Marszałek mały koronny a młode pokolenie. Decyzji Sikorskiego nie można nazwać drobną złośliwością. To przejaw bezczelnego cynizmu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

Obawiam się najgorszego. Już widać, że znajdującą się w stanie agonalnym Platformę – to zresztą jej własne przekonanie, a nie moje, miejmy nadzieję, że oddające prawdziwy stan rzeczy – stać na wszystko.

Ostatnie trzy miesiące swoich rządów – według jej własnej oceny, miejmy nadzieję, że trafnej – chce wykorzystać dwojako. Maksymalnie zabezpieczyć możliwie jak najwięcej przyczółków, które pozwolą zachować resztki jej wpływów, a po wtóre, tam, gdzie tylko się da, wziąć odwet na Andrzeju Dudzie i PiS za przegraną w wyborach prezydenckich. Zaczęła to robić od pierwszych dni po zwycięstwie Dudy, nie bacząc na skandaliczny wymiar takiego postępowania. Łamiąc dotychczasowe standardy i dobre obyczaje, jakie raczkująca wciąż polska demokracja zdążyła wypracować. Przypomina to zarazem zachowanie rozkapryszonego zawodnika, uchodzącego – głównie wedle własnego mniemania - za gwiazdora, który po przegranym pojedynku, w tunelu do szatni, wyjmuje z za pazuchy kij bejsbolowy i rusza do rywala, z którym przed chwilą stoczył walkę na oczach tysięcy widzów.

Takim właśnie zawodnikiem, sięgającym po przegranej do gangsterskich metod jest Radosław Sikorski. Korzystając ze swoich uprawnień jako marszałka Sejmu zachował się jak moralny i polityczny kurduplowaty kundelek, pozbawiając Dudę mandatu euro parlamentarzysty, a wraz z tym kilkunastu osób, będących asystentami Dudy, pracy. Decyzji Sikorskiego nie można nazwać drobną złośliwością ani małostkowością. To objaw bezczelnego cynizmu, jakże charakterystycznego dla całej formacji politycznej, której jest jednym z liderów. To, co teraz powiem, nie jest groźbą pod adresem tego przywódcy nagonki „wyrzynającej watahę” i pozostałych uczestników obławy.

To tylko opis prawdziwej sytuacji, która ciągle umyka ze świadomości Sikorskiego, Komorowskiego, Michała Kamińskiego, Kopacz, Sienkiewicza, Tuska i dziesiątków innych polityków związanych z Platformą. Społeczeństwo polskie widzi takie postawy i stojące za nimi decyzje. Rozumie niskie motywy takich postanowień i pamięta o nich, gdy idzie do urn wyborczych. Szczególnie młode pokolenie, nieprzywiązane ślepo do legend autorytetów opozycji antykomunistycznej, zaprzestało puszczać w niepamięć rozbieżności między deklaracjami o szlachetności głoszonych celów i czystości swoich intencji, a prawdziwymi, brudnymi czynami. Między niesioną na sztandarach wyborczych ideologią powszechnej miłości, a podłością, agresją i nienawiścią, leżącymi u podstaw realnego postępowania.

Nadzieja, że do nich należy przyszłość Polski. Że na różny sposób wezmą jej los we własne ręce. Zaczęli od wyborów prezydenckich. Wierzę, że to początek ich marszu.

Pod warunkiem, że nie stanie się najgorsze – Obecny Sejm nie zmieni konstytucji, wprowadzając do niej przepis mówiący, że wolno głosować wyłącznie na Platformę.

Że co? Że słucham? Że tego Sejmu nie stać na taką zmianę konstytucji? Że to wbrew prawu? Nie takie rzeczy ten Sejm załatwiał. Pod wodzą tego marszałka.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych