Za PO kryją się miliardowe interesy i fortuny, więc najgorsze ataki na PiS i Kukiza dopiero przed nami

Fot. Tadeusz Rudzki/CC/Wikimedia Commons
Fot. Tadeusz Rudzki/CC/Wikimedia Commons

Przestrzegam wszystkich tych, którzy się „podpalają” sądząc, że PO się przewróci za popchnięciem palcem i władza znajdzie się na ulicy. To podejście wyjątkowo naiwne i szkodliwe.

Platforma Obywatelska się sypie i nie ma silnego przywództwa, lecz to nie znaczy, że ta partia sama zniknie i jesienne wybory parlamentarne są rozstrzygnięte. Nawet Donald Tusk, władca absolutny w PO, nie decydował o tym, czym jest ta partia i jaką rolę odgrywa. Słaba Ewa Kopacz nie decyduje nawet w małym stopniu. Ale, mówiąc Fiodorem Dostojewskim z jego refleksji na temat Rosji, Platforma Obywatelska to nie tyle partia, ile organizm. Organizm stworzony i funkcjonujący przede wszystkim w sferze wielkich interesów, a nie tylko polityki. Właściwie to polityka w wypadku PO była wręcz drugoplanowa. Pierwszorzędne były interesy.

PO powstała w 2001 r. nie dlatego, że w jakimś sensie działo się to z inspiracji i pod opieką tajnych służb, i wynikało z preferencji takich osób jak gen. Gromosław Czempiński czy inni ważni oficerowie dawnej SB, a potem UOP. Oni się tam pojawili jako gwaranci bezpieczeństwa czegoś znacznie szerszego niż sama partia. I jestem wręcz pewny, że zarówno liderzy PO, jak i jej ważni politycy niekoniecznie zdawali sobie z tego sprawę. No może poza dwoma, trzema wyjątkami, w tym jednym wyjątkiem w gronie tzw. tenorów. Potem oczywiście część się zorientowała, w czym uczestniczy, ale to nie znaczy, że mieli oni przez to więcej do gadania. Nie mieli. W PO zawsze (i do dziś tak jest) najwięcej do gadania miały najpotężniejsze grupy interesów III RP, co oznacza także najsilniejszych ludzi polskiego biznesu, mediów i tajnych służb.

Kiedy obecnie Ewa Kopacz czy Grzegorz Schetyna, a nawet Bronisław Komorowski (nie mówiąc o pomniejszych politykach PO) nie wiedzą, co robić po wyborczej porażce, to znaczy tylko tyle, iż akurat oni tego nie wiedzą. Natomiast w sferach, które wyniosły PO do władzy i utrzymały przez osiem lat, w tym przez pięć lat kontrolując także prezydenturę, pracuje się na okrągło. Po cichu pracują rekiny biznesu i tajne służby, zaś już całkiem głośno media inspirowane i kontrolowane przez te siły. Choć na razie mamy tylko balony próbne. Chodzi o oszacowanie, na ile PO da się utrzymać przy życiu i w jakim stanie. I chodzi o wypromowanie alternatywy czy raczej pomocnika PO, czyli ugrupowania NowoczesnaPL, firmowanego przez Ryszarda Petru.

Media testują obecnie, jakie szanse ma inicjatywa Petru. I żeby jej pomóc, atakuje się Pawła Kukiza i jego zwolenników, wskazując, że ani oni nowi, ani antysystemowi. Nowy ma być tylko Petru, co jest wprawdzie groteskowe znając jego biografię, ale nie takie numery potrafiła wykręcać machina propagandowa obecnej władzy czy raczej grup interesów za tą władzą stojących. Atakuje się także PiS, stawiając tę partię na tym samym poziomie co PO, czyli jako reprezentantów tego, co powinno odejść. Oczywiście odejść powinno tylko PiS, bo PO i tak ma zszarganą opinię, więc bardzo demonstracyjne oszczędzanie tej partii byłoby obecnie przeciwskuteczne. Chodzi wyłącznie o to, by wdrukować Polakom, że PiS jest współodpowiedzialne na równi z PO za to, co się w Polsce działo przez ostatnie osiem lat. Gdyby to wdrukowywanie się udawało, wtedy zacznie się kampanię rewitalizacji PO. Z całą siłą i wszelkimi metodami.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.