Pod koniec wczorajszej dyskusji pod patronatem Teologii Politycznej z dwoma aktywistami ruchu Kukiza – Patrykiem Hałaczkiewiczem i Robertem Raczyńskim, prezydentem Lubina – zaczęliśmy wśród obecnych na scenie publicystów po cichu żartować, że może powinniśmy zacząć szukać tylnego wyjścia. Publiczność w ogromnej części nie podzielała bowiem naszych uwag kierowanych do gości spotkania i dawała temu coraz głośniej wyraz.
Jeśli ktoś spyta, czy po debacie w Hybrydach podzielam zastrzeżenia Piotra Wielguckiego, to odpowiem przecząco. Nie podzielam ich i podtrzymuję swoje do nich uwagi z mojego poprzedniego tekstu. Problem z ruchem Kukiza wydaje się leżeć gdzie indziej, ale nie znaczy to, że jest mniej poważny.
Kto obejrzy choćby kilkuminutowy fragment spotkania, zobaczy, w czym rzecz. Wśród zaproszonych do zadawania pytań komentatorów (prócz mnie byli to Piotr Gursztyn, Michał Szułdrzyński i Dawid Wildstein) nie było nikogo nastawionego do Pawła Kukiza i jego przedsięwzięcia wrogo. Mimo to żaden z nas nie mógł ukryć rozczarowania poziomem odpowiedzi obu panów.
Lapidarnie przebieg spotkania można by pokazać następująco:
Diagnozy obu gości były ze wszech miar słuszne, choć na wysokim poziomie ogólności: sądy i prokuratura źle działają, procedury administracyjne są kompletnie nieżyciowe, urzędników jest zbyt wielu, system emerytalny jest nie do utrzymania. Tutaj była zgoda, choć – jak słusznie zauważył Piotr Gursztyn – było to narzekanie, które mógłby uprawiać każdy człowiek w miarę zorientowany w sposobie funkcjonowania państwa podczas towarzyskiego spotkania.
Gorzej, gdy zaczęły się pytania o konkretne propozycje zmian. Dowiedzieliśmy się, że program „się pisze”, a dokładnie wpiszą go jacyś tajemniczy eksperci, których nazwisk nie poznaliśmy, i że zostanie przedstawiony za niecały miesiąc. Nadal dociskani, nasi goście zaczęli w końcu mówić rzeczy zadziwiające. Prezydent Raczyński powiedział na przykład, że oni – czyli ruch Kukiza – nie są od „koronkowej roboty” sejmowej, a ustawy, zmieniające choćby system wymiaru sprawiedliwości, można napisać w tydzień. W większości deklaracji obu gości, dotyczących recept na wcześniej przez nich zdefiniowane problemy, pojawiała się podobna dezynwoltura. Się zrobi, się załatwi, się rozwiąże, ale o detale proszę nas nie pytać.
Pojawiły się też zapewnienia, że żadnej partii nie będzie – ruch pozostanie ruchem. Co z kolei rodzi pytania o sposób jego funkcjonowania w Sejmie. Bo jak zarządzać klubem bez partyjnej dyscypliny?
W miarę biegu spotkania dla wszystkich zadających pytania publicystów stawało się coraz bardziej jasne, że mamy przed sobą przedstawicieli formacji, która poza sztandarowym dziś dla niej postulatem wprowadzenia JOW nie jest w stanie przedstawić żadnego konkretnego rozwiązania żadnego z diagnozowanych przez siebie samą problemów, a jej naczelnym przesłaniem jest negacja obowiązującego porządku. Tej emocji nie wolno lekceważyć i jest ona całkowicie zrozumiała, ale warto by było mieć też program pozytywny. I niczego tu nie wyjaśnia fakt, że taki program dopiero podobno powstaje. Przedstawiciele ruchu Kukiza nie pokazali bowiem, że są w stanie ogarnąć samą materię aparatu instytucji państwa.
Najciekawsza była jednak reakcja znacznej części sali. Podczas gdy podglądany przeze mnie Twitter wydawał się coraz bardziej rozczarowany (pojawiła się m.in. opinia, że mamy do czynienia z „miejską Samoobroną”), na części sali panował entuzjazm, zaś kolejne próby dopytywania Hałaczkiewicza i Raczyńskiego o konkrety wzbudzały gwizdy i pokrzykiwania. W tym samym czasie swoje spotkanie w Klubie Ronina rozpoczął Jarosław Kaczyński. On oraz większość polityków PiS, na czele z prezydentem elektem czy Beatą Szydło, w kontraście z przedstawicielami ruchu Kukiza jawili się teraz jako politycy niezwykle umiarkowani, spokojni, przeciwnicy jakiejkolwiek rewolucji.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że cztery miesiące przed wyborami sytuacja jest tak labilna jak bodaj nigdy w podobnym okresie. Dorzućmy do tego granat odpalony wczoraj wieczorem przez Zbigniewa Stonogę, a otrzymujemy na jesieni sporą niewiadomą. Choć zapewne wciąż z PiS na pierwszym miejscu. Z ruchem Kukiza jest jednak problem: magmowatość i śladowa obecność programu pozytywnego, a z drugiej strony ogromne i zrozumiałe emocje na „nie” wyborców niezainteresowanych niczym więcej niż wywróceniem stolika. I nie zastanawiających się, co postawić w jego miejsce. Czy uda się z tego skleić w miarę spójną całość?
Całość debaty z pp. Hałaczkiewiczem i Raczyńskim można obejrzeć tutaj:
Interesuje Cię los Polski i Polaków? Przeczytaj książkę Zbigniewa Żmigrodzkiego pt.„Podchody i zmagania”. Autor porusza aktualne problemy polityczne, społeczne i światopoglądowe nurtujące obecnie Polaków. Pozycja dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255418-debata-z-ludzmi-kukiza-czyli-rozczarowanie-czy-uda-sie-z-tego-skleic-w-miare-spojna-calosc