Diaboliczny plan. Świętowanie „urodzin” Pałacu Kultury i Nauki jest jak taniec kretyna. Ile jeszcze będziemy obchodzić tych rocznic?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

22 lipca, ach, cóż to za dzień!: Polska nam się „odrodziła”. Tego dnia, dokładnie 71 lat temu ogłoszony został Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, zatwierdzony dwa dni wcześniej przez samego Józefa Stalina. Facet wiedział co robił i na kogo mógł liczyć…

Rok później, samozwańcza, komunistyczna Krajowa Rada Narodowa ustanowiła z 22 lipca Narodowe Święto Odrodzenia Polski, którym zastąpiono obchodzone do tej pory, listopadowe Święto Niepodległości. Czyli mieliśmy właśnie kolejny jubileusz 70.lecia tej wiekopomnej decyzji… Można rzec, 22 lipca to data „magiczna”. Dziesięć lat później przekazano tego dnia do użytku Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie.

Święta „odrodzenia” już nie obchodzimy, ale „urodziny pałacu” - owszem. Właśnie minęła 60. rocznica powstania tej budowli, zrealizowanej pod kuratelą moskiewskiego delegata, znanego już wcześniej w Polsce, Wiaczesława Mołotowa. Ile jeszcze będziemy obchodzić tych rocznic? Diabli wiedzą, bo być może zapoczątkowana właśnie huczna feta przez pretorianów tzw. władzy ludowej z okazji „urodzin pałacu” stanie się naszą „nową, świecką tradycją”…

Dla przypomnienia, PKiN figuruje w rejestrze zabytków od 2007r. Czemu się w nim znalazł” Temu, żeby nikomu nie strzeliło do łba zburzenie tego pomnika. Bo strzelało:

PKiN jest symbolem zniewolenia Polski przez sowieckie imperium, jest znakiem upokorzenia narodu polskiego i wyrazem pogardy dla – de facto – okupowanego w latach PRL „prywislianskogo kraja

— pisali w liście do stołecznego magistratu i prezydenta różni znani i cenieni ludzie, z autorem i wykonawcą pieśni „Żeby Polska była Polską”, Jankiem Pietrzakiem włącznie. Przeciw uznaniu pałacu za chroniony zabytek byli też eksperci z Komitetu Architektury i Urbanistyki Polskiej Akademii Nauk, którzy opiniowali:

Gmach pałacu w sensie jego koncepcji jest zaprzeczeniem architektonicznej racjonalności we wszystkich jej aspektach ekonomicznych, technicznych, estetycznych i urbanistycznych.

Post factum wypowiedzieli się w tej sprawie również historycy i naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy ów wpis uznali za „czarny dzień polskiej kultury”:

Decyzja ta oznacza, że PKiN zostanie na stałe objęty prawną klauzulą nienaruszalności. Pomnik architektury kolonialnej ZSRR w centrum stolicy Polski będzie już na zawsze świadczył o tym, że diaboliczny plan Stalina i Mołotowa, aby poprzez symbolikę architektoniczną Pałacu zsowietyzować mentalność Polaków urodzonych pod radziecką okupacją powiódł się.

Prorocze słowa. Dziś można już stwierdzić, że ten „diaboliczny plan” powiódł się zarówno w sferze materialnej, jak i mentalnej. Niemiecki sygnatariusz kolejnego rozbioru Polski Joachim von Ribbentrop został uznany za zbrodniarza wojennego i powieszony po procesie w Norymberdze, zaś Mołotow był entuzjastycznie witany przez władze komunistyczne w Polsce, jako jeden z darczyńców Pałacu Kultury i Nauki. A propos tego sowieckiego ministra, w 1986 r. szef partii i państwa Konstantin Czernienko uhonorował go za „wybitne zasługi”, zaś urzędujący obecnie prezydent Władimir Putin określił pakt Ribbentropa-Mołotowa, jako „legalny akt dyplomacji”…

Na półce w mojej biblioteczce stoi m.in. książka Normana Daviesa, dedykowana „Warszawie oraz wszystkim, którzy walczą z tyranią bez względu na wszystko” - doskonałe, 958. stronicowe, analityczne opracowanie pt. „Powstanie `44”.

Wybitny, brytyjski historyk nie ma wątpliwości, dlaczego wybuchł i jakie znaczenie miał zbrojny zryw Polaków, Powstanie Warszawskie. Gdyby nie powstańczy heroizm, pewnie pisalibyśmy cyrylicą, a Polska byłaby republiką radziecką, tak jak kilka innych krajów spacyfikowanych przez sowietów. Zresztą prawie nią była; polscy komuniści zafundowali własnemu narodowi stalinowską konstytucję, wpisując do niej ustrój socjalistyczny z przewodnią rolą ich partii i Związku Sowieckiego.

Stalin miał swój plan podbicia już nie tylko części Polski, jak przewidywał niemiecko-rosyjski układ, lecz całej, i konsekwentnie go realizował, z eksterminacją i zsyłką tysięcy polskich patriotów włącznie, przy aktywnej pomocy jego służalców w Polsce tzw. Ludowej. Najpierw wstrzymał ofensywę na Wiśle, aż do wykrwawienia się i całkowitego zrujnowania Warszawy niemieckimi rękami, a potem, kilka lat później, postawił na jej gruzach wspaniałomyślny dar dla Polaków, najbardziej cyniczny prezent w naszej historii - Pałac Kultury i Nauki właśnie… Jak kiedyś określił to barwnie kolega komentator z „Süddeutsche Zeitung”, Rosjanie „wsadzili Polsce palec komunizmu w odbyt”.

I oto mamy kuriozalną klamrę: 60 lat później pod pałacem, w miejscu wskazanym przez Rosjan, gdyż jego lokalizacja była także przez nich podyktowana, włodarze Warszawy wymyślili obchody rocznicy przekazania tego „daru”, który de facto do dziś stygmatyzuje panoramę polskiej stolicy. Świętowanie „urodzin” PKiN jest jak taniec kretyna z palcem komunizmu w odbycie. Oto stołeczne władze i popierający tę absurdalną inicjatywę każą ludowi cieszyć się z prezentu od ludobójców, bestialskich morderców naszych rodaków przetrzymywanych w Katyniu, Kozielsku, Starobielsku, Charkowie, Ostaszkowie, Twerze, Miednoje, Kuropatach, Bykowni i w wielu innych miejscach, także już po wojnie, już na terenie naszego rzekomo wyzwolonego kraju.

Tym, którzy zapomnieli przypominam notatkę 794/G, odnośnie do uchwały Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii, nakazującej zgładzenie dziesiątek tysięcy polskich więźniów:

Sprawy rozpatrzyć w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelania (…), bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia.

Podpisy pod tym rozkazem złożyli m.in. „darczyńcy” PKiN, Stalin i Mołotow. Czy w tym kontekście godzi się w cokolwiek świętować pod pałacem? Słyszę, czytam i nie wierzę:

Obchody są dla nas kluczowym wydarzeniem w tym roku

— opowiadała z entuzjazmem prezes zarządu PKiN Renata Kaznowska.

Chcemy, aby urodziny Pałacu Kultury były naszym wspólnym warszawskim świętem. Jak na każdych urodzinach, będziemy się bawić, tańczyć, śmiać, wzruszać. Będziemy też oczywiście wspominać i trochę lepiej poznawać jubilata

— plotła na użytek TVN Marta Bartkowska, kierownik projektu „Plac Defilad”.

Czego to nie wymyślono na okoliczność: wystawy pamiątek, wydanie „spacerownika”, bieg, pokazy filmów, ba, był zrelacjonowany przez „Gazetę Wyborczą” uroczysty toast „setek warszawiaków zebranych na pl. Defilad”, i „rówieśnik Pałacu Kultury” Michał Ogórek przybył, „również 22 lipca obchodzący urodziny”, i koncert był, i feeria świateł, i potańcówka… Na tym nie koniec, bo – co też radośnie obwieściła „GW” – „wydarzenia związane z urodzinami PKiN będą trwać do końca września”.

Z czym mamy do czynienia, z zezowatością umysłową, czy z kompletnym zniewoleniem umysłowym, czy też z perfidnym działaniem o konkretnym podłożu i z konkretną motywacją?

Dopóki Pałac Stalina stoi w Warszawie, Rosjanie wiedzą, że mogą tutaj wrócić. Zresztą, nigdy na dobre stąd nie wyszli

— podsumował historyk-dziennikarz Krzysztof Kłopotowski. PKiN stygmatyzuje nie tylko zsowieciałą panoramę miasta, lecz - co gorsza - wciąż tkwi w głowach wielu naszych polityków, przedstawicieli władz i ich medialnych kauzyperdów.

Mimo transformacji ustrojowej nasza narodowa duma nadal jest szmacona, a pamięć gwałcona blichtrem festynów. Był plan oddania do użytku 11 listopada 2018 r., czyli w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, zrekonstruowanego Pałacu Saskiego w Warszawie. Z inicjatywą tą wystąpił wówczas prezydent Warszawy Lech Kaczyński, który na jej realizację w początkowej fazie przeznaczył 200 mln złotych. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz kazała zasypać zrobione już wykopy, a zebrane środki przekazała na inne cele. Jasne, mamy przecież „zabytkowy” PKiN i jest gdzie świętować różne rocznice…

Tylko mnie, który się Norwidów naczytał, wciąż nurtuje jakieś niedorzeczne pytanie: w jakim kraju żyjemy?


Największy bestseller Normana Daviesa w wyjątkowej edycji!

Powstanie 44”. Przeczytaj koniecznie! Pozycja dostępna wSklepiku.pl.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych