Falenta kierował "zorganizowaną grupą przestępczą"? Szef ABW, wbrew prokuraturze, forsuje taką hipotezę

Marek Falenta; fot. budownictwo.wnp.pl
Marek Falenta; fot. budownictwo.wnp.pl

Szef ABW gen. Dariusz Łuczak uważa, że Marek Falenta kierował zorganizowaną grupą przestępczą, co pozwala na postawienie mu znacznie poważniejszych zrzutów. Do swoich hipotez przekonywał w środę posłów z sejmowej komisji spraw specjalnych.

Podczas jej posiedzenia miał powiedzieć:

Jest zorganizowana grupa przestępcza zajmująca się podsłuchami, którą kierował biznesmen Marek Falenta.

Tym samym Łuczak kwestionuje linię postępowania prokuratury, która prowadząc śledztwo uznała, że to, co robili podejrzani – nie pozwala na taką kwalifikację. W związku z tym kelnerom Łukaszowi N. i Konradowi L. - postawiono jedynie zarzuty nielegalnego nagrywania, a biznesmenowi Markowi Falencie, który - jak zeznali - płacił im za podsłuchy, zarzut rozpowszechniania zapisów rozmów polityków, biznesmenów i wysokich urzędników państwowych.

Ponieważ jest to przestępstwo zagrożone maksymalnie dwoma latami więzienia – zdaniem Łuczaka – Falenta czuje się bezkarny  i dalej upublicznia zdobyte nielegalnie materiały.

Podczas posiedzenia komisji wymienił 6 osób, które razem z Falentą organizowały podsłuchy, i twierdził, że  za nielegalne nagrywanie postawiono mu zarzuty w trzech miejscach kraju. Dziwił się więc dlaczego nie jest to połączone w jedno śledztwo, z zarzutem o działanie w zorganizowanej grupie. Taką relację przedstawił „Wyborczej” jeden z posłów speckomisji.

Tymczasem kwalifikacja czynu z art. 258 kk (zorganizowana grupa) oznacza znacznie większe zagrożenie karą - dla szefa grupy to od roku do 10 lat więzienia. Daje też prokuraturze możliwość wystąpienia z wnioskiem o areszt

— czytamy w artykule.

Gazeta pisze, że wytypowani przez ABW wspólnicy Falenty to: Krzysztof S., prywatny detektyw z Lublina, Marcin W., jeden z szefów bydgoskiej spółki Składy Węgla, Adam D., prawnik z Bydgoszczy, oraz Bogusław T., do 2013 r. funkcjonariusz ABW we Wrocławiu. Części z nich postawiono już zarzuty o zakładanie podsłuchów.

Zdaniem rzecznika Prokuratury Generalnej Mateusza Martyniuka  nie ma podstaw do zmiany kwalifikacji prawnej zarzutów.

Każda z tych spraw jest przez nas monitorowana, ale dalej nie ma spełnionych wymogów art. 258. Proste połączenie śledztw nie stworzy jeszcze grupy

— mówi w rozmowie z gazetą. Inny pracownik prokuratury dodaje, że „grupa przestępcza” to obsesja służb i b. ministra Sienkiewicza [szefa MSW], którzy próbują ją forsować jako lek na całe zło i bicz na Falentę. Podczas posiedzenia komisji Łuczak wyraził też przekonanie, że wszystkie nielegalne nagrania z warszawskich restauracji zostaną ujawnione i „nie da się już nad tym zapanować”. Pliki przechowywane są w tzw. chmurze na amerykańskim serwerze Dropbox, a ich dysponenci dzięki specjalnym kluczom mogą je uruchomić w dowolnym momencie. Hjak przypomina GW spośród 21 nagrań, które ma prokuratura, są ujawnione już rok temu przez „Wprost” rozmowy szefów MSW, MSZ, ministra skarbu państwa i wiceministra środowiska, jest rozmowa szefa CBA i minister infrastruktury. Wśród jeszcze nieujawnionych, ale będących w posiadaniu prokuratury jest zarejestrowanych 11 spotkań „przedstawicieli mniejszego biznesu z politykami”.

Prokuratura nie ma na razie ani jednej rozmowy z udziałem najbogatszego Polaka Jana Kulczyka, chociaż nagrano ich kilkanaście.

ABW badała też, czy nagrania nie były używane do szantażowania podsłuchanych osób, ale żaden z pokrzywdzonych tego nie potwierdził.

ansa/ gazeta.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych