Z polityką prorodzinną PO jest podobnie jak z wyśrubowanymi standardami, czy wojną z dopalaczami. Istnieją głównie w sferze deklaracji...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Z polityką prorodzinną PO jest podobnie, jak z wyśrubowanymi standardami, czy wojną z dopalaczami. Istnieją głównie w sferze deklaracji członków tej partii.

Jeszcze tydzień temu premier rządu, Ewa Kopacz zapewniała, że polityka prorodzinna rządu nie wymaga reklamy. Podobno dzięki niej Polacy czują się bezpieczniejsi nie tylko w rodzinie, ale i w pracy.

Ewa Kopacz przekonywała w TVP Info, że jej rząd wykonał bardzo wiele pracy na rzecz poprawienia sytuacji rodzin wielodzietnych. Przypomniała niektóre rozwiązania polityki prorodzinnej wprowadzone przez władzę, m.in. urlop rodzicielski, Kartę Dużej Rodziny (która wciąż pozostaje żartem z dużych rodzin), program Maluch na Uczelni czy wzrost nakładów na żłobki.

Stawiamy na to, by rodzina wielodzietna w Polsce czuła się bezpiecznie i zachęcamy, by dzieci rodziło się więcej. Polacy czują się bardziej bezpieczni, mają większą stabilność - nie tylko w rodzinie, ale i w pracy - mają zapewniony powrót do pracy, gdy będą wychowywać dziecko, mają zapewnione to, że mogą oddać dziecko do żłobka i przedszkola

— twierdziła premier Kopacz.

Kilka dni później posłowie PO przekonywali w Sejmie, że aktywnie realizują politykę prorodzinną, a człowiek jest dla nich najważniejszy. Rzecz miała miejsce podczas prezentacji rządowego projektu ustawy o budowie czynszówek i uchwalonej ustawy o zniesienie barier przy emisji listów zastawnych.

Jak na złość piękne słowa o polityce prorodzinnej rządu popsuła Najwyższa Izba Kontroli, która stwierdziła, że polityka prorodzinna w Polsce praktycznie nie istnieje.

Według NIK sytuacja demograficzna w Polsce jest dramatyczna, a przy utrzymywaniu się obecnych trendów, w 2060 roku liczba ludności Polski zmniejszy się z blisko 39 mln do ok. 32 mln osób. Wzrośnie przy tym udział osób w wieku poprodukcyjnym, a zmniejszy się udział dzieci. Jedna trzecia osób zdolnych do pracy będzie pracowała na pozostałe dwie trzecie: dzieci i emerytów.

Według NIK państwo polskie nie wypracowało całościowej i długofalowej polityki rodzinnej, koncentrując działania na doraźnie wprowadzanych rozwiązaniach, bez zapewnienia koordynacji, a proponowane pojedyncze rozwiązania mają charakter doraźnych akcji i nie poprawiają sytuacji w znaczący sposób.

Co więcej NIK zauważyła, że do do 2012 r. wspieranie rodziny było jednym z trzech zadań priorytetowych, wskazanych w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa. Żeby było zabawniej usunięto je z zadań priorytetowych w 2013 r., który przecież ogłoszony był Rokiem Rodziny. Czyli działanie iście w stylu PO: „ch…, d…, kamieni kupa.”

Kolejny dowód na to, że polityka PO kończy się na słowach. I teraz zagadka: jakby te zaniedbania zwalić na PiS po ośmiu latach rządów własnej partii? Na pewno znajdzie się jakiś sposób.

W przypadku dopalaczy już się udało. Politycy PO ogłosili, że problem dopalaczy, to po pierwsze wina dziennikarzy. Zdaniem szefowej MSW, Teresy Piotrowskiej, policja i służby prowadzą wiele akcji przestrzegających przed narkotykami, ale media nie chcą o nich pisać. Drugim winnym fali zatruć dopalaczami jest, według polityków PO, PiS, które nie poparło nowej ustawy, mającej skasować problem dopalaczy. Niestety nowa fala zatruć ruszyła już po wejściu ustawy w życie. I pomyśleć, że w 2010 r. Ewa Kopacz ogłosiła sukces rządu w walce z dopalaczami…

Czytaj także:

Druzgocąca diagnoza NIK

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych