Teatralnie wyjazdowe posiedzenie rządu, nagła troska o Śląsk i „niespodziewane” wizyty Ewy Kopacz w pociągach i tramwajach w całym kraju to nic innego jak próba przejęcia inicjatywy. Inicjatywy, która, wydawało się, na dobre została przejęta przez PiS po kampanii prezydenckiej i wygranej Andrzeja Dudy.
Nastroje w obozie Platformy dobrze obrazuje wypowiedź Michała Kamińskiego - jednego z głównych architektów aktualnej polityki (zwłaszcza wizerunkowej) PO - który na pytanie, po co szefowa rządu jeździ koleją na Śląsk, rzucił do dziennikarzy:
Politycy podróżują, tego oczekują od nich wyborcy. Pan Andrzej Duda też pewnie całe życie kawy nie rozdawał, a zaczął to robi!
Ewa Kopacz chciałaby dziś być jak Andrzej Duda. Nadawać ton kampanii, suflować opinii publicznej tematy, wyczuć i przejąć emocje i nastroje społeczne. Z tej perspektywy podróż pociągiem i deklarowana po raz trzydziesty „chęć słuchania ludzi” jest nieudolnym naśladowaniem prezydenta elekta.
Nieudolnym, ponieważ Ewie Kopacz brakuje tego entuzjazmu i werwy, jakie charakteryzowały Dudę w kampanii. Brakuje charyzmy, którą mogłaby porwać wyborców, empatii, którą mogłaby wzbudzić ciepłe uczucia i profesjonalizmu, który mógłby zbudować jej „poważny wizerunek”.
A jeśli nie „być jak Duda”, to choć jak Donald Tusk, który w arcytrudnych chwilach dla PO umiał wziąć się „za bary” z rzeczywistością i rozmawiać z rozzłoszczonymi kibicami, górnikami, rolnikami, etc. Ale znów - to nie ten poziom wyczucia nastrojów społecznych (a zwłaszcza nie ten czas!), nie te metody, i nie ten kapitał emocji.
Szefowa Platformy na kampanijnym szlaku od morza przez Śląsk po góry wygląda po prostu… niewiarygodnie.
Czytaj więcej na kolejnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Teatralnie wyjazdowe posiedzenie rządu, nagła troska o Śląsk i „niespodziewane” wizyty Ewy Kopacz w pociągach i tramwajach w całym kraju to nic innego jak próba przejęcia inicjatywy. Inicjatywy, która, wydawało się, na dobre została przejęta przez PiS po kampanii prezydenckiej i wygranej Andrzeja Dudy.
Nastroje w obozie Platformy dobrze obrazuje wypowiedź Michała Kamińskiego - jednego z głównych architektów aktualnej polityki (zwłaszcza wizerunkowej) PO - który na pytanie, po co szefowa rządu jeździ koleją na Śląsk, rzucił do dziennikarzy:
Politycy podróżują, tego oczekują od nich wyborcy. Pan Andrzej Duda też pewnie całe życie kawy nie rozdawał, a zaczął to robi!
Ewa Kopacz chciałaby dziś być jak Andrzej Duda. Nadawać ton kampanii, suflować opinii publicznej tematy, wyczuć i przejąć emocje i nastroje społeczne. Z tej perspektywy podróż pociągiem i deklarowana po raz trzydziesty „chęć słuchania ludzi” jest nieudolnym naśladowaniem prezydenta elekta.
Nieudolnym, ponieważ Ewie Kopacz brakuje tego entuzjazmu i werwy, jakie charakteryzowały Dudę w kampanii. Brakuje charyzmy, którą mogłaby porwać wyborców, empatii, którą mogłaby wzbudzić ciepłe uczucia i profesjonalizmu, który mógłby zbudować jej „poważny wizerunek”.
A jeśli nie „być jak Duda”, to choć jak Donald Tusk, który w arcytrudnych chwilach dla PO umiał wziąć się „za bary” z rzeczywistością i rozmawiać z rozzłoszczonymi kibicami, górnikami, rolnikami, etc. Ale znów - to nie ten poziom wyczucia nastrojów społecznych (a zwłaszcza nie ten czas!), nie te metody, i nie ten kapitał emocji.
Szefowa Platformy na kampanijnym szlaku od morza przez Śląsk po góry wygląda po prostu… niewiarygodnie.
Czytaj więcej na kolejnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/257732-ewa-kopacz-chce-byc-jak-andrzej-duda-albo-choc-jak-donald-tusk-nie-ta-charyzma-nie-ten-czas-a-przede-wszystkim-nie-ta-wiarygodnosc