Wskrzeszanie trupa. Kandydat na senatora Roman Giertych jest stuknięty inaczej

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

PiS to zaraza, komuchy i prowokatorzy, którzy sprokurowali aferę podsłuchową. Wprawdzie na nagraniach dźwiękowych tego nie widać, ale ludzie Kaczyńskiego przystawiali gościom „U Sowy” pistolet do skroni, bo ci sami z siebie nigdy by nie powiedzieli tego, co powiedzieli. A tak w ogóle to autorem zdania, że Polska to „ch…, d… i kamieni kupa” jest nie kto inny, tylko sam prezes PiS Jarosław Kaczyński, który pełza, żeby się zamachnąć na rząd PO-PSL

Takie wnioski można wyciągnąć z rozmowy z trupem. Kim jest trup? Jest byłym wicepremierem i byłym ministrem z rządu PiS-LPR i Samoobrony. Nazywa się Roman Giertych. Jak właśnie ogłosił, zamierza w najbliższych wyborach ubiegać się o senatorski mandat.

Zaangażuję się w politykę, jeżeli będę widział, że PiS zmierza ku władzy

— odgraża się Giertych.

Znaczy, dostrzegł, że PiS już zmierza, i poprzysiągł w „Kropce nad i”, niczym Tadeusz Kościuszko narodowi na rynku w Krakowie:

Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby nie wygrali.

Jako „kandydat niezależny spod Warszawy” liczy na poparcie PO i PSL. Jak ten czas leci, jeszcze nie tak dawno partia Donalda Tuska, byłego premiera, dziś gastarbeitera w Brukseli, była dla Giertycha, cytuję:

Miałką, lukrowatą, nic nie znaczącą, nic nie wnoszącą, kompletną ciamciaramcią

— jeszcze nie tak dawno były prezes LPR i Młodzieży Wszechpolskiej deklarował w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Welt”:

Będę ze wszystkich sił walczył o wystąpienie (Polski – dopisek mój) z unii niezależnie od konsekwencji politycznych i gospodarczych.

A tu proszę, jaka zmiana! Parę miesięcy temu po kabackim lesie rozeszły się pogłoski, jakoby Giertych miał zająć gabinet po wysiudanym z niego, skompromitowanym ministrze spraw wewnętrznych Bartłomieju Sienkiewiczu. Nie wyszło. Może z obaw PO, że były rodzinny ligowiec i przywódcza wszechpolaków zacznie od urzeczywistniania swego dawnego hasła z wieców: „Stop pedałowania!”, gdy deklarował:

Jestem tu po to, by przeciwstawić się wstrętnym pederastom.

Jak nie patrzeć, aby spełnić to przyrzeczenie musiałby zacząć od rozbiórki tęczy na pl. Zbawiciela, restaurowanej i strzeżonej jak oko w głowie przez wiceprzewodniczącą PO, prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Z drugiej strony, mecenas Giertych ma swoje zasługi dla „ciamciaramci”, gdyż reprezentował w procesach m.in. byłych ministrów Sławomira Nowaka i Radosława Sikorskiego, a nawet Michała Tuska, syna samego premiera. Nic zatem dziwnego, że kochająca bez pamięci i bezwarunkowo te partię Monika Olejnik pokochała też Giertycha. Co jest ewenementem w skali światowej, oto Mr. Nobody, polityczne nic, gości w jej programie równie często jak ci, którzy polityką się dziś zajmują. Ba, występuje w roli recenzenta i najwyższego autorytetu etyczno-moralnego… Można rzec, połączyła ich srebrnoekranowa miłość. Nie zawsze się tak się kochali, że wspomnę ich rozmowę z 2007r., gdy „koń” (licentia poetica Joanny Senyszyn), był wicepremierem i ministrem edukacji narodowej:

Olejnik: Jak nazywali się bohaterowie Naszej szkapy?

Giertych: Pani redaktor chce mnie przepytać odnośnie Sienkiewicza?

Olejnik: To Konopnicka.

Giertych: Ale tego nie ma w kanonie lektur…

Ale jaja, ale jaja…!, jak by skomentowała jego następczyni (też już była wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju, obecnie komisarz UE Elżbieta Bieńkowska). Pominąwszy luki w wiedzy podstawowej nadzorcy polskiego szkolnictwa, poprawnie należało powiedzieć „odnośnie do Sienkiewicza”, poza tym, nie mówi się „proszę panią”, tylko „proszę pani”, czego Giertych też dowiedział się od prowadzącej program.

„Ja nie jestem zwykłym człowiekiem, ja jestem ministrem edukacji narodowej”, mówił o sobie z sejmowego podestu, nim stracił eksponowane stanowiska. Nie chcę przez to dowieść, że Giertych jest debilem, kandydat na senatora jest stuknięty inaczej - nigdy nie zapomni prezesowi PiS pozbawienia go zaszczytnej funkcji wicepremiera i teki ministra. Więc jego hasło na dziś brzmi: wespół w zespół, aby nie dopuścić do „pełzającego zamachu stanu” generalissimusa Jarosława Kaczyńskiego, jego figuranta, prezydenta elekta Andrzeja Dudy, jego pacynki, kandydatki na szefową rządu Beaty Szydło i wszystkich pozostałych pederastów, pardon, pisowców - komuchów i prowokatorów.

A propos Bieńkowskiej: jak snuje Giertych, nagrania jej rozmowy z szefem CBA Pawłem Wojtuniukiem „nie przypadkowo” trafiły do opinii publicznej. Dla przypomnienia, chodziło w niej o sugestię, że budkę przy ambasadzie rosyjskiej podpalono na polecenie byłego szefa MSW, Sienkiewicza. W kwestii formalnej, Wojtuniuk stwierdził, że to nadinterpretacja, że mu wyrwano zdania z kontekstu, a w ogóle to rozmowa była prywatna i wszystkim g… do tego. A skoro prywatna była, to furda z nią i innymi, trzeba zająć się tymi, którzy mogli i mogą na ich ujawnieniu skorzystać, czyli - hajda na PiS!, zagrzewa Giertych za pośrednictwem TVN. Wygląda na to, że trup ożył, a Platforma to jednak trupiarnia, że wspomnę zdanie sprzed kilku lat posła Stefana Niesiołowskiego:

Pan Roman Giertych jest politycznym trupem, a ja w prosektorium nie pracuję!

Ze swej strony muszę przyznać, że Giertych potrafi niekiedy powiedzieć coś sensownego, jak np.:

Czasami jest to złudzenie, że nie jest się myszą.

Wężykiem, Panie Romanie, wężykiem…!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.