Jest wysoce prawdopodobne, że z panią Beatą Szydło jako oficjalną kandydatką na premiera, PiS wygra z Platformą i to sporą przewagą
— mówi portalowi wPolityce.pl poseł Ludwik Dorn.
wPolityce.pl: Ogłosił pan, że nie wystartuje w kolejnych wyborach. Na sentymentalno-wspomnieniowe podsumowanie przyjdzie pewnie czas, ale nie będzie panu żal? To jednak prawie 20 lat w Sejmie.
Ludwik Dorn, poseł niezrzeszony, b. marszałek Sejmu i szef MSWiA: Mam prośbę, nie rozmawiajmy o tym wydarzeniu w kategoriach poppsychologii. Najchętniej w ogóle bym nie rozmawiał o sobie.
To inaczej – nie żal panu polityki?
Wie pan, to jest tak, że zobaczymy, co będzie po wyborach, kiedy mnie już w parlamencie nie będzie. Może tak się zdarzyć, że będzie jakaś możliwość uczestnictwa w życiu politycznym, a może nie. Zobaczymy, co do mojego brzegu podpłynie: czy łódeczka, czy wiecheć, czy gówno. Najprawdopodobniej będzie to gówno, więc przesadnych nadziei sobie nie robię, bo tyle razy byłem już na aucie i pod wozem przez większość mojego bytu politycznego, że wiem, jak to wygląda. Choć był i okres, gdy byłem na tym wozie wysoko i to na koźle. A teraz – co życie przyniesie…
Trochę się pan zakiwał, mrugając a to do PSL, a to do prezydenta Komorowskiego, a to do Platformy…
Do nikogo nie mrugałem. Mówiłem jasno i publicznie, o co mi chodzi, stawiając swoje warunki. Ponieważ nie ma zainteresowania po drugiej stronie, nie ma tego ssania, a ja moich warunków nie zmienię, to nie ma też żadnej współpracy. Może gdybym zmienił te warunki i zaczął się zachowywać jak Michał Kamiński, to coś z tego by było, ale nie mam zamiaru. Mnie chodziło i chodzi o uczestnictwo w reformie państwa, choćby w cząstkowym zakresie jak reforma centrum decyzyjnego rządu. To załącznik, który stanowi nieodłączną część mnie jako bytu politycznego.
I szorstka współpraca z PiS, jak w 2010 roku, nie wchodzi w grę.
Nie. Reforma centrum decyzyjnego rządu zawarta w programie klarysewskim jest radykalnie inna od tego, co uważam za potrzebne Rzeczpospolitej, pomijając już inne kwestie.
Zostawmy to. Czy jest pan w gronie tych, którzy uważają ostatnie ruchy Jarosława Kaczyńskiego za przebłysk politycznego geniuszu czy raczej w gronie tych, którzy przekonują, że jest tak słaby, że musi się wycofać, by wygrać wybory?
Nie należę do żadnej z tych dwóch grup. Jeżeli nawet pan Jarosław Kaczyński w różnych okresach ostatnich ośmiu lat przejawiał deficyty rozumu politycznego, to teraz wrócił do formy. A ponieważ wrócił do dobrej formy, to uważa, że z nim, czy bez niego, szans na uzyskanie przez PiS samodzielnej większości bezwzględnej koniecznej do powołania rządu po prostu nie ma. Pozostaje jakaś koalicja, a z kandydatem Kaczyńskim na premiera można sądzić, że cały pozostały Sejm zakrzyknie: „aż do gardeł naszych nie chcemy Kaczyńskiego”!
Ponadto, co odnosi się już do pani poseł Szydło, można mieć daleko posunięte wątpliwości, czy ona zostanie premierem.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jest wysoce prawdopodobne, że z panią Beatą Szydło jako oficjalną kandydatką na premiera, PiS wygra z Platformą i to sporą przewagą
— mówi portalowi wPolityce.pl poseł Ludwik Dorn.
wPolityce.pl: Ogłosił pan, że nie wystartuje w kolejnych wyborach. Na sentymentalno-wspomnieniowe podsumowanie przyjdzie pewnie czas, ale nie będzie panu żal? To jednak prawie 20 lat w Sejmie.
Ludwik Dorn, poseł niezrzeszony, b. marszałek Sejmu i szef MSWiA: Mam prośbę, nie rozmawiajmy o tym wydarzeniu w kategoriach poppsychologii. Najchętniej w ogóle bym nie rozmawiał o sobie.
To inaczej – nie żal panu polityki?
Wie pan, to jest tak, że zobaczymy, co będzie po wyborach, kiedy mnie już w parlamencie nie będzie. Może tak się zdarzyć, że będzie jakaś możliwość uczestnictwa w życiu politycznym, a może nie. Zobaczymy, co do mojego brzegu podpłynie: czy łódeczka, czy wiecheć, czy gówno. Najprawdopodobniej będzie to gówno, więc przesadnych nadziei sobie nie robię, bo tyle razy byłem już na aucie i pod wozem przez większość mojego bytu politycznego, że wiem, jak to wygląda. Choć był i okres, gdy byłem na tym wozie wysoko i to na koźle. A teraz – co życie przyniesie…
Trochę się pan zakiwał, mrugając a to do PSL, a to do prezydenta Komorowskiego, a to do Platformy…
Do nikogo nie mrugałem. Mówiłem jasno i publicznie, o co mi chodzi, stawiając swoje warunki. Ponieważ nie ma zainteresowania po drugiej stronie, nie ma tego ssania, a ja moich warunków nie zmienię, to nie ma też żadnej współpracy. Może gdybym zmienił te warunki i zaczął się zachowywać jak Michał Kamiński, to coś z tego by było, ale nie mam zamiaru. Mnie chodziło i chodzi o uczestnictwo w reformie państwa, choćby w cząstkowym zakresie jak reforma centrum decyzyjnego rządu. To załącznik, który stanowi nieodłączną część mnie jako bytu politycznego.
I szorstka współpraca z PiS, jak w 2010 roku, nie wchodzi w grę.
Nie. Reforma centrum decyzyjnego rządu zawarta w programie klarysewskim jest radykalnie inna od tego, co uważam za potrzebne Rzeczpospolitej, pomijając już inne kwestie.
Zostawmy to. Czy jest pan w gronie tych, którzy uważają ostatnie ruchy Jarosława Kaczyńskiego za przebłysk politycznego geniuszu czy raczej w gronie tych, którzy przekonują, że jest tak słaby, że musi się wycofać, by wygrać wybory?
Nie należę do żadnej z tych dwóch grup. Jeżeli nawet pan Jarosław Kaczyński w różnych okresach ostatnich ośmiu lat przejawiał deficyty rozumu politycznego, to teraz wrócił do formy. A ponieważ wrócił do dobrej formy, to uważa, że z nim, czy bez niego, szans na uzyskanie przez PiS samodzielnej większości bezwzględnej koniecznej do powołania rządu po prostu nie ma. Pozostaje jakaś koalicja, a z kandydatem Kaczyńskim na premiera można sądzić, że cały pozostały Sejm zakrzyknie: „aż do gardeł naszych nie chcemy Kaczyńskiego”!
Ponadto, co odnosi się już do pani poseł Szydło, można mieć daleko posunięte wątpliwości, czy ona zostanie premierem.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/257350-ludwik-dorn-jaroslaw-kaczynski-wrocil-do-formy-chce-miec-w-tym-roku-drugie-powazne-zwyciestwo-na-swoim-koncie-nasz-wywiad