Jan Pospieszalski: Sitwa wywodząca się z postkomuny przybrała dziś twarz Komorowskiego. Wybory pokazały, że obywatele odzyskują podmiotowość. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl/Youtube.pl
Fot. wPolityce.pl/Youtube.pl

wPolityce.pl: Andrzej Duda wygrał, choć minimalnie, pierwszą turę wyborów. Bardzo dobry wynik miał Paweł Kukiz. Czy to oznacza, że obecna władza jest odrzucana przez Polaków?

Jan Pospieszalski: Zdarzyło się coś, co było od dawna oczekiwane. Dziwiono się nawet, że tak długo czekaliśmy na efekt zmęczenia skorumpowaną władzą, efekt, w wyniku którego wyborcy odrzucają polityków, którzy wiele raz pokazali swoją pogardę dla społeczeństwa. Dla rządzących sprawowanie władzy stało się okazją do robienia lewych interesów. Układ wywodzący się z postkomuny przybrał dziś twarz pani Kidawy-Błońskiej, Stefana Niesiołowskiego, Bronisława Komorowskiego, czy Tomasza Siemoniaka. Te powiązania widać najlepiej, gdy prześledzi się biografie ludzi aparatu popierającego PO i prezydenta Komorowskiego, szczególnie w tych regionach, w których silne jest poparcie dla obecnego prezydenta. Widać tam, że PO popiera dawny aparat PZPRowski. On się przeniósł pod skrzydła patrona WSI, pod skrzydła „wujka Gajowego”, „strażnika żyrandola”, jak prezydenta nazywał Donald Tusk.

To dlatego kandydatka lewicy miała tak fatalny wynik? Elektorat SLD jest dziś przy kandydacie PO na Prezydenta?

Dziś lewica zastanawia się, co się stało, że ich kandydatka otrzymała tak niski wynik. Oni pytają, gdzie są ich wyborcy. Ci wyborcy popierają dziś Bronisława Komorowskiego. Dawny aparat SLDowski przeszedł do prezydenta.

Aleksander Kwaśniewski poparł prezydenta Komorowskiego. Czy to poparcie jest ważne?

Ale nie tylko on. Przypomnijmy sobie, że Wojciech Jaruzelski też wspierał prezydenta Komorowskiego. I zresztą odebrał swoją nagrodę, ponieważ na pogrzebie Wojciech Jaruzelski odebrał honory. Prezydent Komorowski wziął udział we mszy w intencji Jaruzelskiego, wypowiadał się o nim. Spójrzmy również na samo otoczenie prezydenta Komorowskiego. Dziś najczęściej w mediach reprezentuje go prof. Tomasz Nałęcz. To przemiły człowiek, którego chętnie zapraszam do swoich programów, ale on ma swoją biografię, historię i wizję historii. On jest postacią bardzo głęboko osadzoną w PRLu. Tu chodzi nie tylko o związki Bronisława Komorowskiego z WSI, ale o poparcie tego elektoratu, który tradycyjnie popierał lewice, a dziś stoi za prezydentem. Dlaczego dziś pani Ogórek jest zaskoczona? Aparat „ormowski” jest dziś reprezentowany przez Bronisława Komorowskiego.

Paweł Kukiz zdobył ponad 20-procentowe poparcie. O czym to świadczy?

Paweł Kukiz na pewno jest „czarnym koniem” tych wyborów. To pokazuje, że ludzie się obudzili, nareszcie dotarło do nich prawdziwe oblicze Platformy Obywatelskiej. Ona jest emanacją tych grup interesu, tego establishmentu III RP, który przyspawany do instytucji państwa, na styku polityki, biznesu i mediów ciągnie nieuzasadnione i nienależne korzyści z pieniędzy publicznych. To jest grono najlepszych przyjaciół budżetu państwa. To jest kolejna grupa popierająca Bronisława Komorowskiego. Nareszcie jednak wyborcy zobaczyli, o co tu chodzi. I ci ludzie zagłosowali na Pawła Kukiza. Wielu z nich nie ma jeszcze odwagi głosować na PiS. Po ośmiu latach parania mózgów, po tresurze, przemyśle pogardy ci ludzie nie są w stanie głosować na partię opozycyjną, więc głosują na Kukiza.

Popularność Kukiza może w Pana ocenie mieć poważniejsze skutki polityczne?

To niewykluczone. Głosowanie na Kukiza to również sygnał dotyczący braku zgody na dominację dwupartyjną w Polsce. To pokazuje, że w Polsce nie wystarczy już zmienić Platformy Obywatelskiej na PiS. Ta zmiana musi być głębsza. Zmianom musi również ulec sytuacja w samym PiSie. Musi nastąpić zmiana pokoleniowa. Jeden z blogerów wskazał niedawno, że wyborcy w Polsce chcą wysłać na polityczną emeryturę pokolenie KORu. Jest w tym coś prawdziwego. Zakres zmian i sposób naprawy państwa musi zakładać ruchy bardziej radykalne niż zakłada PiS. System trzeba zmienić, a ludzie, którzy osiem lat byli w opozycji, mogą nie być w stanie.

Dlaczego?

Ludzie, którzy są tyle czasu w opozycji, przyjmują często formę przetrwalnikową. Dziś nie wystarczy mieć takiej formy, by zmienić Polskę. Dziś potrzebni są ludzie walki, walki o odzyskanie Polski dla Polaków. Postulaty buntu, które kierują Polaków ku Pawłowi Kukizowi, ta niezgoda na system, może odegrać ożywczą rolę. To może rozpocząć bardzo higieniczny proces w partii opozycyjnej. Ciekawostką jest to, że Andrzej Duda jest młodszy od Pawła Kukiza. Kandydat PiS zabierając o głosy elektoratu Pawła Kukiza powinien w mojej ocenie podjąć wyraźną deklarację zmian, o których mówiłem.

Wybory pokazały, że zmiana władzy w Polsce jest realna. Czy w Pana ocenie demokracja się sprawdziła?

Na razie wydaje się, że mamy zwycięstwo demokracji. W tym zakleszczonym, zabetonowanym układzie, gdzie służby rozgrywają media i kształtują scenę polityczną na rzecz biznesu, obywatele odzyskali podmiotowość. Teraz mamy czas baniek mydlanych. Mam nadzieję, że zobaczymy w nich piękno realnej demokracji i wolności. To pozwala mieć nadzieję na zmiany, pozwala nie popaść w postawę sarkastycznych cyników. Okazało się, że nic nie jest zamknięte, zabetonowane na trwałe. Wolność jest wartością, o którą warto walczyć i się upomnieć. Paweł Kukiz bardzo przekonująco mówił swojej miłości do Ojczyzny. Mam nadzieję, że Andrzej Duda w czasie tej kampanii będzie dowodził, że i z jego postawy miłość do Ojczyzny emanuje.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.