie, że nie ma potrzeby ponoszenia wysokich nakładów związanych z poszukiwaniem gazu ze złóż niekonwencjonalnych.
**Nie znaczy to, że stopuje się prace nad technologiami
— zapewniał.
Teraz w spokoju firmy polskie, naukowcy, specjaliści będą pracowali nad dostosowaniem technologii wydobywania gazu łupkowego (…) i musimy się uzbroić w cierpliwość, że po opanowaniu tej technologii będziemy mówić, że za 10 lat ten gaz profesjonalny, obiektywnie tani, będzie mógł być rozsyłany odbiorcom
— wyjaśnił.
Rozpoczęta w 2008 r. w USA łupkowa rewolucja zmieniła energetyczną mapę tego kraju. Szacunki amerykańskiej agencji Energy Information Administration (EIA) z kwietnia 2011 r. rozbudziły nadzieje na rewolucję i w Polsce. Wynikało z nich, że zasoby tego surowca mogą sięgać u nas nawet ponad 5,3 bln metrów sześc. To astronomiczne wręcz ilości, biorąc pod uwagę, że Polska zużywa rocznie kilkanaście mld metrów sześc. gazu rocznie, z czego większość sprowadza.
We wrześniu 2011 r. ówczesny premier Donald Tusk odwiedził jeden z próbnych odwiertów PGNiG w Lubocinie k. Wejherowa. Mówił wtedy z „umiarkowanym optymizmem”, że eksploatacja komercyjna gazu łupkowego rozpocznie się w naszym kraju w 2014 r. Kolejne prognozy, mówiące o mniejszych zasobach Polski, studziły te nadzieje.
Koncepcję rozwoju poszukiwań gazu łupkowego forsował w czasie swojej kadencji były minister skarbu Mikołaj Budzanowski (2011-2013). Liczył na szybkie rozpoczęcie wydobycia komercyjnego i chciał, by w poszukiwania zaangażowały się obok polskich firm paliwowo-gazowych firmy energetyczne, a także KGHM. Do takiego sojuszu ostatecznie jednak nie doszło. Z Polski wycofały się natomiast koncerny międzynarodowe takie jak m.in. Exxon, Talisman i Marathon.
W ostatnim raporcie PIG-PIB z 2012 roku szacuje się, że zasoby gazu łupkowego w Polsce mieszczą się w przedziale od 346 do 769 mld m sześć. Raport ma być aktualizowany pod koniec br. na bazie danych uzyskanych z odwiertów. Większość ekspertów wskazuje, że skalę zasobów poznamy tak naprawdę dopiero po przeprowadzeniu wielu odwiertów.
KL,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260294-czerwinski-w-sprawie-gazu-zaleca-cierpliwosc-profesjonalisci-studzili-nasze-glowy-a-tusk-obiecywal-gazowe-eldorado