Prezydent Komorowski wystąpi u Wojewódzkiego. Będą razem wtykali polskie flagi w psie kupy?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Grzegorz Michałowski/YouTube
PAP/Grzegorz Michałowski/YouTube

Prezydent Bronisław Komorowski stawia na „innowacje”. Znaczy, taki program dla młodych, żeby nie uciekali z kraju. Co planuje w tym programie nie wiadomo, wiadomo za to jakie ma innowacje na ostatnią, wyborczą rundę: wyszedł do ludzi na ulicę, czego już pewnie żałuje, i wystąpi w programie Kuby Wojewódzkiego.

Tak w każdym razie obaj poinformowali na facebooku. Ba, dołączyli nawet „samosię”, czyli, żeby było bardziej światowo, „selfie”, które sobie zrobili. Teraz tylko czekać na sam program Wojewódzkiego, który go ma, o programie Komorowskiego, którego prezydent nie ma, oraz na kolejne zdjęcia ze studia, może nawet w towarzystwie cycatek… - czego się nie robi dla sławy!

Że kpię? Ależ skąd, to prezydent naraża na śmieszność niby poważny, najwyższy urząd w państwie polskim. Komorowski ośmieszył go już de facto wiele razy. Teraz, widząc, że młódź ma go za takiego, za jakiego ma (…do dowolnego uzupełnienia), idzie do niej, by ją przekonać, że jest „cool”. A jak najlepiej do niej trafić? Rzecz oczywista, przez jej „ajdola” Wojewódzkiego.

Pytanie tylko, czyim „ajdolem” jest wyżej wymieniony? Nie tak dawno o „prezenterze” Wojewódzkim było głośno za sprawą oblania go przed studiem jakąś „brunatną substancją” (nie była to „Soir De Paris”…), przez jakiegoś młodego człowieka. „Powiatowy” (jak trafnie nazwał go kiedyś pierwszy cynik PRL-u Jerzy Urban), narobił krzyku jak Polska długa i szeroka, że napadli na niego, cytuję: …„brunatni terroryści”, „z prawej strony”. Potem sprawę wyciszył - miał jakieś problemy z dostarczeniem policji dowodów i właściwie do dziś nie wiadomo, kto, komu i za co, wiadomo jedynie, że Wojewódzki wyszedł na durnia.

Gdy lata temu młody Wojewódzki wystąpił w międzynarodowym jury oceniającym młode talenty, po kilku jego durnowatych wypowiedziach został potraktowany przez resztę z należnym mu „szacunkiem” - jak pajac. Tam nie poznali się na jego inteligencji, u nas potrafili ją docenić i karierę zrobił. Na czym? Na przykład na kpinach z „murzinów”, które Rada Etyki Mediów uznała za „obraźliwe, rasistowskie” oraz „pogwałcenie zasady szacunku i tolerancji”, a Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ukarała Eskę Rock grzywną. Wtedy poszło o to, że Wojewódzki (do spółki z Michałem Figurskim) obraził rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura, notabene Polaka pochodzenia hinduskiego.

Nieco później ten sam tandem potraktował niby zatrudniane przez niego Ukrainki jak dziwki:

Figurski - Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.

Wojewódzki - Ee.. ja to nie wiem, jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach…

Po tych popisach interweniowało nawet ukraińskie MSZ. I znów Rada Etyki orzekła, że to „nie tylko rażące chamstwo, ale i typowa mowa nienawiści” oraz „przejaw ksenofobii”. Program usunięto z tzw. ramówki, lecz „Hiena Roku” (tytuł przyznawany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich), szybko wróciła do łask, bo taka widać jest niezastąpiona. I warta każdych pieniędzy, o czym najlepiej świadczy fakt, że kanał TVN musiał np. zapłacić karę prawie pół miliona złotych za wtykanie w programie Wojewódzkiego narodowych flag w psie kupy.

Byłbym jednak nieobiektywny, gdybym pominął fakt, że są tacy, którzy darzą Wojewódzkiego szacunkiem. Na przykład sam Adam Michnik. Były dysydent i twórca „Gazety Wyborczej”, po – nomen omen – wyborach wygranych przez PO w 2011r. tak oto wychwalał na łamach własnej gazety jego polityczne zasługi:

„Zapamiętam frazę Wojewódzkiego: >>Młody czytelniku, jeśli nadal chcesz głosować na PiS - wcześniej skontaktuj się z lekarzem i farmaceutą<<. Jakby Duch Święty przemówił ustami Kuby Wojewódzkiego”…

Nie wiem, jaki tkwi w nim duch, czy jest w tym głębia, czy bezdenna głupota, w każdym razie, Wojewódzki u Michnika i nie tylko się „zasłużył”. Nie wiedzieć czemu guru „GW” pominął Figurskiego. Czyżby zapomniał o audycji, w której Wojewódzki opowiadał o Lechu Kaczyńskim, a jego antenowy partner udający brytyjskiego reportera przekładał:

„Small, retarded, stupid man called president of Poland Lech Kaczyński” / „Mały, niedorozwinięty, głupi człowiek zwany prezydentem Polski, Lech Kaczyński”…

Andrzej Duda, wówczas podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, skrytykował te napaści na głowę państwa, jako „pogwałcenie zasad”, ale prokuratura umorzyła śledztwo.

Słowa wypowiedziane przez obu dziennikarzy nie miały charakteru znieważającego

— uzasadnił rzecznik Prokuratury Mateusz Martyniuk. Była też jeszcze piosenka ich autorstwa, pt. „Po trupach do celu”:

Jarek, Jarek, przyjaciół ma wielu, każdy chce leżeć na Wawelu (…), Jarek, Jarek, wróci polityczny zamęt, Jarek, Jarek, wypełnij brata testament, Bój się Polaku, bój się, wraca IV RP

— dalej sobie oszczędzę.

Więc, skoro sam „Adaś” ma dla Wojewódzkiego uznanie, skoro jego popisy „nie mają charakteru znieważającego” i skoro jest taki zasłużony dla sprawy, trudno, żeby prezydent Komorowski do niego nie poszedł. Jak mawiał inny gejzer intelektu, były prezydent Lech Wałęsa, „tonący brzytwy, chwyta się byle czego!”.

Zastanawiam się tylko, co Wojewódzki i Komorowski będą razem robili, wtykali polskie flagi w psie kupy?

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych