Ogromna różnica pomiędzy Dudą a Komorowskim. Jak z Białorusi do Kanady. Głównie pod względem kultury bycia

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Różne powody wymieniane są jako przyczyny wysokich notowań Andrzeja Dudy w pierwszym etapie wyborów. Że idzie nowe, świeże, ugruntowane prawdziwymi poglądami, a nie dyżurnymi, niepodporządkowane żadnemu układowi, a przede wszystkim temu zgniłemu… Słusznie wymieniany są zalety najbliższej rodziny – eleganckiej, skromnej, niepozującej pod publiczkę, ale w ważnym momencie wspierającej osobę bardzo ważną i wypróbowaną w życiu.

Wszystko to prawda, choć przeciwnicy Andrzeja Dudy stale pokrzykują o pełnym jego podporządkowaniu nie tylko Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale także Antoniemu Macierewiczowi, czy nawet ojcu Rydzykowi. Cóż, dewianci z tamtej strony rzeczywistości nie mają właściwie żadnego innego punktu zaczepienia, trzymają się więc dawno przegniłego powrozu, który lada chwila się urwie i spowoduje swobodny lot w przepaść. Tymczasem, szczególnie w trakcie powyborczego wystąpienia w sztabie, Duda jasno i bez uników przedstawił swój punkt widzenia w nowej sytuacji, zwracając się ku wyborcom głosującym na innych kandydatów. Także w sprawie jednomandatowych okręgów. Na jakiekolwiek konsultacje z prezesem nie było czasu. Odpowiedź miała być udzielona szybko i precyzyjnie. I tak się też stało. I ciekawe, że cała wierchuszka PO trzyma się podległości Dudy, jak pijany płotu, chociaż sama jest właśnie przykładem całkowitego podporządkowania. Przecież kiedyś jedno słowo Tuska, a po Gronkiewicz – Waltz, Sikorskim, Kopacz nie byłoby śladu. Najwyżej na liście płac, z wyłudzoną od społeczeństwa kwotą na odchodne.

Wydaje się jednak, przynajmniej mnie, że nie przedstawia się najważniejszej różnicy pomiędzy oboma konkurentami do najwyższego urzędu w państwie. Wręcz przepaści w kulturze bycia, wrażliwości, wysławiania się, argumentacji, a nawet gestykulacji i mimiki. Andrzej Duda, to polityk ukształtowany najpierw przez prawdziwie inteligencką rodzinę, pielęgnującą zarówno kulturę osobistą, jak i nawyki czerpania z ogromnych zasobów kultury polskiej i światowej. Nie tej tworzonej doraźnie na lewackie potrzeby… Wyborcy mieli okazję poznać dużo wcześniej, jakie wartości są dla Andrzeja Dudy ważne, a jakie są mu obce. Kandydat PiS rozmawia z ludźmi naprawdę, a nie bełkocze na podobieństwo choćby Edwarda Babiucha, czy nawet Jana Szydlaka.

Zatem kultura bycia, kultura wypowiedzi, kultura komunikowania się z bliskimi i nieznajomymi, czyni z Andrzeja Dudy osobę odległą od nawyków i intelektualnych możliwości obecnego prezydenta. Nawet najbliżsi współpracownicy Bronisława Komorowskiego wiedzą o tym bardzo dobrze. Szczególnie po ostatnim wieczorze wyborczym. Żaden z nich o tym ani słowa nie piśnie, bo sami, w większości, reprezentują te same zalety, co pryncypał. To zupełnie inna liga w sposobie przebywania na tym świecie i życiowej aktywności. Taki drobiazg, prawdą? Ale jaką czyni różnicę! I ona właśnie decyduje i, liczmy, zadecyduje. Koniec.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.