Rodzice nowego prezydenta: "Kandydowanie Andrzeja uznaliśmy za wielkie wyróżnienie i misję. (...) Podjęliśmy gorącą modlitwę - codziennie dodatkowe Różance za Ojczyznę"

Blogpress
Blogpress

Na łamach „Naszego Dziennika” odnotowujemy ciekawą i ciepłą rozmowę z rodzicami prezydenta elekta: Janiną Milewską-Duda i Janem Dudą.

Kandydowanie Andrzeja uznaliśmy za wielkie wyróżnienie i misję, zawierzyliśmy wszystko Opatrzności. Nie prosiliśmy o zwycięstwo, ale by Pan Bóg dał najlepsze rozwiązanie. Wierzymy, że syn sobie poradzi, a wiara góry przenosi. Fakt, że u nas „bez Boga ani do proga”

— mówi mama nowego prezydenta.

A ojciec dodaje:

Ufam, że doczekamy się uczciwej władzy. Ludzie nie godzą się na władzę cyniczną, która manipuluje ludźmi, a oni często nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że są manipulowani

— czytamy.

Wykładająca na uczelni Milewska-Duda opowiada też o pierwszych reakcjach po zwycięskich wyborach:

Złożył mi życzenia z okazji Dnia Matki, był pierwszy z dzieci. Przytuliliśmy się i pomilczeliśmy. Rozumiemy się bez słów, wiemy, że wszystkich nas to musi kosztować, a szczególnie jego i jego rodzinę. Bo my jesteśmy na drugim planie

— mówi mama prezydenta.

Razem z Janem Dudą opowiadają też o początkach kampanii wyborczej w wykonaniu ich syna i o tym, jak ten wahał się nad przyjęciem propozycji o kandydowaniu.

Andrzej przyszedł dzień wcześniej i nam powiedział, że otrzymał propozycję od pana prezesa. Przeżywaliśmy razem z nim, bo to trudna misja, ale skoro wybrany został z czterech kandydatów, uznaliśmy to za wyróżnienie i podjęliśmy gorącą modlitwę - codziennie dodatkowe Różance za Ojczyznę

— czytamy.

W rozmowie zdradzają też, jak wyglądało codzienne życie Dudów.

Rano zwykle wszystko działo się szybko. Prosiłam dzieci, by jak wstaną, chociaż się przeżegnały. To ważne, by dzień zaczynać myślą skierowaną ku Panu Bogu. Wieczorem była zawsze wspólna modlitwa. Klękaliśmy wokół tapczanu, nieraz ta modlitwa trwała godzinę. Dzieci się wówczas otwierały i mówiły o swoich problemach

— zaznaczają rodzice prezydenta elekta.

Jan Duda przekonuje też, że działalność publiczna to duże zobowiązanie wobec ojczyzny i historii:

Uważam, że człowiek powinien być stale gotowy do służby publicznej, jak ma coś do zaoferowania lub powiedzenia, to powinien mówić, działać. (…) U nas w domu były tradycje patriotyczne. Jasi tata był żołnierzem, stryj był partyzantem AK - został schwytany i zakatowany w Tarnowie. Żyliśmy tym etosem, że byli ludzie, którzy oddali życie, byśmy mogli mieszkać spokojnie. To jest pewne zobowiązanie wobec historii

— czytamy.

Janina Milewska-Duda dodaje:

Naród obudził się do modlitwy, to wielka krucjata narodowa. Widzę, że wielu naszych znajomych modli się, aby w Ojczyźnie się zmieniło. Jest dużo nadziei w ludziach, że Pan Bóg może odmienić ten trudny czas

— zaznacza matka prezydenta.

A ojciec przekonuje:

Wśród ludzi młodych jest wzrost zainteresowania wartościami. Widocznie maja przesyt ideologią „róbta, co chceta”, libertynizmem. Trzeba pilnować wartości, opierajmy się naw wierze, szukajmy fundamentów, które są sprawdzone

— czytamy.

lw, „Nasz Dziennik”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.