PO pogrąża prezydenta. Sikorski butnie: „Duda należy do marginalnej partyjki w PE”. A Kopacz kompromituje prezydenckie referendum

Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Radosław Sikorski i Ewa Kopacz w Sejmie próbowali wytłumaczyć opinii publicznej, dlaczego nie należy popierać Andrzeja Dudy w II turze wyborów. Słysząc słowa byłego szefa MSZ, a obecnego marszałka, można jedynie przecierać oczy ze zdumienia. Uśmieszek politowania budziły również słowa premier Ewy Kopacz.

Kandydat Duda należy do marginalnej partyjki w Parlamencie Europejskim, poza nurtem głównym chrześcijańsko-demokratycznym w Europie. Strukturalnie jego wybór będzie oznaczał, że Polska przesunęłaby się na margines decyzyjny w Unii Europejskiej. Do rangi kraju, o których nie wiadomo, jak Wielka Brytania, czy nie wyjdą z UE. To jest ostatnie czego potrzebujemy, w obliczu zagrożenia na Wschodzie, w obliczu zagrożeń na Południu…

— mówił Radosław Sikorski.

Trudno uwierzyć, że były szef dyplomacji może w tak krótkiej wypowiedzi obrazić tak wielu partnerów zagranicznych Polski. Widać jednak, że Radosławowi Sikorskiemu na relacjach z Wielką Brytanią czy Grupą Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy nie zależy tak bardzo jak na wygranej Bronisława Komorowskiego, jego partyjnego kolegi.

Kandydat PO na prezydenta jednak co rusz potyka się o własne nogi. A czasem również sama Platforma Obywatelska dokłada swojemu kandydatowi. Tak było, gdy w Sejmie głos zabrała Ewa Kopacz.

Zaczęło się słodko…

O prezydencie jedni będą mówić dobre rzeczy, inni jak w kampanii mało przychylne. Ja mogę powiedzieć o prezydencie, jako o człowieku, którego znam od lat. To naprawdę przyzwoity ciepły człowiek. On kocha swoją rodzinę i kraj. Jemu nie można zarzucić, że przez swoje pięć lat nagle oderwał się od rzeczywistości. Proszę zobaczyć ile razy prezydent spotykał się ze środowiskami, które się nie zgadzały z naszymi postulatami czy jego postulatami. Przykładem niech będzie ustawa o dialogu społecznym, trudne rozmowy ze związkowcami, wziął to na siebie i efektem tego jest projekt ustawy, które mam nadzieję, że będzie procedowany

— tłumaczył przekonując, że Bronisław Komorowski jest człowiekiem dialogu. Niestety na każdym kroku okazuje się, że kandydat PO nie ze wszystkimi chce rozmawiać…

Ewa Kopacz jednak wyświadczyła swojemu koledze, jak mówiła o prezydencie, kolejną wypowiedzią. Z jej słów wynika jasno, że prezydencki pomysł zorganizowana referendum jest kpiną, a jedno z pytań za chwilę straci na aktualności. Straci, co warto podkreślić, z racji inicjatywy prezydenta i rządu PO.

Jest w parlamencie projekt prezydenta, który zakłada, że wątpliwości należy interpretować na korzyść podatnika. My zrobiliśmy, jako rząd krótką nowele prawa, która zakłada wiele rozwiązań na korzyść podatników. Ta nowela zakłada również tę prezydencką klauzulę. Jeśli procedowanie się odbędzie i Sejm to przegłosuje i pójdzie do Senatu i trafi na biurko do prezydenta, to on będzie musiał zdecydować. Prezydent chce, by Polacy się w tej sprawie wypowiedzieli, a jednocześnie są dwa projekty. Takie są fakty

— mówiła Ewa Kopacz.

Jej słowa dziwią. Czyżby prezydent tak szybko pisał wniosek ws. referendum, że nie zauważył, że Sejm i rząd lada chwile rozwiążą tę sprawę tak, jak on chce. A może Bronisław Komorowski nie ufa swojemu obozowi politycznemu? To by zapewne nikogo nie zdziwiło…

wrp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.