Sonik bezlitośnie rozlicza Platformę: "Mamy poważniejszy problem niż wymiana twarzy. PO musi umieć uderzyć się w piersi"

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Były europoseł Platformy Bogusław Sonik, dziś radny PO w sejmiku małopolskim, bezwzględnie rozlicza swoją partią nie tylko z klęski w wyborach prezydenckich, ale i z ośmiu lat rządów. Nie ma litości dla rządów Tuska i Kopacz!

Od dłuższego czasu rozmijaliśmy się z oczekiwaniami społecznymi. Było to widać już w wyborach do europarlamentu. PiS dostał bardzo dobry wynik, a poparcie wyborców antysystemowych uzyskał Korwin-Mikke. Po wyborach samorządowych utrzymaliśmy władzę w regionach, ale tylko dzięki wynikowi PSL

— Sonik przypomina  w wywiadzie dla „Super Expressu” długą drogę degrengolady własnego ugrupowania.

A określając obecne położenie Platformy, używa celnego porównania.

Platforma zachowuje się jak wieloryb, który wpłynął z oceanu do zatoki i nie bardzo wie, jak wrócić. Po ośmiu latach ludzie nie chcą już wyłącznie marketingu politycznego

— mówi.

B. europoseł podkreśla, że błędem ze strony Platformy było straszenie wizją władzy Jarosława Kaczyńskiego i dzielenie społeczeństwa.

W ogóle całe to wmawianie, że mamy jakiś podział na tych złych po drugiej stronie i na nas, po stronie dobra. Wmawianie, że jesteśmy ci najlepsi. Trzeba mówić o prawdziwych problemach i sposobach ich rozwiązania. Tymczasem wrócono do tych kwestii dopiero po porażce w pierwszej turze wyborów. Kiedy nagle pojawiły się 3 miliardy złotych na pracę dla młodzieży?! Albo propozycja uwzględnienia 40 lat pracy, zamiast wydłużenia wieku emerytalnego

— stwierdza Sonik.

Zauważa też, że Platformę pogrążały zachowania wspierających ją elit, choćby Adama Michnik mówiącego o gówniarzach, prof. Janusza Czapińskiego proponującego emigrację antysystemowcom, czy Tomasza Lisa i Tomasza Karolaka obrażających córkę Andrzeja Dudy.

Niestety, podkreślały przekaz, że to strona Platformy uważa się za posiadaczy wszelkich mądrości. To było rozkazywanie wyborcom: „nie macie wyboru, musicie nas słuchać”. I wyborcy odpowiednio to ocenili

— ocenia surowo Sonik.

Ale podobne w tonie wypowiedzi - jak zauważają przeprowadzający wywiad publicyści „SE” Przemysław Harczuk i Mirosław Skowron - ze strony środowiska PO pojawiają się nadal, choćby głos o tym, że zwyciężył „chłystek”, że to koniec demokracji, że wybrała „gorsza Polska”.

To droga na manowce. To budowanie języka nienawiści, który padał zbyt często z obu stron

— ubolewa Sonik.

Za przykład właściwych relacji podaje sytuację w Niemczech, gdzie obie rywalizujące ze sobą partie w interesie państwa tworzyły wspólny rząd.

Raczej takich wzorów trzeba dziś szukać. Oczywiście są te radykalne postaci opozycji, które również nie szczędzą szyderstwa i obelg Platformie. Andrzej Duda ma tu jednak czystą kartę

— podkreśla radny PO.

Za przejaw buty i oderwania się od rzeczywistości uznaje stwierdzenia Andrzeja Biernata i Sławomira Neumana, że wybory przegrał Bronisław Komorowski, nie Platforma.

Odnosząc się do spekulacji, że na stanowisku szefa PO Ewę Kopacz mieliby zastąpić Grzegorz Schetyna, Rafał Trzaskowski czy Bronisław Komorowski, zaznacza dobitnie, iż do uzdrowienia Platformę nie wystarczy wymiana jej liderów.

Nie wierzę w to, że wystarczy przemalować trawę na zielono. To za mało. Zmiana lidera partii bez samej PO byłaby zwykłą kosmetyką. To niczego nie rozwiąże. Zwróćmy uwagę, że Platforma ma pierwszy od ośmiu lat kongres programowy! Pod wpływem porażki! To najlepiej dowodzi, ile zaniedbaliśmy przez lata. Opieraliśmy się jedynie na Donaldzie Tusku i jego rozgrywkach wewnątrz partii. Mamy poważniejszy problem niż wymiana twarzy

— stwierdza Sonik.

I dodaje:

Ludzie chcą też realnie poczuć, że poprawia się im sytuacja życiowa, łatwiej o pracę i zarobki. (…) Nie wystarczy powtarzać ludziom, że żyjemy we wspaniałym okresie i budujemy drogi.

Sonik przedstawia radykalne, jak na obecny stan obozu władzy, postulaty, których realizacja mogłaby przywrócić wiarygodność Platformie.

Powinna robić gesty wobec społeczeństwa. Wszyscy ludzie skierowani do rad nadzorczych przez Platformę powinni ustąpić i rozpisać otwarte konkursy. (…) Nie musimy też czekać na jednomandatowe okręgi wyborcze, ale losować miejsca na listach, żeby odkleszczyć własny system. W pierwszych wyborach PO to obywatele decydowali o tym, jak będą wyglądały listy. Może ci, którzy mieli wciąż pierwsze miejsca na listach, powinni po dwóch kadencjach startować z ostatniego? Może losować miejsca?

— proponuje Sonik.

Nawiązuje też do taśm prawdy i innych afer dotyczących ekipy rządzącej.

Bronisław Komorowski zapłacił m.in. za to, że wielu politykom Platformy wydawało się, że to można przeczekać, że takie sprawy zatrą się w pamięci. Tyle że zebrało się ich tak dużo, ta fala przybrała na sile, że to przeczekiwanie obróciło się przeciwko partii. PO kiedyś głosiła czystość moralną w polityce. Dziś się z tym nie kojarzy - mówi Sonik.

Oceniając czy Platforma jesienią straci władzę na rzecz PiS i partii Kukiza, stwierdza krytycznie:

Mam poczucie, że po 8 latach zbyt wielu ludzi jest u nas tymi, którzy ospale oczekują na profity płynące z partii rządzącej, niż robiącymi cokolwiek realnie na rzecz obywateli. Nie traktują swoich funkcji jako służby. Klipy wyborcze i hasła nie wystarczają. Platforma będzie oceniana za całość 8 lat. Sama sprawna kampania nie wystarczy. PO musi umieć uderzyć się w piersi. Tylko z prawdziwym przekazem można odzyskać wiarygodność i elektorat.

Sonik - co zaskakujące, bo dawno od dawna z żadnej stron politycznego sporu w Polsce nie pojawiały się takie słowa - nie wyklucza możliwości współpracy Platformy z PiS.

Nowy prezydent Andrzej Duda taką nadzieję na PO-PiS daje

— ocenia b. europoseł.

JKUB/”SE

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.