Miażdżąca analiza zdolności obronnych Polski. Gen. Komornicki: „Armia bez zaplecza jest armią jednorazowego użytku”

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. dyw. Leon Komornicki demaskuje polskie zdolności obronne. - Siły zbrojne muszą być zdolne do samodzielnej obrony kraju, bowiem NATO może się mocno spóźnić z pomocą dla Polski – podkreślił Komornicki.

Podczas debaty „Stan siły obronnej RP” w Stowarzyszeniu Euro-Atlantyckim generał przedstawił raport, w którym podkreślił, że polska armia w obecnym kształcie nie realizuje postawionych przed nią zadań.

Trzeba przygotować się do scenariusza najbardziej kryzysowego i groźnego, a więc wojny na dużą skalę

— powiedział Komornicki.

Dodał on także, że siły zbrojne są nieprzystosowanych do obrony granic.

Efektywność czołgu w obronie wynosi 0. Wiem, o czym mówię, bo sam jestem czołgistą. Nie ma nic gorszego niż czołgi na przednim skraju. One mogą przechodzić do obrony tymczasowej, do kontruderzenia, ale nie do obrony państwa

— przekonywał gen. Leon Komornicki, którego cytuje „Polska The Times”.

Jego zdaniem Polska nie wykorzystuje szeregu ważnych atutów do ewentualnej obrony terytorium. Generał wyliczał, że nie ma systemu edukacji obronnej zarówno dla młodzieży i studentów, jak i dla elit. W sposób systemowy nie zostały też zagospodarowane organizacje pozarządowe.

Należy w tym względzie powołać wojska obrony narodowej, czyli wojska obrony terytorialnej. To w sposób systemowy pozwoli zagospodarować ten potencjał

— ocenił.

Według Komornickiego obecna 100-tysięczna armia zawodowa, czyli wojska operacyjne, do obrony kraju powinna być uzupełniona wojskami obrony terytorialnej, sięgającymi 300-350 tys. żołnierzy, a w minimalnym wariancie - 150 tys. Generał ubolewał też, że za małe są też rezerwy osobowe wojska.

Armia bez zaplecza rezerw osobowych przeszkolonych, w tym także rezerw oficerów, jest armią jednorazowego użytku

— powiedział.

Komornicki zwrócił też uwagę na dyslokację jednostek wojskowych, która oznacza, że na „Ścianie wschodniej” jest bardzo mało żołnierzy, przez co - jego zdaniem - sytuacja jest niezmiernie groźna. Przykładowo na kierunku białoruskim, skąd najbliżej jest do Warszawy, mamy jedynie 1 Warszawską Brygadę Pancerną w Warszawie-Wesołej (część jednostek stacjonuje także w Siedlcach i Zamościu). Według Komornickiego za obronę województw na wschodzie powinny odpowiadać brygady obrony terytorialnej, uzbrojone głównie w lekką broń, także przeciwpancerną.

Jeżeli ktoś nie wierzy, że mała technika jest skuteczniejsza od wielkiej techniki w obronie, to znaczy, że nigdy nie był sam z komarem w namiocie

— zauważył Komornicki.

mmil/PAP/ „Polska The Times”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.