Wygląda na to, że czystki moralno-etyczne wykonane przez premier Ewę Kopacz w związku z aferą taśmową (a konkretnie ujawnionymi przez Zbigniewa Stonogę dokumentami śledztwa) były jedynie zabiegiem marketingowym. Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiedziała bowiem w TVP1, że Platforma nie odetnie się od nagranych kolegów.
Pytana o to, czy osoby, które zostały nagrane, powinny pojawić się na listach do parlamentu z ramienia PO odpowiedziała, że karanie osób za to, co powiedziały, byłoby nadużyciem.
To, że ktoś był nagrany na tych taśmach, nie znaczy, że ma być wyłączony z naszego życia
— stwierdziła.
Marszałek zaznaczyła przy tym, że decyzję o tym, czy te osoby znajdą się na listach, czy nie, podejmą struktury regionalne, a o ewentualnym skreśleniu z nich zadecyduje szefowa partii, czyli Ewa Kopacz.
Chcemy, by te listy były mocne
— powiedziała.
Kidawa-Błońska zwróciła również uwagę na to, że nawet jeżeli ktoś nie był nagrany, a pojawia się w rozmowach, również postrzegany jest jako osoba podejrzana. Według niej, takie zachowanie może być zbyt pochopne.
Należy zachować spokój
— zaapelowała.
lw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/259406-wielki-powrot-bohaterow-afery-tasmowej-kidawa-blonska-to-ze-ktos-byl-nagrany-na-tych-tasmach-nie-znaczy-ze-ma-byc-wylaczony-z-naszego-zycia