Dorota Łosiewicz: Czekałam na moment, kiedy Bronisław Komorowski powie: "To ja jestem Andrzej Duda"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Czekałam na moment, kiedy Bronisław Komorowski powie: „To ja jestem Andrzej Duda”

— mówiła na antenie Polsat News Dorota Łosiewicz, publicystka „wSieci” i portalu wPolityce.pl, oceniając nagłą przemianę ubiegającego się o reelekcję prezydenta po pierwszej, przegranej turze wyborów.

Jej zdaniem kampania Komorowskiego była bardzo zła. Łosiewicz przypomniała, że obecny prezydent startował w tych wyborach przekonany o swoim zwycięstwie i nie rozumiał problemów, którymi na co dzień żyją zwykli obywatele. Na dodatek po raz kolejny próbował dzielić Polaków, mówiąc o Polsce racjonalnej i radykalnej.

Przy okazji rozjechał mu się przekaz, ponieważ sam zachowywał się jak radykał, krzyczał na wiecach. Nie wyglądał jak racjonalista

— mówiła publicystka.

Analizując kampanię wyborczą Andrzeja Dudy stwierdziła, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości sukces w wyborach zawdzięcza  nie tylko bardzo dobrej kampanii, ale również samemu sobie.

Świetnie się prezentował na wszystkich spotkaniach, był bardzo bezpośredni. Rozumiał młodych ludzi, rozumiał o co im chodzi

— tłumaczyła.

Dorota Łosiewicz przypomniała sytuację, w której Bronisław Komorowski poradził młodemu człowiekowi pytającemu, jak przeżyć w Polsce za 2 tys. zł miesięcznie, zmianę pracy i wzięcie kredytu.

To nie były wpadki. Prezydent Komorowski nie rozumie ludzi, jest daleko od nich i to zdecydowało o jego przegranej

— dodała publicystka.

Wskazała, że cała prezydentura Bronisława Komorowskiego była jedną wielką kompromitacją.

Nie było dnia bez jakiejś gafy. Wyszła ta przaśność i słabość prezydenta

— stwierdziła dziennikarka.

Według niej niekorzystny dla Komorowskiego wynik wyborów pokazuje również rosnącą niechęć do Platformy Obywatelskiej. Na porażkę złożyły się afery i niedotrzymane obietnice rządu.

Wytknęła obecnemu prezydentowi ignorowanie ważnych inicjatyw społecznych, jak np. w sprawie referendum dotyczącego sześciolatków.

I nagle po pierwszej turze Bronisław Komorowski obudził się i stwierdził, że teraz już rozumie obywateli. Czekałam na moment, kiedy Komorowski powie: „To ja jestem Andrzej Duda”

— ironizowała Dorota Łosiewicz.

Czytaj także: Konfetti i baloniki dziś nie dla Komorowskiego. Zignorowany na początku „czeladnik”, przytarł odchodzącemu prezydentowi nosa

bzm

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.