Wymiar sprawiedliwości (zbyt) często przypomina bezmiar niesprawiedliwości. To idealne środowisko dla mafijnych grup i ich interesów

Rys. A. Krauze
Rys. A. Krauze

Ogromnym sukcesem okazała się inicjatywa „Dudapomocy”, jaką w czasie kampanii rozpoczął Andrzej Duda i Janusz Wojciechowski. Zainteresowanie tym tematem jest ogromne. Bowiem kandydat PiSu dotknął realnego problemu, z jakim stykają się Polacy. Polskie sądownictwo jest w coraz bardziej patologicznym stadium. Skutki tej działalności dotykają tysięcy Polaków, którzy nie mogą niestety liczyć na sprawiedliwości i poważne traktowanie.

Relacja Janusza Wojciechowskiego, który opowiedział wPolityce.pl o problemach, z jakimi przychodzili do niego Polacy, pokazuje jak dalece absurdalne mogą być orzeczenia i decyzje władz sądowniczych czy administracyjnych. To jednak jedynie wierzchołek góry lodowej. Podobnych budzących zdziwienie rozstrzygnięć jest znacznie więcej.

Co za nimi stoi? Korupcja? Nieudolność sądów? Brak dobrej woli? Małość sędziów? Brak przygotowania i wiedzy? Zapewne wszystko po trochu. Sądownictwo od początku III RP jest skażone korupcją, przynajmniej mentalną, dotknięte wirusem politycznego podporządkowania. Mamy wiele dowodów, że sędziowie mają braki wiedzy, zbyt często włączają się w polityczne trendy, a teraz, jak wynika z przypadków, o których mówił Wojciechowski, okazuje się, że sędziowie często pomiatają ludźmi. Polskie sądownictwo jak w soczewce skupia patologie współczesnej Polski. Z racji ideologicznych sędziowie i sądownictwo otrzymało zgodę, by przejść suchą nogą przez polską transformację. Niemal w jednej chwili usłużni sędziowie, będący narzędziem komunistycznego reżimu, zostali włączeni w centralny punkt „demokratycznej” rzeczywistości. Ci sami ludzie, którzy skazywali w PRL-u, również w stricte politycznych procesach, zaczęli bronić niezawisłości i praworządności w III RP. Trudno dziś przesądzać, jak wyglądałoby polskie sądownictwo, gdyby zdecydowano się na „opcję zero” i stworzenie na nowo sądownictwa. Wiadomo jednak, że w imię politycznych interesów stworzono z patologii kastę ludzi nietykalnych, którą toczą kolejne patologie. I to nie dziwi. Ten projekt nie mógł się po prostu udać.

Dziś III RP ma poważny problem z sądownictwem. Ono jest niewydolne i zbyt często wydaje absurdalne orzeczenia. Co niezrozumiałe, nie budzi to większego sprzeciwu społecznego, choć znaczenie profesjonalizmu sądownictwa jest nie do przecenienia. Efektywne i dobre sądy są ważne dla każdego obywatela. Sądy są, choćby potencjalnym, gwarantem nie tylko praworządności, ale i instancją, na pomoc której liczyć muszą wszyscy obywatele. Przecież każdy musi brać pod uwagę, że wejdzie z kimś w spór. Przedsiębiorcy, że mogą mieć problem z kontrahentem, pracownicy z pracodawcą, pracodawcy z pracownikiem itd. W każdym sporze ostateczną instancją odwoławczą jest sąd. I każdy Polak zapewne ma tego świadomość. Rola sądów jest więc bardzo ważna. I wszystkim powinno zależeć, by działały one w oparciu o prawo, a także kierowały się dobrą wolą. Rola sądów jest tym większa, im niższy w społeczeństwie kapitał zaufania społecznego. Gdy ludzie mniej sobie ufają, tym mocniej powinni liczyć na rzetelne sądy. W Polsce kryzys zaufania społecznego jest ogromny, wynika m.in. z wieloletniej okupacji sowieckiej. 25-lecie III RP nie pomogło, poziom zaufania, jaki widać wśród Polaków jest krytycznie niski. Oczekiwania wobec sądów powinny być więc ogromne.

Podstawowa dla życia publicznego rola sądów, fakt, że w Polsce jego znaczenie powinno być jeszcze większe, nie wywołuje nacisku społecznego, by polskie sądownictwo uzdrowić. Ta sprawa nie ogniskuje debaty publicznej, nie budzi emocji i nastrojów nakazujących usunięcie niesprawiedliwych, nierzetelnych sędziów i zbudowanie prawdziwego wymiaru sprawiedliwości. Choć kuriozalne i skandaliczne wyroki w poszczególnych sprawach budzą mocne emocje, nie ma presji, by sądy w Polsce zostały uzdrowione. To jest natomiast konieczne, by polskie państwo zostało odbudowane.

Na pewno działa w sądach wielu uczciwych i rzetelnych sędziów, lecz oni zdają się przyćmieni przez tych, którzy na uzdrowieniu sądownictwa mogą stracić wiele. Wydaje się, że ta patologiczna część polskiego sądownictwa może liczyć na czyjeś wsparcie. Na pewno obecny stan sądów III RP ma swoich mocodawców. Wiele grup, prowadzących działalność pasożytniczą i przestępczą, działających na granicy prawa, żyjących na korzyść ogółu trzyma kciuki, by polskie sądownictwo pozostało tak patologiczne, jak tylko można. Ich nacisk musi być silny, skoro wymiar sprawiedliwości często przypomina bezmiar niesprawiedliwości. Ten bezmiar to idealne środowisko dla mafijny grupy i ich interesów…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.