Prezes NBP Marek Belka urządził sobie w polskim Sejmie niezły kabarecik. Amator ośmiorniczek i cielęcych policzków opowiadał posłom bajki z mchu i paproci o stanie polskiego sektora bankowego i finansowego. Oświadczył, że zostawia banki i złotego w dobrej formie oraz znów mianował Polskę na Zieloną Wyspę, choć nie tak dawno jeszcze, na taśmach prawdy z restauracji „Sowa i Przyjaciele” mówił o Polsce jak o Saharze, a o polskiej gospodarce, że „to kuweta pełna piasku”. Ostrzegał posłów, by być ostrożnym z przewalutowaniem tzw. kredytów frankowych, bo to zaszkodzi bankom.
Ale, jeszcze kilka dni temu ostrzegał, że „dług hipoteczny w obcej walucie na 20 lat, to propozycja z piekła rodem”, a kilka miesięcy temu nazywał tzw. kredyty frankowe „tykającą bombą społeczną”. Na forum bankowym zaś prezes Belka mówił, że „bankierzy zachowują się nieetycznie i te zachowania mogą być groźne, zarówno dla banków oraz dla całego społeczeństwa”.
Prezes NBP mógłby przecież ponownie wyjść na przeciw PO i PSL i powtórzyć to, co mówił na taśmach prawdy: jak uporać się z deficytem budżetu państwa i doradzić jak dodrukować 35 mld zł czy też przepisy zapisy Konstytucji RP, bo przecież być może jest już faktem, to czego tak bardzo obawiał się minister PO Bartłomiej Sienkiewicz, że PiS ma już te 43 proc. poparcia. W Sejmie RP prezes Belka z kamienną miną i w dobrym humorze zapewniał posłów o świetnej i skutecznej współpracy z RPP w sprawie stóp procentowych w Polsce, uznając je za optymalne. Czyżby zapomniał co wygadywał na temat RPP i jej członków, nazywając ją na taśmach „p…ną Radą, z którą jest w stanie zagrać”. Z pewnością ta współpraca w ramach RPP najbardziej udana była dla zagranicznego kapitału spekulacyjnego i tych, którzy zarabiali krocie na pożyczaniu Polsce pieniędzy i tworzeniu gigantycznego polskiego zadłużenia. Jakoś, ani Czesi, ani Szwedzi, ani Niemcy nie wzięli przykładu z prezesa NBP i RPP i nie obawiali się obniżenia stóp procentowych praktycznie do zera. Podobno to wszystko z troski o polskich ciułaczy, by nie stracili na oprocentowaniu depozytów bankowych tych kilku groszy.
Nie wiadomo, czy prezes Belka kpi czy o drogę pyta? Jeszcze miesiąc temu twierdził, że „banki muszą być przygotowane, by zaoferować klientom (frankowiczom) rozwiązania w postaci przewalutowania kredytów i poniesienia pewnych strat”, dziś w Sejmie wciskał posłom, że to tylko chwilowa bańka spekulacyjna i że frank może się osłabić, bo „to waluta małego kraju”. Prezes Belka zadeklarował się nawet jako zwolennik „udomowienia banków”, choć w latach 90. był zwolennikiem prywatyzacji sektora bankowego i finansowego na rzecz kapitału zagranicznego.
Dziś twierdzi, że zdrowy podział pomiędzy kapitałem krajowym i zagranicznym w sektorze bankowym to 50 do 50. Niech to powie Niemcom i Francuzom, a nawet Hiszpanom. Nieźle się uśmieją. Dostrzegł, co prawda wreszcie problem oszukańczych polisolokat, trochę późno, bo dziś oszukanych w ten sposób jest blisko 4-5 milionów Polaków na kwotę blisko 50 mld zł. Tak, czy siak mało poważnie i niezwykle cynicznie traktuje prezes NBP, nie tylko posłów, ale i co bardziej rozgarniętych Polaków.
Oczywiście TVN-owskie media zawsze rzucą pomocną linę i wykreują na wielką postać przedstawiciela obecnej, rządzącej elity, bez względu na oczywistą kompromitację, którą tak dobitnie potwierdziły taśmy prawdy.
Chciałoby się zaapelować; „Kończ Waść, wstydu oszczędź”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260089-niezly-zartownis-z-tego-prezesa-belki-ma-najwieksze-ego-ale-za-to-ma-problemy-z-pamiecia