Płużański: Na Łączce rusza budowa panteoniku. 100 naszych bohaterów może pozostać w ziemi! To jakaś hucpa. NASZ WYWIAD

fot. Joanna Agata Szyłak-Szydłowska
fot. Joanna Agata Szyłak-Szydłowska

Rodziny „łączkowe” od lat – w PRL-u i w III RP – wskazują, że czekają na groby swoich rodzin. Tymczasem projekt ministra Kunerta nie przewiduje budowy żadnych grobów

— mówi portalowi wPolityce.pl Tadeusz Płużański.

wPolityce.pl: Kilka dni temu prezydent Komorowski podpisał ustawę, którą prezentowano jako sukces. Miała bowiem umożliwiać przeprowadzenie III etapu prac ekshumacyjnych na „Łączce”. Dziś Fundacja Łączka informuje, że na Powązkach ruszają prace budowlane, ale niezwiązane z ekshumacją, tylko budową Narodowego Panteonu. O co tu chodzi?

Tadeusz Płużański: Mamy do czynienia z pełną ignorancją władzy. Warto zauważyć, że ustawa, o której Pan mówi, była prezentowana jako sukces zupełnie bezpodstawnie. To są bardzo nieszczęśliwe przepisy. One nie ułatwiają ekshumacji, tylko wręcz odwrotnie – utrudniają je. Dziwie się, że urzędnicy państwowi, Prezydent RP, media mówiły w tej sprawie o jakimś sukcesie. Tu nie ma mowy o sukcesie. Ta ustawa jest bowiem powiązana z kodeksem postępowania administracyjnego i wymaga zgody rodzin tych osób, które są pochowane na górze. One muszą się zgodzić na wszelkie czynności dotyczące ekshumacji naszych bohaterów. To jest porażka, jednak właśnie takie przepisy zafundował nam prezydent Komorowski.

Jak zatem rozumieć fakt, że na Powązkach rozpoczynają się prace budowlane?

To zupełnie nowa sytuacja, wynikająca z decyzji ministra Andrzeja Kunerta. Ruszyły właśnie prace nad budową Panteonu, choć w mojej ocenie trzeba mówić o panteoniku, o skromnym upamiętnieniu. Teren został ogrodzony, tablica informuje, że rozpoczynają się prace. Mieliśmy nadzieję, jak w przypadku ustawy, o której mówiłem wcześniej, że obie te inicjatywy zostaną wstrzymane. Liczyłem, że ustawa nie zostanie podpisana, zaś budowa na Powązkach zostanie wstrzymana.

Dlaczego Pan na to liczył? Powinno wszystkim chyba zależeć na upamiętnieniu?

Ta budowa jest realizowana wbrew rodzinom ofiar stalinowskich katów i wbrew rozsądkowi. Bronisław Komorowski postanowił jednak na siłę forsować szkodliwy projekt ustawy, zaś minister Kunert robi to samo w sprawie Panteonu. Przestrogi, uwagi, krytyka, a nawet apel rodzin niczego w tej sprawie nie zmienia. Rodziny „łączkowe”, rodziny naszych bohaterów uważają, że mamy do czynienia wręcz ze szkodliwym procesem.

Dlaczego tak krytycznie na to patrzą?

Nie można zbudować wielkiego Narodowego Panteonu na terenie 18 metrów/18 metrów. To jest nie wykonalne. Po drugie, rodziny od lat – w PRL-u i w III RP – wskazują, że czekają na groby swoich rodzin. Tymczasem projekt ministra Kunerta nie przewiduje budowy żadnych grobów. Nasi bohaterowie będą chowani w kolumnach, ten pomnik będzie skierowany ku górze. W tych kolumnach mają być umieszczane trumienki. To wynika z prostej przyczyny – brakuje miejsca na inne rozwiązania. Mówiąc brutalnie, naszych bohaterów trzeba jakoś upchnąć. To podważa w mojej ocenie w ogóle sens budowy takiego panteoniku.

Co zatem obecnie należałoby zrobić w Pana ocenie? Jak podchodzić do tego, co dzieje się na Łączce?

Apelujemy od początku, by zmienić sposób myślenia o Łączce. Na początku muszą być przeprowadzone wszystkie ekshumacje. Wszyscy żołnierze muszą być wyjęci z dołów śmierci. To oczywiście wymaga przesunięcia grobów „Jaruzelskich”, powstałych na mocy decyzji Jaruzelskiego. Gdy te pomniki przesunie się w inne miejsce, możemy na całym wielkim terenie, na kwaterze Łączka I i Łączka II, myśleć o upamiętnieniu. Dopiero wtedy należy przystąpić do budowy Narodowego Panteonu. Jeśli Pan minister Kunert tego nie uznaje, chce budować swój panteonik, to musi wiedzieć, że całkowicie ignoruje głos rodzin. One powiedziały wprost, że nie zgadzają się na to, co się obecnie dzieje. Kunert jednak woli robić po swojemu.

Dlaczego w Pana ocenie decyduje się na taki krok?

Uważam, że tu chodzi o względu polityczne, on chce pokazać, jaki jest aktywny, jak upamiętnia bohaterów. A jak ktoś protestuje, nawet jeśli są to rodziny, to niech sobie protestuje. Władza i tak wie lepiej. Rządzący mają swój plan, który muszą zrealizować. Jednak nie może być na to zgody, musimy zablokować ten projekt, budowę tego nieszczęsnego panteoniku na Łączce.

Może jednak Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie miała innego wyjścia? Był przecież konkurs itd.

Rozumiem, że został rozpisany konkurs, że wybrano jakąś pracę i Rada Ochrony temu patronuje. Jednak gdyby ona zapytała rodzin, rodziny powiedziałyby, że nie zgadzają się na tego typu upamiętnienie. Wtedy okazałoby się, że wiarygodność tych działań jest żadna. To jest pomysł jedynie władz i urzędników.

Jeśli na Łączce ruszy budowa, zaś rodziny ludzi pochowanych na górze nie zgodzą się na przenoszenie pomników, to oznaczało będzie, że polscy bohaterowie pozostaną pod ziemią?

Niestety, tak może się skończyć. Ta cała hucpa do tego może prowadzić. Ten scenariusz grozi nam w sposób realny. 27 września może się odbyć na Powązkach pogrzeb osób do tej pory zidentyfikowanych, a przypomnę, że to 40 osób na około 300 pogrzebanych. Wciąż natomiast 100 bohaterów Polski spoczywa w ziemi. Minister Kunert mimo tego chce otworzyć panteon, chce go zbudować do września. I wtedy usłyszymy, że udało się zrobić tyle ile się udało, że jest panteon i powinniśmy się wszyscy cieszyć. Na pytanie, co z pozostałymi bohaterami, możemy usłyszeć odpowiedź, że przepisy nie pozwalają na żaden ruch. I wtedy może się okazać, że setka „Żołnierzy Niezłomnych” może pozostać na zawsze w bezimiennych dołach śmierci. To będzie wielki problem. To co robi pan Komorowski i pan Kunert to próba sprowadzenia sprawy Łączki do lokalnej historii, skromnego upamiętnienia, przy założeniu, że ci, którzy wciąż pozostają w ziemi, muszą tam już zostać.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

ZOBACZ ZDJĘCIA FUNDACJI ŁĄCZKA:

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.