Giertych atakuje: "Afera taśmowa to był pełzający zamach stanu. Stoi za nim PiS - partia komunistyczna"

fot. TVN/wPolityce.pl
fot. TVN/wPolityce.pl

Roman Giertych przypomniał o swoim istnieniu. Bo zamierza starować do wyborów. Tym razem jako kandydat niezależny. Więc aby było o nim głośno wystrzelił z grubej rury:

Uważam, że PiS sprokurowało tę aferę

— orzekł w „Kropce nad i” komentując skutki afery taśmowej. Na czym opiera swoje przekonania?

Na, jak to sam stwierdził, plotkach z prokuratury, która rzekomo ukrywa bilingi mające świadczyć o związkach kelnerów i Marka Falenty z PiS-em. A także na rzymskiej zasadzie: Czyja korzyść, ten winien.

Na początek jednak Giertych musiał się wytłumaczyć ze swoich kontaktów z Zbigniewem Stonogą, którego był adwokatem.

Reprezentowałem go w 3 sprawach . W tych sprawach go uniewinnili. Nie mnie oceniać jego działalność polityczną

— mówił, przekonując, że nie było tu żadnego politycznego podtekstu.

Z obrony szybko jednak przeszedł do ataku:

Myślę, że prokuratura pochopnie ujawniła materiały. Natomiast nawet pełnomocnikom nie udziela dostępu do informacji tajnych. A są tam ponoć bilingi wiążące sprawę z PiS. Chciałbym aby prokuratura ujawniła bilingi kelnerów z różnymi politykami ludźmi służb

— mówił Giertych. Jego zdaniem sformułowanie o pełzający zamachu stanu, użyte przez Radosława Sikorskiego było jak najbardziej uzasadnione.

Poza insynuacjami nie ujawnił jednak żadnych szczegółów swojej rzekomej wiedzy. Zaatakował tez Andrzeja Seremeta.

Uważam,że nominowanie ludzi związanych z Ziobrą na najwyższe stanowiska była błędem i przyczyniło się do upolitycznienia prokuratury. Andrzej Seremet zachowuje się jak polityk partii opozycyjnej

— stwierdził Giertych.

Jego zdaniem Prokurator Generalny powinien publicznie przeprosić Radosława Sikorskiego za „niszczenie wizerunku jednego z najodważniejszych polskich polityków.” Chodzi o aferę kilometrówkową, którą nakazał zbadać, a która prokuratura ostatecznie umorzyła.

Najchętniej jednak mówił o domniemanych winach PiS w kontekście afery podsłuchowej.

Mam wrażenie, że sformułowanie pełzający zamach stanu – te słowa są jak najbardziej uzasadnione

— powtórzył.

Jego zdaniem „nie było przypadkiem”, że taśmy z rozmową Bieńkowskiej i Wojtunika trafiły do Cezarego Gmyza. Skoro zaś na całej aferze straciła wizerunkowo partia rządząca, to… winna jest opozycja!

Na tej aferze zyskało PiS. Więc prokuratura powinna badać ten wątek

— dowodził ze swadą Giertych.

Sądzi pan, ze to PiS sprokurowało aferę?

— zapytała z powątpiewaniem Monika Olejnik.

Tak uważam

— odpowiedział Giertych. Jego zdaniem „winne” są te same osoby. które „sprokurowały aferę hazardową”.

Zgodnie z logiką Giertycha winy opozycji dowodzi też fakt, ze ujawniono wyłącznie taśmy z rozmowami polityków obozu rządzącego.

To oczywiste, że nie tylko oni byli nagrani

— twierdzi Giertych.

W końcu adwokat przeszedł do jasnych deklaracji politycznych:

Bardzo bym chciał PIS nie wygrał. Zrobię wszystko,by nie wygrał.Postanowiłem nawet startować do senatu jako kandydat niezależny. Spod Warszawy

— obwieścił. Co go do tego skłoniło?

Wielokrotnie mówiłem,że zaangażuję się znów w politykę, gdy PiS bezie zmierzał do władzy

— stwierdził.

Mam nadzieję mieć mały udział w tym, by PiS nie wygrał

— zadeklarował.

Tłumaczył, że nie startuje z PO, bo by się tam nie czuł dobrze. Oczekuje jednak poparcia od wszystkich sił politycznych poza PiSem.

Równocześnie Giertych skrytykował PO za skręcanie w lewo.

Ten błąd kosztował Komorowskiego prezydenturę. Platforma powinna iść w prawo

—ocenił.

Krytycznie ocenił tez kandydaturę Andrzeja Bodnara na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich.

Jest najbardziej lewicowym kandydatem na RPO w historii Polski.

Przy okazji oberwało się też szefowi SLD:

Domagał się odpowiedzialności Leszka Millera za więzienia CIA dziś jest jego kandydatem – zadziwiające

— powiedział.

Oceniając wystawienie Beaty Szydło jako kandydatki na premiera - powiedział:

Dobry ruch z Szydło bo on {Jarosław Kaczyński - red.] się ukrywa. Bo ludzie ie chcą glosować na Kaczyńskiego

Jego zdaniem jest to jednak ruch fikcyjny, a prezes PiS jako szef klubu czy marszałek w ciągu 2 dni będzie w stanie odwołać Beatę Szydło.

Nie wierzę, żeby Jarosław Kaczyński się zmienił. Natomiast jest b. inteligenty, Więc się schowa..

Po czym poszedł na całość:

PiS jest partią komunistyczną, bo jeśli ktoś nawołuje do podziałów wedle klas. to jest marksizm

— oświadczył.

Czyżby znany mecenas liczył na widowiskowy proces? Tak planuje swoją kampanię wyborczą? Jeśli jednak tak dalej pójdzie, to może skończyć  w mniej widowiskowym miejscu. Np. na sali bez klamek…

ansa/TVN 24

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.