Kownacki: Zdaniem PO uzdrowieniem procesu karnego ma być uniewinnianie sprawców. Tym grożą wchodzące właśnie zmiany. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/ansa
wPolityce.pl/ansa

Model procesu, który nam zaproponowano, jest w dużej mierze oparty na modelu włoskim z lat 80. On nie zdał egzaminu. Jeśli coś nie zdało egzaminu, to po co to kopiować do nas?

— mówi portalowi wPolityce.pl mec. Bartosz Kownacki, poseł PiS.

wPolityce.pl: 1 lipca w życie weszła duża reforma procedury karnej. Na papierze brzmi to dobrze – prokuratura ma być równorzędnym partnerem dla adwokatów, zaś sąd będzie jedynie jurorem, a nie będzie zastępował śledczych. Cały proces ma się toczyć na sali sądowej, koniec z powtarzaniem procedury przygotowawczej. Postępowania mają być dodatkowo krótsze. To może się udać?

Bartosz Kownacki: Rzeczywiście, na papierze to może ładnie wyglądać. Jednak realia są zupełnie inne. Mam wrażenie, że autorzy reformy nie dostrzegali głosów praktyków. Nie mówię o opiniach naszego środowiska politycznego, ale np. o prokuratorach. Gdy toczyły się prace nad tymi rozwiązaniami zapytano prokuratorów, praktyków na co dzień pracujących w sądach, co sądzą o tych propozycjach. Na odpowiedź dano im… kilkanaście godzin. Tyle mieli na zajęcie stanowiska. Przy tak obszernej materii, przy tak gigantycznych zmianach, przy setkach stron materiałów w tej sprawie nie sposób zająć stanowisko w tak krótkim czasie. I to przy wypełnianiu obowiązków prokuratora. Nie posłuchano głosów praktyków, którzy są w sądach i prokuraturze.

Prokuratorom może opłacać się walczyć z tymi zmianami. Bo zmiany zawsze są groźne, budzą wątpliwości, bo nowy reżim prawny może być mniej wygodny itd. Śledczy nie muszą być obiektywni.

Oczywiście, jednak prokuratorów i praktyków należało wysłuchać nie po to, by nic nie robić, by zaniechać zmian. Wiadomo, że każde środowisko może być zastałe, a wtedy będzie przeciwne zmianom. Tu jednak chodzi o to, by wyławiać problemy, które są realne i znajdować rozwiązania, które te problemy pozwolą rozwiązać.

Udało się wyłowić w tej sprawie realne problemy?

Tak, część diagnozy jest trafna. Rzeczywiście mamy w Polsce przewlekłość procesu karnego. Tyle, że to jest charakterystyczne nie tylko dla Polski. Ten problem z kolei można rozwiązać w inny sposób. Już dziś około 40 procent spraw jest rozpoznawana bez rozpraw, na mocy dobrowolnego poddania się karze. Do tego warto zmierzać, by odciążać sądy i prokuraturę od długotrwałego procesu. To pozwoliłoby sądom skupić się na poważnych procesach. Należy w tej sprawie dać argumenty prokuratorom i ich szkolić. A nie wywracać całą procedurę. Mam wrażenie, że tworzy się w tej sprawie straszak na prokuratorów, że tu chodzi o straszenie śledczych. A jeśli mowa o problemach, mamy kolejny realny problem związany ze zbyt częstym wydawaniem wyroków w zawieszeniu.

To poważny problem?

Tak, jeśli niektórzy skazani mieli po kilka wyroków w zawieszeniu na swoim koncie. Często im nie odwieszano wyroków dopóki nie popełnili poważnej zbrodni. To jednak znów może zostać poprawione dzięki prostej nowelizacji, która uniemożliwi wydawanie wyroku w zawieszeniu, jeśli już raz taki wyrok ktoś otrzymał. Kary w zawieszeniu nie mogą być karami dla recydywistów. To jednak jest zupełnie prosta zmiana.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych