Salon Dziennikarski Floriańska 3. Piotr Zaremba: "To albo koniec kariery Bronisława Komorowskiego, albo wstęp do dłuższej przerwy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl
wPolityce.pl

To albo koniec jego kariery, albo wstęp do dłuższej przerwy

mówił Piotr Zaremba, zastanawiając się w Salonie Dziennikarskim Floriańska 3 nad przyszłością polityczną Bronisława Komorowskiego.

Goście Michała Karnowskiego - we wspólnej audycji Radia Warszawa, tygodnika ‘Idziemy” i portalu wPolityce.pl - rozmawiali o tym, co mówią nam zaskakujące wyniki wyborów prezydenckich i co czeka polską politykę w najbliższych miesiącach.

Audycja rozpoczęła się od pytania o wyniki wyborów z perspektywy tych kilkunastu dni od rozstrzygnięcia i zwycięstwa Andrzeja Dudy.

Piotr Zaremba przekonywał, że Platforma ma pewien kłopot z tym, co zrobić z Bronisławem Komorowskim.

W przypadku Bronisława Komorowskiego wyraźnie widać trudność z rozstaniem się z rolą, którą od pięciu lat pełnił. Podczas wieczoru wyborczego odbywało się przyjęcie, gdzie bliscy prezydenta, jego przyjaciele i zwolennicy wznosili toasty za Bronisława Komorowskiego, „lidera Platformy”. Byłoby to ewenementem, ponieważ byli prezydenci nie przechodzą do polityki partyjnej, a poza tym byłaby trudność, ponieważ Platforma musiałaby zmienić konie w trakcie zaprzęgu

— zaznaczył zastępca redaktora naczelnego „wSieci”.

Jak mówił, w Platformie coraz poważniej mówi się o scenariuszu, w którym Bronisław Komorowski miałby wystartować w wyborach do Senatu.

To albo koniec jego kariery, albo wstęp do dłuższej przerwy. Tak jest na całym świecie. A co do Andrzeja Dudy – to wygląda to na razie bardzo dobrze. Ktoś z kolegów Andrzeja Dudy, słuchając jego wystąpienia w sztabie wyborczym, zauważył, że on już rozpoczął kampanię do wyborów w 2020 roku, podkreślając rolę budowy wspólnoty. To jest manifestowane czasem aż do przesady – próba zbudowania wizerunku polityka działającego w porządku poza partiami

— mówił Zaremba.

Łukasz Warzecha z portalu wPolityce.pl podkreślał z kolei absurdalność pomysłu, w którym Komorowski miałby zastąpić Kopacz.

Jeśli chodzi o Bronisława Komorowskiego, to zadziwiająca dla mnie była sytuacja, w której Aleksander Smolar wysunął koncepcję, w której lokomotywą Platformy w wyborach miałby być właśnie Komorowski. Mało tego, poparł tę koncepcję stwierdzeniem, że „przecież dostał tyle głosów”. Na Komorowskim dziś ciąży wizerunek polityka przegranego, a wiele z jego głosów było głosami przeciwko Andrzejowi Dudzie

— mówił Warzecha.

I dodawał:

Ale problem jest z nim samym – ta przegrana dla niego jest ogromnym szokiem, on nie jest w stanie odejść z pewną godnością. To jego wystąpienie podczas wieczoru wyborczego, w którym mówił o koalicji za normalnością… było podobne w stylu do przemówień o „specjalistach od kur” z kampanii wyborczej. (…) Andrzej Duda podkreślając od początku budowę zgody i wspólnoty utrudnia ataki na siebie, ponieważ jest w tym konsekwentny. Tak jak błędem było mówienie ze strony Smolara, że głosy Komorowskiego są w prosty sposób głosami na Platformę, tak błędem jest myślenie, że głosy Andrzeja Dudy są bezpośrednim przełożeniem na głosy dla PiS

— podkreślał publicysta „wSieci”.

Warzecha przestrzegał przy tym, by w środowiskach PiS nie popadnięto w triumfalizm.

Tadeusz Płużański z Fundacji „Łączka” podkreślał zaś, że Platformę i obóz pana prezydenta zgubiła pycha znana z lat 90.

Bronisław Komorowski pokazał, że ma wielki problem z tym, co się stało. Już po pierwszej turze widzieliśmy, że on nie może się pogodzić z przegraną z Andrzejem Dudą. To była niespodziewana klęska polityka, który pokazał pychę charakterystyczną dla niegdysiejszej Unii Wolności. (…) Pan prezydent po II turze zaczął bredzić o pospolitym ruszeniu – była to rzecz kompletnie nieprzystająca głowie państwa, ale dał znać, gdzie będzie Platforma. Że to Platforma będzie teraz w opozycji, bo pospolite ruszenie jest jednak czymś, co nie jest przypisane rządzącym…

— tłumaczył szef opinii „Super Expressu”.

Przerażony był nie tylko pan prezydent, ale cały salon

— dodawał.

Prowadzący audycję Michał Karnowski zwracał uwagę, że porażka Bronisława Komorowskiego jest też porażką polityki, która polegała na oszukiwaniu ludzi.

Tak jak w przypadku kreowaniu się prezydenta na katolika wiernego nauczaniu Kościoła, a z drugiej strony podpisuje groźną konwencję. Z drugiej strony potrafi przyczepiać się do ruchu oddającego hołd Żołnierzom Wyklętym, gdy w jego Pałacu buszują ludzie związany z tamtym reżimem

— mówił Karnowski.

Płużański dopowiadał:

Andrzej Duda jest człowiekiem centrum, który stara się słuchać głosu zwykłych Polaków. Widać było, że bardzo dobrze się czuje nie na salonach, ale wśród zwykłych ludzi. Co szczególnie zwróciło moją uwagę, jeśli chodzi o początek prezydentury Andrzeja Dudy, to jest nim gest, jaki uczynił 25 maja, gdy – już poza kampanią – poszedł na Rakowiecką i oddał hołd rtm. Pileckiemu w dniu rocznicy jego zamordowania

— podkreślał.

Pytany o scenariusze na przyszłość Platformy Obywatelskiej, Piotr Zaremba zwrócił uwagę, że niemal niemożliwe jest odwołanie Ewy Kopacz z funkcji szefowej partii. Także z powodów… formalnych:

Ewy Kopacz nie da się odwołać przed wyborami. Skrojony pod Donalda Tuska statut powoduje, że procedura odwołania szefa i powołania nowego trwa ładnych kilka miesięcy. Tam po prostu tak zbudowana jest partia, to zresztą dotyczy też PiS. (…) Ewa Kopacz otrzymała jeszcze większą władzę, co pokazuje bezradność w PO. Tam jednak nastąpiła erupcja pomysłów: co ciekawe, Michał Kamiński twierdził, że trzeba iść jeszcze bardziej w lewo, ale to droga zawodna, bo jeśli gdzieś się zyskuje, to gdzie indziej się traci

— mówił Zaremba.

Odsyłając do swojego tekstu w najnowszym numerze „wSieci”, Zaremba podkreślił, że Donald Tusk namawia Ewę Kopacz, by ta wycięła z partii Grzegorza Schetynę.

Tam nie ma dziś realnie żadnego pomysłu. Są sugestie, by iść w reformy ustrojowe, ale mam poczucie, że w Platformie nie odczytano dobrze wyników wyborów. Wybory nie były opowiedzeniem się za JOW-ami czy konkretnymi rozwiązaniami, ale za zmianą w ogóle, a ludzie Platformy przez najbliższe lata nie będą symbolizować żadnej zmiany

— dodawał publicysta „wSieci”.

A Łukasz Warzecha konkludował:

Jedyny pomysł, który dałby coś jest nie do zrealizowania to pozbycie się wszystkich osób, które są skompromitowane i obciążone, a poza tym naprawdę szczere pokajanie się. Ale tego nie da się zrobić – bo całą swoją narrację przez 8 lat Platforma budowała w oparciu o to, że jest świetnie

— podkreślał.

Płużański dodawał:

To jest początek końca Platformy Obywatelskiej. Zgraną kartą okazał się nie tylko Bronisław Komorowski, ale jej wszyscy liderzy. (…) Wybory jesienne wygra raczej PiS. Wydaje mi się, że PiS będzie dalej starał się „chować” Jarosława Kaczyńskiego, który budzi bardzo różne emocje. Stąd pomysł z Szydło, która sprawdziła się świetnie w kampanii wyborczej

— zakończył.

svl, Radio Warszawa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych