"Trzeba to przeciąć. I trzeba zrobić to jak najszybciej". Jan Rulewski z PO za upublicznieniem wszystkich nagrań. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
youtube.pl
youtube.pl

Niewątpliwie w programie, który skonstruujemy, musimy się odnieść do sprawy nagrań, do spraw obyczajowo-politycznych w nich zawartych

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Rulewski, senator PO.

wPolityce.pl: Czy uważa pan, że ci, którzy mówili, że Donald Tusk ucieka do Brukseli z powodu strachu przed aferą taśmową mieli rację?

Jan Rulewski: Nie sądzę, żeby to było bezpośrednią przyczyną. Natomiast mogła to być taka jego refleksja – bo to człowiek refleksyjny, że oto lejce, które trzyma w ręku – moim zdaniem było ich za dużo – wyrywają mu się. I to mogło zaważyć na tym jego wyjeździe do Brukseli. Zresztą ja przewiduję jego come back…

Ale zatrzymajmy się jednak przy taśmach i przeciekach. Czy nie uważa pan panie senatorze, że jest to bardzo wyraźny sygnał na to, iż to jest koniec koalicji. Koniec Platformy Obywatelskiej lub przynajmniej pewnego rozdziału w istnieniu tej partii?

Nie, jeśli chodzi o wewnętrzne przekonanie w Platformie. Bowiem w jej wewnętrznym przekonaniu nic złego się nie stało. Otóż stało się. Bowiem afera taśmowa, to nie tylko przestrzeń prawna, czyli sam fakt podsłuchiwania. Przecież te taśmy wywołują nadal żywe reakcje opinii publicznej. To można porównać z tym, jak ktoś zajrzał przez okno sąsiadów i zobaczył, że sąsiad pije i bije żonę. Trudno wokół tego faktu przejść do porządku dziennego.

No właśnie: Polacy już widzą: „Platforma pije i bije żonę”.

Tak, niewątpliwie taki wydźwięk polityczny jest tej sprawy. Moim zdaniem moi koledzy sprawę jednak zredukowali do poziomu prawnego. Jednak w przestrzeni prawnej rządzi sędzia. Zaś w przestrzeni politycznej – wyborca.

Tych spraw jest już tak dużo, wypływ taśm i protokołów ze śledztwa jest tak szeroki, że nie da się go opanować do czasu wyborów.

Zwracałem na to uwagę i mówiłem kolegom, że niewątpliwie w programie, który skonstruujemy, musimy się odnieść do sprawy nagrań, do spraw obyczajowo-politycznych w nich zawartych.

Tylko, że może wam czasu braknąć. Marszałek Sikorski ujawnił, że w najbliższy poniedziałek spodziewa się kolejnego wycieku taśm. Więc można założyć, że wycieki będą trwały do dnia wyborów, nieprawdaż? PO nie zdąży zareagować. Czas minął.

To dobrze, że pan troszczy się o Platformę Obywatelską, która jest istotną siłą polityczną, z którą można walczyć, ale nie można jej zniszczyć.

Nie martwię się o Platformę, ale o moje państwo, którym obecnie ta partia rządzi. Ja i reszta moich rodaków mamy prawo się martwić o stan państwa w kontekście tego, co słyszymy na taśmach.

Wiem, że trzeba rozmawiać szczerze. Tak jak rozmawiamy ze sobą w domach. Tak mówią prosto: „Słuchaj, jest tu takie podejrzenie, że masz coś jeszcze w kieszeniach. Powiedz, co tym jeszcze w tych kieszeniach masz.” Nie można uciekać w to, co się teraz robi, czyli, że „prokuratura rozstrzygnie”, albo sąd. Wiemy, że sędzia wielu spraw nie rozstrzygnie.

Wnioskuję zatem, że apelowałby pan do prokuratury o ujawnienie całości nagranego materiału.

Tak. Sądzę, że trzeba to przeciąć. To zaczyna przypominać mi sprawę lustracji, którą słusznie zrobiliśmy, bo podejrzewaliśmy, że niektóre osoby mogą być uzależnione od agentury, albo od opinii środowiskowej. Nie byli już agentami, ale bali się szantażu i nie mogli w pełni rozwinąć działalności politycznej.

Czyli trzeba po prostu przeciąć wszelkie spekulacje i ujawnić te taśmy?

Moim zdaniem tak. Jest to potrzebne dla zdrowia publicznego. I trzeba zrobić to jak najszybciej, a nie tuż przed wyborami.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki


Ciekawa pozycja, po którą warto sięgnąć!

Afery czasów Donalda Tuska”. Książka do kupienia wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych