Kto wygrał debatę prezydencką? Mina Justyny Pochanke mówiła wszystko: Andrzej Duda!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

O tym kto wygrał ostatnią debatę prezydencką dobitnie świadczyła mina Justyny Pochanke, która zadawał pytania w ostatniej rundzie. Na jej twarzy było widać smutek, żal, jakby miała zaraz się rozpłakać.

Wszyscy pamiętamy zawód na twarzy prezenterki, gdy w 2005 roku musiała ogłosić, że wybory wygrał Lech Kaczyński. Wtedy wyglądała podobnie jak dziś. Czyżby już wiedziała, że Komorowskiego nie da się uratować? I to mimo usilnych starań, jakie podejmuje TVN, by zdyskredytować Andrzeja Dudę.

Zaczęło się już w poprzedzających debatę „Faktach” TVN. Widzowie obejrzeli najpierw felieton o pięknej opozycyjnej przeszłości Bronisława Komorowskiego, w którym zabrakło miejsca na wspomnienie o podpisanej podwyżce podatków czy podniesieniu wieku emerytalnego. Chwilę potem obejrzeliśmy felieton o strasznym Andrzeju Dudzie, którego największym przestępstwem jest to, że blokuje etat na UJ oraz, że kiedyś mówił dużo o smoleńskiej katastrofie i występował z Jarosławem Kaczyńskim na smoleńskich uroczystościach. Na koniec dorzucono, że jest przeciwnikiem in vitro.

Jeśli to są wszystkie haki na Andrzeja Dudę, jakich doszukał się TVN, to trzeba kandydatowi pogratulować uczciwości. Podczas debaty Bronisław Komorowski kurczowo trzymał się tego nieszczęsnego etatu i ankiety, którą przygotował portal związany z jego córką, a której z pewnością sam nie wypełniał Andrzej Duda. I to wszystko co na niego macie? Znaczy to tyle, że człowiek jest uczciwy jak łza. Szkoda tylko, że skoro o ankietach mowa Duda nie przypomniał Komorowskiemu, że ten w Latarniku Wyborczym 2015 opowiedział się za wolnym wyborem rodziców w sprawie sześciolatków, tuż po tym gdy projekt obywatelski w sprawie tego wolnego wyboru PO odrzuciła.

Sama debata była zdecydowanym zwycięstwem Andrzeja Dudy już od pierwszej sekundy, kiedy to Duda pięknie oznaczył flagą PO partyjne powiązanie Bronisława Komorowskiego. Aktualnie urzędujący prezydent był wyraźnie poirytowany tym, że w ogóle musi walczyć o prezydenturę. Najwyraźniej jest przekonany, że mu się ona zwyczajnie należy. Głowa Państwa mamrotała pod nosem coś o średniowiecznych przekonaniach kontrkandydata. Skoro chrześcijaństwo tak się prezydentowi nie podoba, to może oficjalnie powinien dać sobie z nim spokój. Duda bezlitośnie punktował osiągnięcia Komorowskiego i PO.

Monika Olejnik próbowała wystawiać Komorowskiemu piłeczkę, by mógł dorobić Dudzie „gębę” awanturnika, ale mimo wielu prób, nie udało się. Szkoda, że gdy Komorowski mówił o rzekomych kolegach Dudy, którzy to podobno robią zadymy, ten nie przypomniał mu awanturnika z Woronicza, który wcześniej ściskał prezydenta Komorowskiego.

Przez całą dyskusję Andrzej Duda utrzymał kontakt wzrokowy z wyborcami, a Bronisław Komorowski wyraźnie go unikał. Duda był wypoczęty, rześki i żywszy niż podczas ostatniej debaty. Lepiej reagował na zaczepki prezydenta. W ostatnich słowach Duda Komorowskiego znokautował, punktując jego brak stabilności umysłowej, zwłaszcza w ostatnim czasie. Podczas swojego wystąpienia Głowa Państwa ukradkiem zerknęła na kartkę, co wywołało okropne wrażenie, że nie wie czemu chce być prezydentem.

Pozostaje sobie życzyć, żeby Justyna Pochanke ogłaszała w niedziele wyniki wyborów z podobnym żalem, jak 10 lat temu.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych