Marcin Wolski z konwencji PiS: Widzę rozmach intelektualny i kadrowy. "Nie zmarnowaliśmy tych 10 lat". NASZ WYWIAD

wPolityce.pl/PAP/Andrzej Grygiel
wPolityce.pl/PAP/Andrzej Grygiel

W mediach publicznych nie ma co zmienić – trzeba zbudować. One nie mają zarabiać pieniędzy. Muszą być publiczne, misyjne i państwowe

— mówi portalowi wPolityce.pl Marcin Wolski.

wPolityce.pl: Jak pan ocenia rozmach konwencji PiS? Czy nie będzie zarzutów, że to jakiś parteitag?

Marcin Wolski (pisarz, publicysta): Powiem odwrotnie: zostało to zrobione środkami skromnymi. Widzę rozmach intelektualny, widzę rozmach kadrowy, widzę rozmach w doborze ludzi, natomiast nie widzę tego wszystkiego, co zwykło kojarzyć się z tego typu imprezami, czyli sztafaż parteitag, etc. Widziałem mnóstwo młodych ludzi, którzy zebrali się, żeby radzić o Polsce, radzić niesztampowo, niebanalnie. Są rzeczy, które są nowe w naszym życiu publicznym. Wszystkie konwentykle i zjazdy zwykło się traktować jako przymiarki kadrowe. Tak wyglądały wszystkie zjazdy, gdzie mówiło się o tym, że najważniejszy jest program, a dyskusje ustawały po wyborze przewodniczącego, a na konferencjach ziały pustki.

Jest szansa, że tu będzie program?

Tu jest program, Zdumiewało mnie, że na tych mniejszych panelach ludzie stali pod ścianami. Doskonałą koncepcją były dyskusje sześciu panelistów. Warto również zwrócić uwagę na dyscyplinę czasową: nie było gadulstwa, popisywactwa, zabierania głosu dla samego zabrania głosu. To przełamywało standardy naszego życia i to jest optymistyczne. Dużo myśli, które zostały zaprezentowane, są świeże. Ja np. musiałem w połowie zmienić swoje przemówienie, ponieważ moja przedmówczyni p. Bubula powiedziała wszystko, co chciałem powiedzieć. Ludzie nierozpisywani, którzy biorą udział w tej konwencji, wykazują zaskakującą zbieżność myślenia o Polsce. Jest to myślenie obywatelskie, a nie partyjniackie.

Kultura i media to oczywiście drugi sort po gospodarce, jeśli chodzi o priorytetowe tematy poruszane na konwencji…

To prawda, ale w odróżnieniu od gospodarki - na której znam się tyle, co konsument – to na kulturze i relacjach władza-twórcy, to raczej się znam. Fakt, że to panel i to panel główny powiązany ze zbliżonymi panelami, choćby o polityce historycznej, świadczy o jego roli. Bez tego nie da się zrobić gospodarki! To naczynia połączone, bez odpowiedniego klimatu nie dokonamy zmian. Są dziesiątki kwestii, które należy poruszyć, choćby jak uruchomić mechanizmu osłonowe dla reform. Przecież wiemy, że rozpoczniemy reformy, które będą bardzo trudne. Jednocześnie cała sfora byłego mainstreamu rzuci się na cokolwiek zostanie zrobione. Też trzeba zastanowić się, jak temu przeciwdziałać. Jestem optymistą, bo jeśli porównam zasób kadrowy i intelektualny w 2005 roku i dzisiaj, to widzę, że nie zmarnowaliśmy tych 10 lat.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.