Ewa Kopacz i dwie inne gracje III RP w otoczeniu świty złożyły wizytę w Watykanie. To znaczy były na audiencji u Franciszka, co media „głównego nurtu” nazwały spotkaniem. Że to niby dwie równorzędne osobistości spotkały się, żeby wymienić poglądy. Zwierzchnik Kościoła katolickiego i premier nadwiślańskiej potęgi jaką jest III RP. I byłoby efektownie, gdyby nie fakt, że dzień wcześniej na audiencji u papieża był sam Władimir Putin, prezydent nadwołżańskiej potęgi atomowej. Papieże, w tym Jan Paweł II nie takie persony przyjmowali w Watykanie, nawet Komorowskiego i jego małżonkę. I proszę, nie pomogły modły, Komorowski przegrał wybory, najwyraźniej Pan Bóg mu nie pomógł, choć jest miłosierny. Nie pomoże Ewie Kopacz, ani jej wyborcom i tym z lewej, i tym z prawej strony. Bo dla obu stron jest hipokrytką. Tak się kończy magiel polityczny, w którym panoszą się pańcie żądne władzy, przekonane o wyższości „bardzo małego rozumku” Misia Kamińskiego nad zdrowym rozumem narodu.

Jak tu sobie poradzić z rzeczywistością, której się i nie zna i nie rozumie? Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska przynajmniej nie udaje, że coś rozumie, plotąc od rzeczy jak to w maglu jest w zwyczaju. Kopacz jak zwykle wykazała się polityczną zręcznością, ofiarując Franciszkowi jabłonkę, chyba w nadziei, że Watykan zakupi jedyny polski produkt eksportowy, jaki mamy do dyspozycji i doceni ten prawdziwy sukces gospodarczy. Osobny rozdział w tym maglu stanowi prezydent Warszawy Hanna Gronkiewcz-Waltz. Ona pasuje do Watykanu jak pięść do nosa. Podczas gdy z niezwykle skupioną miną klęczy u grobu św. Jana Pawła II, jej rzecznik oznajmia w Warszawie, że profesor Chazan, choć został uniewinniony z zarzutu odmowy wykonania aborcji przez Naczelną Izbę Lekarską, nie wróci na stanowisko dyrektora Szpitala Świętej Rodziny, bo jako dyrektor złamał prawo. A prawo - jak oświadczyła swego czasu Gronkiewicz-Waltz jest ważniejsze od sumienia. I broni tęczy na Pl. Zbawiciela, a także chroni wykolejeńców, co to paradują w ramach równości.

Trzeba przyznać, że ma kobita głowę na karku. Gdyby kierowała się sumieniem, nie wygrałaby dwa razy z rzędu wyborów w stolicy. Mieście, w którym, jak w każdej metropolii ton nadaje lewacki salon i zgromadzone wokół niego lemingi, a także redaktorstwo głównych stacji telewizyjnych. To ostatnio pospieszyło babińcowi z pomocą, tłukąc już drugi dzień o nieszczęściu jakie spotkało jakąś kobietę z powodu Chazana, bo zmuszona została urodzić dziecko, które powinno być zabite czyli abortowane, bo niepełnosprawne. Temat ten ma przyćmić wrażenie, jakie zrobiła na społeczeństwie publikacja protokołów ze śledztwa w sprawie afery taśmowej i agonię III RP.

Tylko opłacanych przez Kopacz hejterów jakby zatkało. Bo co mają robić z tym watykańskim „spotkaniem” Kopacz z papieżem, skoro kazano im drwić z prezydenta elekta Andrzeja Dudy, wytykając mu wizyty w kościele, ratowanie hostii i deklaracje o przywiązaniu do wiary katolickiej. Ten ciemnogród. A premier Kopacz to nie ciemnogród? Co tu robić, jak ratować jej wizerunek? Ona na dodatek oświadczyła, że papież jest wiosną Kościoła i że jeszcze dużo dobrego zrobi. Na wszelki wypadek jakiś pajac napisał na Onecie:

A może Duda nam opowie, dlaczego papież nie wydał zgody na wizytę bluźniercy Dudy w Watykanie, mimo, że ten mocno o to zabiegał?

A dlaczego Pan Bóg nie dał rozumu twórcy tego wpisujQuery1102040053851855918765_1434182547398 Bo kogo Pan Bóg chce ukarać, temu rozum odbiera. Jasne? Na pocieszenie trolli - Kopacz, Bufetowej i tej rzeczniczce bardzo do twarzy jest w czerni.

Internautka o pseudonimie „magdalena 890” skwitowała występ babińca w Rzymie następująco:

Papież Franciszek jest wiosną Kościoła, a premier Ewa Kopacz jesienią średniowiecza Polski.

Jesienią późnej postkomuny - dodam dla ścisłości.