Sikorski płacze w rękaw Lisowi: Mamy w Polsce pełzający zamach stanu! "Wypuszczą Macierewicza z klatki". Taśmy? "Gdyby nagrano Piłsudskiego..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
msz.gov.pl/newsweek
msz.gov.pl/newsweek

Mamy w Polsce pełzający zamach stanu

niemal płacze Radosław Sikorski w rozmowie z Tomaszem Lisem na łamach „Newsweeka”.

Były marszałek Sejmu i były minister spraw zagranicznych narzeka, że dla takich postaci jak on, robi się coraz mniej miejsca na arenie politycznej w Polsce. Dlaczego więc podał się do dymisji?

Groziło nam, że kampania wyborcza będzie grą nielegalnymi taśmami, podsłuchami, za pomocą których grupa typów spod ciemnej gwiazdy, wykorzystując media, przy bierności prokuratury i - zdaje się - z jakimś wkładem opozycji, próbowała przeprowadzić pełzający zamach stanu

— czytamy.

Lis sufluje politykowi Platformy odpowiedź: „Oni nie sprzedają swoich ludzi. A wy najwyraźniej tak…”

To nie jest pytanie do mnie

— dyplomatycznie unika odpowiedzi Sikorski, ale w tym uniku czuć żal do Ewy Kopacz.

Zabawnych dopowiedzeń pana redaktora jest więcej:

Może prokuratura gra pod nową władzę?

— pyta naczelny „Newsweeka” w kontekście działań śledczych w sprawie afery taśmowej.

Co odpisuje pan Radosław Sikorski?

Zastanawiającym zbiegiem okoliczności dostęp do tych nagrań mają tylko dziennikarze tak zwani „niepokorni”, czyli związani z prawicową opozycją. Chodzą po redakcjach i oferują te materiały…

— tłumaczy i dodaje, sugerując, że za aferą tak naprawdę stoją PiS i Mariusz Kamiński.

Sama afera taśmowa? Jaka afera - zdaje się pytać Sikorski.

Nie porównuję się, ale gdyby nagrano marszałka Piłsudskiego, jak biesiaduje ze swoimi oficerami, to też parę grubych słów by padło. Błogosławiony kraj, który ma takie afery

— ubolewa Sikorski, dodając, że drogie wino w restauracji wciskał mu kelner, a on nie potrafił odmówić.

Na koniec - powrót do tego, co Sikorski lubi najbardziej, czyli straszenia PiS-em.

Mariusz Kamiński, który ma wyrok za nadużywanie służb specjalnych, gdy był szefem CBA, jest dla tej partii nadal bohaterem. (…) Że Macierewicza w końcu wypuszczą z klatki i znowu pokaże, co potrafi. I że strategicznym celem Kaczyńskiego jest to, aby w Warszawie był Budapesztu. Czyli żeby Polska poszła jakąś drogą wbrew wartościom europejskim i na kontrze do naszych głównych partnerów politycznych

— ocenił Sikorski.

Zadeklarował też, że na jesieni wyda książkę o swojej pracy w MSZ. A co z jego przyszłością?

Żadnej decyzji jeszcze nie podjąłem. Najpierw muszę się rozpakować, odetchnąć, z dystansem przemyśleć kaskadę ostatnich wydarzeń. Po dziesięciu latach pełnienia służby publicznej zasłużyłem na dwa tygodnie urlopu

— ocenia.

Smutny to koniec - Sikorski kończy jak Nowak, płacząc w rękaw Tomaszowi Lisowi, który niemalże łkając, odparł, że odchodzi. A tacy byli ładni, amerykańscy…

lw

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych