Dlaczego nie chcę przeprosić prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza? Bo mam rację i nie zgadzam się na kneblowanie dziennikarzy

YT/wPolityce.pl
YT/wPolityce.pl

Będę walczyć, choć wydawca „Rzeczpospolitej” cofnął mi ochronę prawną i sam przeprosił za mój artykuł.

Prezydent Adamowicz poczuł się żywo dotknięty moim artykułem „Miasto z bursztynu”, jaki ukazał się trzy lata temu  w nie spacyfikowanym jeszcze przez Hajdarowcza tygodniku „Uważam Rze”. Dotknięty poczuł się nie od razu, zajęło mu to trochę czasu. Dokładnie pół roku. Czyli obraził się wtedy, gdy zaczęło być głośno, że właściciel „Rzeczpospolitej ” i „Uważam Rze” pozbawił ochrony prawnej byłych dziennikarzy.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Gdańskiem rządzi sitwa”. „Tego się nie da ruszyć.” Pomorski układ rozłożony na czynniki pierwsze w „Uważam Rze”

Ale jak już pan prezydent się obraził, to dotkliwie. Zaangażował drogą kancelarię adwokacką - za pieniądze publiczne. Złośliwi mogliby powiedzieć, że na biednego nie trafiło, w końcu prezydent Adamowicz ma imponujący majątek. Ale przecież ten majątek powstał dzięki oszczędności, pan prezydent tłumaczył , że dziadkowie ze strony matki byli oszczędni, a ze strony ojca zapobiegliwi. Czy może odwrotnie, w każdym razie jedni byli zapobiegliwi, a drudzy oszczędni, i dlatego prezydent Adamowicz ma, co ma. I nie będzie tego trwonić na procesy, skoro może zapłacić podatnik.

Pan prezydent uznał, że mój artykuł odbiera mu zaufanie, konieczne do sprawowania funkcji publicznej. Tak proszę państwa, tego zaufania nie odebrało mu ani CBA ani prokuratura, które z niepojętych przyczyn interesują się jego majątkiem. Usiłowałam to zaufanie odebrać ja, Maja Narbutt, i to w wyjątkowo perfidny sposób.

Pan prezydent Adamowicz poczuł się głęboko zraniony stwierdzeniem, że „załatwił dotację na film o Wałęsie”.

Jeśli nie wiedzą państwo, o co chodzi - bo brzmi to absurdalnie - to spieszę z wyjaśnieniami, gdyż sprawę z pewnym trudem rozgryzłam.

Po pierwsze - obraźliwe jest słowo „załatwił”. Nie daj Boże powiedzieć w obecności prezydenta Gdańska, że coś się załatwiło, jakieś sprawy, zlecenia czy sprawunki. Żadne słowniki nie przekonają Adamowicza, że to słowo nie jest obraźliwe. Jak tłumaczył jego adwokat, taki profesor Miodek z Bralczykiem nie znają się na słowach, ale on wie - żyjemy w takim kraju, że wystarczy powiedzieć „załatwił ” i obraza gotowa.

Ja już nie będę tłumaczyć, że słowniki oparte są na tzw. uzusie, czy rozumieniu słowa przez ogół użytkowników. I nie będę tłumaczyć dlaczego sądzę, że prezydentowi Adamowiczowi różne rzeczy mogą kojarzyć się nieuczciwością, bo nie mam ochoty na kolejny proces.

Wystarczy mi ten, który przypomina Monty Pyton show. Pozostawiam to zresztą państwa ocenie. Proszę przeczytać następujący tekst:

W swej bezbrzeżnej naiwności zwróciłem się (pisemnie, jest ślad, jest dowód) z rekomendacją wsparcia finansowego produkcji filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa”. Zwróciłem się wprawdzie do kilku firm, ale do Amber Gold - o zgrozo - także. Pech chciał, że kilka z nich (w tym jedna naprawdę bardzo bogata) odmówiło, ale Amber Gold cynicznie nie odmówił

— to wpis na oficjalnym blogu prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, zatytułowany „Każdy z nas jest winny”.

A jednak na sali sądowej prezydent Adamowicz doznał najwyraźniej amnezji, bo oświadczył, że nigdy nie zwrócił się w sprawie filmu „Wałęsa ” do Amber Gold. Najwyraźniej to hackerzy bezkarnie grasują na oficjalnej stronie prezydenta Gdańska i bezczelnie zawieszają tam wpisy i komunikaty, opatrzone jego uśmiechniętym zdjęciem i podpisane przez niego, a on, biedaczek, nawet tego nie zauważył.

Zapewne też to sobowtór prezydenta Adamowicza pojawił się na konferencji prasowej i podziękował za dotację dla filmu przedstawicielom Amber Gold

Czujecie ten moment, czujecie innowacyjność? Wałęsa też był innowacyjny dla swoich czasów, bardzo wam dziękuję

— mówił Paweł Adamowicz.

Najwyraźniej i ja, i wszystkie stacje telewizyjne, które transmitowały tamtą konferencję, dały się oszukać. Bo przecież pan prezydent w wytoczonym mi procesie zeznał, że on z dotacją od Amber Gold nie miał nic wspólnego. A zeznawał po rygorem odpowiedzialności karnej.

Obecni szefowie „Uważam Rze” przeprosili bez mojej zgody za mój artykuł Adamowicza, gdy tylko pojawiła się propozycją ugody. Nawet nie wiedziałam, że takie przeprosiny się pojawiły, całkiem niedawno.

A potem wydawca pozbawił mnie ochrony prawnej. To wyjątkowo kiepski styl dziennikarstwa i wydawania gazet. Nie zamierzam go akceptować. Nie mam zamiaru się poddawać, jeśli trzeba pójdę do Strasburga.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.