Andrzej Gwiazda: "Jeśli ludzie uznają, że trzeba analizować świat, a nie żyć audycjami TVN, to również na jesieni dojdzie do zmian". NASZ WYWIAD

Fot. A. Gołębiewski/wPolityce.pl
Fot. A. Gołębiewski/wPolityce.pl

Wygrana Andrzeja Dudy przewróciła do góry nogami scenę polityczną. Być może ludzie uświadomili sobie, że głosowanie na złodziei nie prowadzi do niczego dobrego

— mówi portalowi wPolityce.pl współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność” Andrzej Gwiazda.

wPolityce.pl: Wiele osób wciąż jest zaskoczonych wygraną Andrzeja Dudy. Przez długi czas Polaków przekonywano, że scena polityczna jest zabetonowana, tymczasem kandydat PiSu wygrał, zaś obecnie partia prowadzi w sondażach. Jak to się stało, że nagle atmosfera polityczna się odmieniła?

Andrzej Gwiazda: Najprostsza odpowiedź, jaka przychodzi mi do głowy, jest taka, że wybory prezydenckie odbywały się w Zesłanie Ducha Świętego… Wniosek nasuwa się sam. Po ludzku jednak, to, co się stało, oceniam jako konsekwencję sięgnięcia po rozum. Do dziś nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego to stało się tak późno. Jak to możliwe, że tak długo Platforma była popularna? Nie mogłem tego zrozumieć i dziś nie mogę.

Ten okres się już skończył w Pana ocenie?

Zdecydowanie tak. Widać, że bez wysiłków z drugiej strony Platforma się całkowicie skompromitowała w czasie kampanii. To była nie tylko kompromitacja kandydata PO Bronisława Komorowskiego, ale i kompromitacja całej partii. Po wyborach nastąpił epilog tej kompromitacji. Okazało się nagle, że są gdzieś ukryte pieniądze, miliony, które nagle można było wykorzystać. Po nie chciał sięgnąć Bronisław Komorowski przerażony widmem przeprowadzki. Okazało się, że były gdzieś pieniądze na zmiany. Pytanie na czyich kontach… Okazało się nagle, że można było zrobić to, czy tamto, co władze wcześniej wykluczały. Okazało się, że członek Platformy jest bardzo fajnym politykiem i facetem, ale pod warunkiem, że przegra wybory, że jest przegranym.

Dlaczego Pan tak mówi?

Jak przegrali to nagle zaczęli przejawiać przynajmniej resztki rozumu. Przegrana PO w mojej ocenie była wynikiem otworzenia oczu przez część społeczeństwa. W czasie tej kampanii Polacy otworzyli oczy i przynajmniej częściowo zobaczyli, w jakim świecie żyją.

Co prezydentura Andrzeja Dudy może zmienić w Polsce? Czy może uruchomić poważne zmiany?

Ona już zmieniła, radykalnie przewróciła do góry nogami polską scenę polityczną. To już nastąpiło. Być może to przewrócenie nastąpiło po pierwszej turze, ale w tej chwili uwidacznia się to. Być może ludzie uświadomili sobie, że głosowanie na złodziei w nadziei, że pozwolą nam kraść, nie prowadzi do niczego dobrego. Tylko tym jestem w stanie wytłumaczyć duże poparcie, jakie PO miała w Polsce od kilku lat.

Sądzi Pan, że jesienne wybory będą kolejnym krokiem na rzecz przewartościowania polskiej polityki?

Tego się spodziewam. Jeśli ludzie uznają, że trzeba analizować świat, a nie żyć audycjami TVN, to jest oczywiste. Nastąpił kolejny po 1980 roku błysk zrozumienia, że trzeba analizować wydarzenia na świecie. Takie błyski miały miejsce w 2005 roku i teraz, w 2015. Dziś w mediach słyszę, że powtórzyła się sytuacja z 1989 roku. To nieporozumienie. Rok 1989 to był ekstremalny triumf propagandy. Ludzie zrezygnowali z myślenia, a na wezwanie propagandy rzucili się głową do studni. W mojej ocenie okres wyborów prezydenckich przypomina raczej rok 1980, gdy ludzie zdecydowali się czynnie wystąpić przeciwko propagandzie i władzy. Mamy powtórkę z „Karnawały Solidarności”.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.