JOW, czyli expressem na Wiejską. "Świat według Ewy Kopacz", to zupełnie inna wizja państwa niż "Świat według Beaty Szydło"

PAP/Jacek Bednarczyk/Aleksander Koźmiński
PAP/Jacek Bednarczyk/Aleksander Koźmiński

To co powiem, to nothing personal, nic osobistego. Opisuję tylko zjawisko, które się pojawiło i które domaga się analizy i oceny, bo może mieć wpływ na przyszłość Polski.

Ostatnie sondaże informują: Prawo i Sprawiedliwość – 37.2%, Ruch Kukiza – 19.3%. A ponieważ mamy w Polsce system wyborczy proporcjonalny – w przeciwieństwie do większościowego, kiedy do końca liczenia głosów nic nie wiadomo – 208 mandatów poselskich dla PiS i 108 dla Kukiza. Zupełnie nie rozumiem, jak Paweł Kukiz mógł osiągnąć taki wynik, nie mając programu? Na swojej konwencji  w Lubinie krzyczał z estrady: ”Nie mam programu! I nie chcę mieć! To ściema partyjna, obiecanki, wymyślone tylko po to, żeby kupić glosy!” Ciekawe, dlaczego cały demokratyczny świat twierdzi co innego? Ze to właśnie brak programu lub niedotrzymywanie obietnic programowych mogą być przyczyna dyskwalifikacji polityka lub partii. Więc pytanie do Kukiza – jakie wartości, program proponuje, bo przecież reformy konserwatystów prowadzą kraj w zupełnie innym kierunku niż liberalnej lewicy . ”Świat według Ewy Kopacz”, to zupełnie inna wizja państwa niż „świat według Beaty Szydło”!

To po pierwsze. A po drugie – z czego po czterech latach będą Kukiza rozliczać zadowoleni lub bardzo rozczarowani wyborcy, jeśli nie z jego wyborczych obietnic? Z ilości napisanych piosenek? Liczby entuzjastów, zebranych na jego konwencjach? Bez programu nie ma możliwości udowodnienia  czy partia spełnia swoje obietnice, czy jest społeczeństwu potrzebna czy nie? Czy jest uczciwa czy „haftuje”? Paweł Kukiz twierdzi, że program, to ściema partyjna, wymyślona po to, żeby kupować głosy. A nie słyszał przypadkiem o tym, że w demokracjach w programie – dla dobra partii - winny znajdować się punkty „spełnialne”, bo elektorat będzie potem rozliczał lidera  z ich realizacji? Tak więc partie starają się myśleć realistycznie, bo potem będą musiały swoje obietnice wprowadzać w życie. I jeśli się jej uda, zostanie – jak brytyjska Conservative Party – wybrana na drugą kadencję, a jeśli nie – elektorat zagłosuje na opozycję. Ale o tych meandrach programowych w prawdziwych, a nie malowanych demokracjach Kukiz nie  ma pojęcia. „My nie obiecujemy, my działamy! – krzyczy, jakby jedno nie wiązało się z drugim, a przecież powinno. „W interesie dzieci i wnuków. Polski. Dobrego dnia, przyjaciele!” zakończył – a ja miałam odczucie, że jestem na wiecu antyglobalistów czy zielonych, ten sam alternatywny volapik.

Na Zjeżdzie woJOWników w Lubinie Paweł Kukiz mówił: „Trzeba stworzyć grupy eksperckie i osiągnąć porozumienie między różnymi grupami społecznymi”. I jeszcze: „Dzisiaj podstawowym problemem jest problem obywatele – władza”. Czyli tłumacząc od końca – diagnoza deficytu demokracji, dalej - elementy strategii społecznej, a potem jednak trochę kuchni partyjnej, bo po co ruchowi anty-establishmentowemu „grupy eksperckie”?

Myślę, że Kukiz nie ma programu, bo nie wie, że powinien. Ponadto, żeby go sformułować, trzeba mieć czas i jakie – takie pojecie o funkcjonowaniu państwa, gospodarki, o polityce zagranicznej, służbie zdrowia, edukacji, bezpieczeństwie publicznym. A Kukiz „wisi” na jednym punkcie programowym – zmiana ordynacji wyborczej. W dodatku z tego, co mówi, widać, że ma dość ograniczone pojęcie o tym, co to są JOWy, jak działają, jakie niosą pożytki, ale także niebezpieczeństwa. Wygląda na to, że wyczytał coś na ten temat w WIKIPEDII,  i pomyślał że są OK  dla celebrytów. Więc także dla Pawła Kukiza, znanego rockmena i wieloletniego lidera kapeli „Piersi”. I że to dla niego „express na Wiejską”. Ale czy zastanawiał się, czy JOWy są dobre dla Polski? Ze w gruncie rzeczy są anty-demokratyczne i niesprawiedliwe, że nie są korzystne dla małych anty-establishmowych partii – patrz: UKIP Nigela Farage czy brytyjscy Zieloni, pierwszemu 3.8 mln głosów zamieniło się na jeden mandat w Izbie Gmin, a drugiemu ponad milion, także na jedno miejsce? JOWy są wprawdzie dobre dla celebrytów – kandydatów niezależnych, ale już powodują konflikt interesów, kiedy ten celebryta zakłada partię. Kolejny problem: JOWy są niesprawiedliwe dla mniejszych partii, które „gubią” głosy podczas liczenia, a zarazem niezwykle korzystne dla mniejszości narodowych, skupionych na niewielkim terenie – patrz: Szkocka Partia Narodowa, której z 1.5 głosów zrobiło się 56 miejsc w Izbie Gmin. Czy my naprawdę musimy promować Ruch Autonomii Sląska?

Kukiz nie ma żadnej wizji reform, bez których III Rzeczpospolita nie zrobi kroku do przodu,  nie zbudował jakiejkolwiek formuły współpracy z innymi środowiskami „anty-systemowymi” np. z Korwin-Mikkem. Kiedy rozmawiali o ewentualnej wspólnej liście wyborczej, podobno powiedział, cytuję za Przemysławem Wiplerem: ”Król jest jeden, i to ja nim jestem”. Co jest także sygnałem, że psychologicznie kiepsko radzi sobie z sukcesem. I kolejny poważny problem: zaplecze kadrowe. Znają państwo zdjęcie, na którym widać kilkunastu kolorowo przyodzianych osobników/czki? Przypominali grupę skiflową „No to co?” bodaj z lat 70. Oczywiście, nic w tym złego, ale mamy prawo wiedzieć, kto to jest, jakie ci ludzie mają poglądy, życiowe osiągnięcia, projekt na Polskę? Wszystko, co robi Kukiz wydaje się niepoważne i trąci politycznym analfabetyzmem. Nie widać pomysłu na partię, ledwie – ledwie na ruch społeczny, którym Ruch Pawła Kukiza powinien zostać. Przecież z chwilą, kiedy znajdzie się w Sejmie, stanie się częścią systemu, który podobno zwalcza, będzie musiał akceptować sejmowe procedury, przepisy prawne, iść na polityczne kompromisy. Kukiz może być anty-systemowy tylko wtedy, kiedy pozostanie poza systemem! Ale on sobie wymyślił, że będzie anty-systemowy działając w systemie - podobnie jak wielu PRL-owskich partyjniaków tłumaczyło, że „wstąpili do partii, żeby ją rozwalić od środka”.

Tak więc wciąż nie wiadomo - budowa czy rozbiórka? Rewolucja czy ewolucja? Establishment czy anty-establishment? Paweł Kukiz, to performer, a nie polityk. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tyle, że jeśli artysta rockowy ględzi coś z estrady, nikomu to i niczym nie grozi. Ale kiedy zostaje politykiem, któremu jakimś cudem udało się uzyskał prawie 20% głosów – a polityka, to układanie na nowo świata – mogą być kłopoty.

Tekst ukazał się w serwisie SDP.PL.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.