Fragment książki "Resortowe służby": Broń z polskich magazynów miała trafiać za pośrednictwem cywilnych firm do państw objętych embargiem ONZ

Fot. Fronda
Fot. Fronda

Fragment książki wydawnictwa Fronda - „Resortowe dzieci. Służby” / Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej Marosz

NIEWINNI JAK SZEFOWIE WSI

Oprócz procesu w sprawie nielegalnego handlu bronią odrębne śledztwo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa – dotyczyło ono związków szefostwa WSI z tym procederem. Sprawę ujawnił w 2002 roku dziennik „Rzeczpospolita”, opisując nielegalne akcje z lat 1992–1996 z udziałem oficerów i współpracowników WSI.

W opisywanym procederze broń z polskich magazynów miała trafiać za pośrednictwem cywilnych firm do państw objętych embargiem ONZ – Chorwacji, Somalii i Sudanu oraz do przestępców działających w Polsce i innych krajach, w tym do rosyjskiej mafii. WSI nie tylko nie ujawniły, że broń trafiała do terrorystów i gangsterów, ale wręcz przeciwnie – same umożliwiły przestępstwo, pomagając należącej do ich współpracownika Edwarda Ochnio ps. „Tytus” prywatnej spółce Steo w uzyskaniu koncesji na handel bronią i kupienie broni z magazynów wojska.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadziła zatem śledztwo w sprawie niedopełnienia i przekroczenia obowiązków w latach 1993–1996 w celu osiągnięcia korzyści majątkowych przez osoby z kierownictwa WSI. W 2006 roku zarzut korupcyjnego przekroczenia obowiązków służbowych postawiono dwóm byłym szefom wojskowego wywiadu i kontrwywiadu: gen. Konstantemu Malejczykowi – szefowi WSI w latach 1994–1996, oraz kontradmirałowi Kazimierzowi Głowackiemu, szefowi WSI w latach 1996–1997. Śledztwo zostało umorzone. Nastąpiło to w czerwcu 2010 roku. Ówczesny minister obrony narodowej Bogdan Klich (PO), któremu przysługiwało prawo do odwołania się od decyzji prokuratury, nie zrobił tego i umorzenie stało się prawomocne. Umorzenie śledztwa nastąpiło już po katastrofie smoleńskiej i po wygranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich. Szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej był wówczas gen. Krzysztof Parulski, który zasłynął z ataków na prokuratora Marka Pasionka za to, że chciał uzyskać pomoc Amerykanów w śledztwie smoleńskim. W sierpniu 2010 roku Parulski otrzymał nominację generalską z rąk prezydenta Komorowskiego, który w 2005 roku, jako jedyny poseł PO, głosował przeciw rozwiązaniu WSI.

STOCZNIE, ZNIKAJĄCY INWESTOR, WSI

W 2009 roku w mediach głośno zrobiło się na temat oferty z 2007 roku, jaka wpłynęła do resortu Skarbu Państwa od inwestora z Kuwejtu w sprawie zakupu Stoczni Gdańskiej, Gdyńskiej i Szczecińskiej. Polski rząd potwierdził, że otrzymał ofertę od podmiotu reprezentującego Kuwejtczyków. Wkrótce okazało się, że pośrednikiem w transakcji i partnerem polskiego rządu w prywatyzacji inwestycji strategicznego sektora jest handlarz bronią Abdul Rahman El-Assir. Miał on występować w imieniu funduszu Stichting Particulier Fonds Greenrights zarejestrowanego w raju podatkowym na Antylach Holenderskich, za którym początkowo stał szejk Kuwejtu, a od stycznia 2009 roku inwestorzy z Kataru. W negocjacjach z rządem Donalda Tuska w obu tych konfiguracjach obecny był jednak tylko El-Assir.

Premier Tusk zapytany na konferencji prasowej po ujawnieniu faktu, że partnerem rządu w sprzedaży stoczni jest handlarz bronią El-Assir, o to, czy to prawda, odparł:

Mnie jest wszystko jedno, czy to kupił handlarz bronią, bursztynem czy kiełbasą. My nie mamy pieniędzy, kupił ten, kto je ma, dla mnie jest ważne, żeby stocznie produkowały, żeby coś było. A w ogóle ważne jest, że jestem bliski pewności, że 17 sierpnia inwestor się zdecyduje na zakup. Wydaje się, że ryzyko związane z przedłużeniem czasu dla inwestora jest równe zeru. Włożyliśmy wiele wysiłku, aby sprzedać majątek stoczni w całości, co stwarza szanse zachowania produkcji statków.

Libańczyk stał się pośrednikiem w transakcji z Polską dotyczącą zakupu polskich stoczni. Rząd oceniał pozytywnie propozycję z Kuwejtu. Dopiero z czasem, m.in. dzięki publikacji „Gazety Polskiej”, El-Assir stał się bliżej znany opinii publicznej.

Jak się później okazało, Katarczycy, wbrew zapowiedziom premiera Tuska i ministra skarbu Aleksandra Grada, nie kupili stoczni w Gdyni i Szczecinie. Cała akcja sprzedaży stoczni zakończyła się blamażem rządu. Po odtrąbieniu przez ministra Grada sukcesu znalezienia inwestora dla stoczni polskich, okazało się, że inwestora nie ma i został tylko sam El-Assir jako ów tajemniczy pośrednik.

CBA złożyło zawiadomienie do prokuratury, w którym stwierdziło, że minister skarbu Aleksander Grad w sprawie prywatyzacji stoczni działał na szkodę państwa w porozumieniu z handlarzem bronią Abdulem Rahmanem El-Assirem.

Według CBA handlarz bronią naraził się Katarczykom, gdyż wmieszał ich w swoje prywatne interesy. Co więcej, władze Kataru miały w ogóle nie wiedzieć, że biorą udział w kupnie polskich stoczni. El-Assir zaś miał według tej publikacji uzależniać kupno stoczni od uregulowania zaległości Bumaru wobec jego firm. Libańczyk domagał się od Ministerstwa Skarbu Państwa zwrotu prowizji za sprzedaż polskiej broni z Bumaru.

Pozostają niewyjaśnione powody, dla których przedstawiciele rządu Donalda Tuska parli do sfinalizowania transakcji z oferentem reprezentowanym przez libańskiego handlarza bronią, skoro El-Assir od lat był członkiem nieformalnej „grupy z Marbelli” skupiającej największych na świecie handlarzy bronią. Szefem „Marbelli” był Adnan Khashoggi, przez wiele lat szwagier El-Assira. Khashoggi był główną postacią wspomnianej już afery Iran-Contras. Po Khashoggim ster w „grupie z Marbelli” przejął Monzer al-Kassar. Obaj handlarze bronią Adnan Khashoggi i Monzer al-Kassar, obok Wiktora Buta, są umieszczani na czarnych listach czołówki najgroźniejszych handlarzy bronią.

Książkę można nabyć w Księgarni Ludzi Myślących

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.