Czy teraz każdy może mówić o wicepremierze Piechocińskim „debil jeden”? Może to przywilej tylko dla pań?

Fot. wPolityce.pl/tvn24
Fot. wPolityce.pl/tvn24

Debaty, debatami, ale polityczne życie toczy się także innymi szlakami. Kolejna taśma przedostała się właśnie na powierzchnię publicznych obserwacji i choć jest kolejny dowód na całkowite zdemoralizowanie politycznej kasty, wszystko toczy się dalej.

Jakby nic się nie stało, a chodziło wyłącznie o jakiś egzotyczny kraj, w którym mało kto radzi sobie z czytaniem, a rozumieniem czytanych słów tym bardziej. Ludzie, wicepremier został nazwany debilem przez koleżankę z rządu, zajmującą równoległe stanowisko, a jedyną jego reakcją było stwierdzenie, że wcale się nie gniewa, bo kobieta zmienną jest! I cisza. Rząd zapewne wytrzeszcza oczy, spoglądając na rezultaty zmagań na prezydenckim szczeblu. I trzęsie dolnym odzieniem na myśl, co też stać się może jesienią? Damy radę, nawet w gronie ozdobionym debilem, czy też i nasz los wisi na włosku?

Czy to jeszcze państwo, czy tylko rzeczywiście jakaś kolonia zarządzana z zewnątrz i żadne wzajemne obelgi się nie liczą, bo rozdający w koalicji karty ma za durni nie tylko naród, ale także koalicjanta i nie ma zamiaru z tego powodu się tłumaczyć. Czy zauważyliście Państwo, że Elżbieta Bieńkowska nawet słowem się nie odezwała w tej sprawie. Przynajmniej tego nie zauważyłem, choć jej oświadczenie powinno dotrzeć do każdego. Skoro publicznie nie przeprosiła, widać jest pewna swego twierdzenia.

Towarzystwo z organizacji PO, zachowując się w ten sposób ma zapewne haki nie tylko na Burego, ale i na innych czołowych przedstawicieli PSL. Peeselowcy nie mają żadnych wpływów w tajnych służbach, bo mieliby przecież czym odpowiedzieć. Nikt też nie zauważył, że szef CBA Paweł Wojtunik w ogóle nie zaprotestował, słysząc ów epitet, czyli poparł usłyszaną ocenę. Czy w jakimkolwiek państwie, kto wie, czy nie z państwem zarządzanym przez Łukaszenkę włącznie, taka komedia byłaby możliwa? Albo nazwany debilem musiałby szukać zajęcia, albo byłaby dymisja tej drugiej osoby. Nawet, gdyby została wysłana do Brukseli. Przecież tam też przebywa jako zarekomendowana przez polski rząd.

Teraz jest tak, że właściwie każdy może panu wicepremierowi powiedzieć, to co powiedziała Bieńkowska. Chyba, że do takiej poufałości zostaną dopuszczone wyłącznie kobiety. Z powodu swej zmienności. La donna e mobile… Verdi nie przypuszczał nawet, że zaistnieje aż tak w życiu politycznym Polski. Nie miał pojęcia, że pisał tę arię także dla polskiego wicepremiera.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.