Stacje telewizyjne z interesu, a komentatorzy z bezmyślności powtarzają, że o wszystkim w wyborach prezydenckich decydują debaty. I że tak na pewno będzie również tym razem. Brzmi przekonująco, tyle, że nie potwierdzają tego fakty.
Od biedy można się zgodzić z tezą, że telewizyjne debaty rozstrzygnęły o losach wyborów dwukrotnie: w 1995 roku arogancja Wałęsy została ukarana, a w 2007 roku Tusk pogrążył Kaczyńskiego torując Platformie Obywatelskiej drogę do władzy. Ale w pozostałych przypadkach? Pięć lat temu odbyły się dwie debaty Kaczyńskiego i Komorowskiego – w pierwszej był remis, drugą zdecydowanie wygrał lider PiS. I co? I nic. Bo wygrał, a musiałby zmiażdżyć.
W tej chwili faworytem sondaży jest Andrzej Duda – jeśli nie popełni rażących błędów, nie skupi się na programowych detalach, to tę pozycję umocni. Bronisław Komorowski by zwyciężyć, musi odwołać się do tych dwóch milionów wyborców sprzed pięciu lat, którzy tym razem na niego nie głosowali. Jak przekonać ich, by i tym razem poszli na wybory? Ano wzbudzić przeświadczenie, że Polska w potrzebie, że zagraża jej Duda. Samo jednak powtarzanie, że Duda = Kaczyński = terror PiS może nie wystarczyć. Wręcz przeciwnie, może pokazać, że sztab Komorowskiego jest w desperacji i ucieka się do starych chwytów.
Czekające nas debaty będą oczywiście ciekawe, tym bardziej, że - jak przekonuje politolog dr Jarosław Flis (notabene jedyny, który już dwa miesiące temu mówił, że może zwyciężyć Duda) - są one bardzo wyczekiwane. Pięć lat temu wszyscy – mówi Flis – wiedzieli na kogo zagłosują. Dziś zwłaszcza młodzi wyborcy, nie tylko elektorat Kukiza, chcą się przekonać kim są obaj kandydaci. Bez względu jednak na co się stanie czeka nas najgorętszy politycznie tydzień w tym roku. Jak dotąd, bo przecież jesienią wybory parlamentarne i wtedy znów będzie się działo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/244750-debaty-rozstrzygna-los-kampanii-owszem-jesli-na-jednego-z-kandydatow-spadnie-sufit