Po kampanii prezydenckiej pozostał toksyczny osad w głowach naszych wyborców!
— mówiła premier Ewa Kopacz na Giełdzie Papierów Wartościowych, gdzie wzięła udział w nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Gospodarczej (której przewodzi Janusz Lewandowski).
Szefowa rządu nie kryła, że zwołała to posiedzenie RG po to, by przeciwstawić się kampanii prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość.
Spotykamy się dzisiaj w cieniu dramatu Grecji, ale też w przededniu kampanii wyborczej do parlamentu. Dlaczego podkreślam ten fakt? Bardzo ważny jest głos tych, którzy znają się na gospodarkę, którzy potrafią liczyć i oceniać stan naszych finansów publicznych. Tym bardziej ważny jest ten głos, im więcej jest gotowości przemalowywania naszej rzeczywistości z białej na czarną i więcej gospodarczych znachorów do leczenia urojonych chorób
— żaliła się Kopacz, dodając, że owi „znachorzy” działają „z nadzieją że ciemny lud to kupi”.
Premier prosiła zgromadzonych gości o ocenę finansów publicznych.
Mówię o tym dlatego, że słowa mogą wyrządzić równie wielką krzywdę jak decyzje. (…) Zaszczepili naszych oponentów politycznych odpowiedzialnością za słowa i czyny. Brakowało rzetelnej oceny tego, co dzieje się w Polsce. Nie ukrywam, że nasza gospodarka również ma problemy, ale wielu w Europie tęskni za takimi problemami, za takim wzrostem gospodarczym
— mówiła szefowa rządu, przypominając, że w czerwcu Komisja Europejska zdjęła z Polski procedurę nadmiernego deficytu.
Apelowała do finansistów o „głosy rozsądku”:
Dzisiaj trzeba wydawać pieniądze odpowiedzialnie, nie można zgłaszać deklaracji i obietnic, które nie miałyby odzwierciedlenia w budżecie, który jeszcze ta kadencja będzie musiała uchwalić. (…) Podczas kampanii prezydenckiej głos rozsądku gubił się w hałasie. Pozostał toksyczny osad w głowach naszych wyborców, który powoduje, że nie rozróżniają tego, co jest obietnicą od tego, co może być realne
— podkreślała.
Nie zabrakło też odniesień do Andrzeja Dudy, który pokonał w wyborach Bronisława Komorowskiego.
Obietnice, które składał prezydent elekt nie mogły być przelicytowane przez nikogo z odpowiedzialnych ekonomistów. Ja w tej kampanii nie chcę się licytować z PiS i Beatą Szydło na obietnice bez pokrycia, bo będziemy mieli scenariusz grecki. Wtedy nie będzie mądrych i tych, którzy będą mówili, że mamy na tę chorobę konkretne rozwiązania
— oceniła Kopacz.
Na koniec przyznała, że w jej ocenie jest w Polsce „podatny grunt dla tych, którzy wierzą w te gruszki na wierzbie” i raz jeszcze przestrzegła przed scenariuszem greckim.
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/258191-o-co-jej-chodzi-kopacz-po-kampanii-pozostal-toksyczny-osad-w-glowach-naszych-wyborcow-premier-straszy-gospodarczymi-znachorami