Gazeta z Czerskiej składa hołd Komorowskiemu, a Michnik grozi: „Chamstwo i oszczerstwo towarzyszące tej kampanii będzie obnażone i ukarane”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Screenshot z materiału video (wyborcza.pl)
Screenshot z materiału video (wyborcza.pl)

Przegrane przez (jeszcze) urzędującego prezydenta wybory nie zraziły redaktorów „Gazety Wyborczej” do wręczenia mu nagrody „Człowieka Roku”. W dzisiejszym wydaniu gazety dziennikarze już na pierwszej stronie uzasadniają swój wybór. Na drugiej stronie laudacje kontynuują, jak zwykle niezawodni: Adam Michnik, Wojciech Czuchnowski i Jarosław Kurski.

W uznaniu za działalność w opozycji demokratycznej w czasach PRL i za to, że z kontestatora Okrągłego Stołu przemienił się w jednego z budowniczych odrodzonej Polski

— takimi słowami wita nas dzisiejsza „Wyborcza”.

Wśród głównych zasług Bronisława Komorowskiego, dziennik wymienia:

Za to, że starał się łączyć Polaków, szukać kompromisów i budować między nimi mosty.

Zweryfikujmy to:

Na następnej stronie swój pokłon wielkiemu przegranemu wyborów prezydenckich oddaje Adam Michnika. W komentarzu składającym się głównie z cytatów, stwierdza:

Pan, Panie Prezydencie, gwarantował pokój wewnętrzny i spokój w polskich domach. Czas Pańskiej prezydentury z pewnością bardzo wysoko ocenią historycy, a rewolta przy urnach wyborczych stanie się przedmiotem wielu analiz. Jak to się stało, że Polacy strzelili sobie w stopę? I na jak długo? Pozostawmy te pytania otwartymi. Poprzestańmy na stwierdzeniu, że chamstwo i oszczerstwo towarzyszące tej kampanii będzie obnażone i ukarane

— grzmi redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”.

Wtórują mu jego najwierniejsi pretorianie.

Sprawiedliwość i zwykła przyzwoitość wymagają od nas, by przyznać się do obywatelskiej bezradności wobec fali nienawiści, jakiej musiał stawić czoła Bronisław Komorowski – najpierw jako marszałek Sejmu obejmujący inwestyturę po zmarłym tragicznie prezydencie Lechu Kaczyńskim, a później jako zwycięski w starciu z Jarosławem Kaczyńskim prezydent kadencji 2010-15

— piszą Jarosław Kurski i Wojciech Czuchnowski.

Żurnaliści „Wyborczej” nie omieszkali uderzyć w najbardziej drażliwe dla znacznej części społeczeństwa kwestie.

Kampania zniesławiania zaczęła się już pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu – po znakiem kontestacji demokratycznego wyboru Polaków. Ludzie wzywający imię Boga i żądający szacunku dla majestatu Rzeczypospolitej wylewali na Komorowskiego kubły pomyj, znieważając go przezwiskiem „Komoruski” i skandując: „Agent ruski!”. Mówiono, że stoi za „zamachem smoleńskim” - a zatem pomawiano go o mord polityczny

— grzmią dziennikarze gazety Michnika.

Czuchnowski i Kurski nie wahają się uderzać w wysokie tony.

Jest w polskiej tradycji romantycznej zasada „Gloria Victis!” - chwała zwyciężonym. (…) Odchodzi godnie i godnie przekazuje władzę następcy. Zasługuje na respekt, który wczoraj, przyznając ma naszą nagrodę, pragnęli mu okazać

— puentują żurnaliści.

Najwyraźniej dziennikarze „Gazety Wyborczej” postawili na radykalny rozbrat (nomen omen) z rzeczywistością. Odwoływanie się w tym kontekście do polskiej tradycji romantycznej brzmi nawet już nie tyle groteskowo, co po prostu niesmacznie.

gah/GW

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych