"Jeśli małżeństwo Dudy z Polakami ma być udane, to niezbędna jest separacja od teściów." Co ten Nałęcz wygaduje?!

fot. Wikimedia Commons/Lukas Plewnia/CC BY-SA 2.0/
fot. Wikimedia Commons/Lukas Plewnia/CC BY-SA 2.0/

Doradca ustępującego prezydenta, prof. Tomasz Nałęcz, brnie w coraz bardziej dziwaczne metafory. Od dawna wydawał się szybować z dala od rzeczywistości, ale ostatnio chyba kompletnie odleciał…

Profesor, który wraz z przegraną Bronisława Komorowskiego nie podał się do dymisji, umila sobie czas biorąc udział w uroczystościach. W Szczecinie, gdzie znalazł się z okazji 30-lecia miejscowego uniwersytetu, wygłosił wykład „Strażnik żyrandola czy państwa? Polskie spory o prezydenturę”.

Andrzeja Dudę, wybrał naród, ale wysunięcie kandydatury i udaną kampanię zawdzięcza swojemu środowisku. Jego pierwsze tygodnie urzędowania przypadają na okres, kiedy to środowisko będzie poddane pokusie absolutnego rabunkowego wykorzystania jego urzędu w kampanii wyborczej

— przepowiadał Nałęcz, nie wyjaśniając o jakiż to „rabunek” może chodzić.

Zdradził - jak podaje dziennik.pl - że obecnie przygotowywane jest spotkanie Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Dudą dla ustalenia szczegółów przekazania urzędu. Zapewnił, że Komorowski będzie obecny na zaprzysiężeniu nowego prezydenta 6 sierpnia.

Wyskoczył też z przedziwnymi życzeniami dla Andrzeja Dudy. Jak relacjonuje Radio Szczecin, życzył nowemu Prezydentowi RP, by „małżeństwo z Polakami na stanowisku prezydenta było równie udane jak wyborcze narzeczeństwo”.

Jeśli to ma być udane małżeństwo, to myślę, że chyba niezbędna jest pewna separacja od teściów. Bo tak jak to bywa w małżeństwach, nadmierne liczenie się ze zdaniem teściów może rzutować na udane małżeństwo

— stwierdził.

A widząc zapewne konsternację na twarzach słuchaczy, dodał:

Ale nawet przypiekając mnie na ogniu, nie uzyskacie Państwo ode mnie odpowiedzi na pytanie, kto w tym przypadku jest tym teściem.

Po tym stwierdzeniu ogólna konsternacja staje się jeszcze większa. Zwłaszcza, że pan doradca ostatnio jakoś kurczowo trzyma się analogii małżeńskich. Gdy przed drugą turą wyborów prezydenckich cynicznie oznajmił, że jedynie w momentach wyborów i przed wyborami naród odzyskuje suwerenność, bo tak naprawdę ludzie władzy tylko wtedy liczą się z narodem, też dziwnie nawiązywał do relacji damsko-męskich.

Okres przed wyborami to jak narzeczeństwo. Jeśli można coś od przyszłego męża wyegzekwować, to w okresie narzeczeństwa

— mówił wtedy.

Czyżby profesor, który do tej pory podpowiadał Komorowskiemu, po zakończeniu pracy w Pałacu Prezydenckich, zamierza wygłaszać pogadanki na kursach przedmałżeńskich? Powodzenia!

CZYTAJ WIĘCEJ: Nałęcz niechcący ujawnia jak PO traktuje obywateli: „Tylko przed wyborami naród odzyskuje suwerenność”

JUB/dziennik.pl/radioszczecin.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.