Prof. Staniszkis: „Balcerowicz popierając Komorowskiego utrudnił start własnej inicjatywy w wyborach parlamentarnych. Udowodnił, że jest częścią tego samego układu". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wipler.pl
Fot. wipler.pl

To, że Kwaśniewski i Balcerowicz poparli Komorowskiego pokazuje, że istnieją jakieś głębsze interesy, które te środowiska ze sobą łączą. To powinno dać ludziom do myślenia przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog prof. Jadwiga Staniszkis.

wPolityce.pl: W jaki sposób wybory prezydenckie przełożą się na wybory parlamentarne na jesieni? Biorąc pod uwagę, że według sondaży PSL nie wejdzie do sejmu, może powstać nowa partia Pawła Kukiza, a z drugiej strony pojawiło się ugrupowanie Leszka Balcerowicza, Władysława Frasyniuka i Ryszarda Petru, NowczesnaPL…

prof. Jadwiga Staniszkis: Może to pytanie odwrócę: warto się zastanowić, jak powstanie tych nowych partii, wpłynie na wybory prezydenckie. Dla mnie fakt, że Aleksander Kwaśniewski i Leszek Balcerowicz, ten sam Balcerowicz, który ostro krytykował Platformę, poparli prezydenta, pokazuje, że ważniejsze od zasad dla tych ludzi jest coś, co można nazwać umownie układem, choć nie lubię tego słowa. Stało się widoczne, że istnieją jakieś głębsze interesy, które te środowiska ze sobą łączą. To powinno dać poważnie do myślenia zwolennikom SLD, a jest to jakieś 8 proc. wyborców, bo to Sojusz mówił o konieczności rekompensaty za plan Balcerowicza, który uderzył w miejsca pracy, ułatwił spekulacyjne tworzenie kapitału i stworzył grunt dla uwłaszczenia. A teraz zarówno Kwaśniewski jak i Balcerowicz popierają tego samego Komorowskiego. Rodzi to nadzieję, że mu to zaszkodzi. I od tego znów będzie zależało jak potoczą się wybory parlamentarne. Jeśli inicjatywa Balcerowicza pomoże Komorowskiemu, to będzie to miało zupełnie inny efekt niż wtedy, gdy mu zaszkodzi. Z drugiej strony mamy ruch Kukiza, błędnie określany jako ruch antysystemowy. Według mojego rozeznania jest to ruch wewnątrzsystemowy, nastwiony na zmianę relacji miedzy średnim aparatem partyjnym, czyli samorządowcami, ludźmi w terenie, a centralnym aparatem partyjnym. To jest ruch ludzi i z PO i PiS, którzy mają dość spadochroniarzy, czyli przywożenia kandydatów do Sejmu w teczkach, ludzi, którzy wiedza jak trudno jest rozwiązywać lokalne problemy ze względu na decyzje na poziomie rządowym i parlamentarnym. Forsowane przez Kukiza JOW-y dają szansę na zmianę układu sił wewnątrz obu partii.

Czyli Kukiz jest motorem, który doprowadzi do zreformowania i tym samym wzmocnienia obu dużych partii, choć jego celem było rozbicie skostniałego układu partyjnego?

Tak. Kukiz jest katalizatorem, który ma bardziej wyrażać samą potrzebę zmiany niż formować kierunek tej zmiany. Tutaj ważna jest także sprawność organizacyjna, ale jak sama miałam okazję zaobserwować, jest ona całkiem duża w ruchu Kukiza. Oni byli w stanie wprowadzić mężów zaufania do komisji, mają sprawnych ludzi rozczarowanych starymi partiami, na poziomie właśnie lokalnym. I bez wątpienia zaistnieją w wyborach parlamentarnych, a ich głos także zadecyduje o wyniku wyborów prezydenckich. Ale czy rozbiją system partyjny? Raczej nie.

NowoczesnaPL, partia Balcerowicza, Petru i Frasyniuka, wygląda za to na dość żałosną próbę części środowiska Platformy, odcięcia się od skompromitowanych towarzyszy i stworzenia czegoś w rodzaju Platformy bis, do której uratuje się kto będzie mógł…

Właśnie nie. Można by tak sądzić, gdyby nie fakt, że Balcerowicz poparł Komorowskiego. To pokazało, że nie liczą się wartości, tylko, że Balcerowicz jest częścią tego podskórnego establishmentu, którego broni Komorowski. To zdecydowanie zmniejsza szanse NowowczesnaPL przy urnach, obecnie i tak oceniane na skromne 5 proc. Gdyby rzeczywiście chcieli się odciąć od PO, powinni byli się także odciąć od prezydenta. Balcerowicz popełnił błąd, bo na pewno nie pomógł w ten sposób Komorowskiemu, a utrudnił start własnej inicjatywie.

To spytam inaczej: na co komu partia zasłużonych towarzyszy, którzy straszyli wyborców już 20 lat temu i co, przede wszystkim, jest w tym wszystkim „nowoczesne”? Ludzie chcą zmian, a nie powtórki z Frasyniuka…

Tak i nie. To, że oni byli długo w polityce pamiętają tylko ci, którzy także byli długo w polityce. A to nowe ugrupowanie celuje w młode pokolenie, które nie pamięta planu Balcerowicza i początków transformacji. Stąd to słowo „nowoczesność”. To ma stworzyć iluzję czegoś nowego, świeżego. Licząc na to, że młodzi ludzie się na to nabiorą. Dlatego tak ważne jest, by wracać do tego tematu i przypominać, jak powstawały fundamenty naszego obecnego systemu, chorego systemu. Co rozumiano przez rynek, jak niszczono miejsca pracy, naukę, innowacyjność i przemysł. Myślę, że rozszyfrowanie tego słowa „nowoczesność” pokaże nagie interesy stojące za reformami Balcerowicza i uzmysłowi młodym ludziom koszty transformacji. W reformie Balcerowicza chodziło o ustabilizowanie pieniądza, którego na początku lat 90-tych nie posiadało społeczeństwo, tylko środowisko nomenklaturowe, otworzenie gospodarki na nierówne współzawodnictwo, wygaszenie miejsc pracy, a później w rządzie Buzka, kiedy zaczął się mizerny wzrost, fiskalizm antyinflacyjny, który ten wzrost od razu unicestwił. Powstały wówczas pewne kontury gospodarki, które powodują, że dziś nie ma pracy, że młodzi ludzi emigrują, że jesteśmy uzależnieni od importu. W skrócie: Balcerowicz et consortes to żadna nowoczesność. Trzeba o tym mówić. Ci, co nie pamiętają nie wiedzą bowiem jak to ugryźć. To dotyczy także Andrzeja Dudy. On jest zbyt łagodny. Zobaczymy jak będzie w debatach.

Duda powinien ostro atakować Komorowskiego podczas debaty dziś wieczorem?

Duda był w połowie kampanii, taki trochę na okrągło, taki maminsynek. Okazał się trochę bardziej waleczny w końcówce tej pierwszej fazy kampanii wyborczej. Pojawił się w towarzystwie walecznego człowieka Piotra Dudy i przejął trochę tej energii. To jest problem doświadczenia, a raczej jego braku, jest młody. Ale powinien być bardziej energetyczny. I podkreślać swoją pokoleniową odmienność. Musi pokazać, że uczy się polityki. Debaty zadecydują o wyniku II tury wyborów. Jest więc bardzo ważne by dobrze w nich wypadł. Oglądałam w TVN24 debatę Trzaskowskiego z Kowalem na temat polityki zagranicznej. Trzaskowski już taki wciskał kit ze znaczeniem i prestiżem Komorowskiego na scenie międzynarodowej, z tą solidnością, że Duda po prostu musi pokazać jak dalece za granicą się z Polską nie liczą. W Europie środkowej i zachodniej. Jaką fikcją w kontekście Ukrainy okazało się Partnerstwo Wschodnie. Schetyna w ogóle nie istnieje, jak nie broniło się interesu ekonomicznego Polski i klientelistyczna polityka, uprawiana przez rząd PO, jak zakup francuskich helikopterów, niszczy lokalne miejsca pracy, a nie przekłada się w żaden sposób na wzrost znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. Duda musi pokazać, ze Komorowski nie zrobił też nic na rzecz bezpieczeństwa Polski. Jeśli to mu się uda, to będzie naprawdę bliski zwycięstwa.

Rozmawiała Aleksandra Rybińska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych