Nie będzie śledztwa w sprawie „spisku generałów”. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Krzysztof Bondaryk, Marian Janicki, Paweł Wojtunik/fot. tvn24.pl/wikipedia/ansa/wPolityce.pl
Krzysztof Bondaryk, Marian Janicki, Paweł Wojtunik/fot. tvn24.pl/wikipedia/ansa/wPolityce.pl

Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła podjęcia śledztwa w sprawie tzw. spisku generałów - poinformował w piątek PAP rzecznik prokuratury Przemysław Nowak. Odmówiono postępowania, ponieważ takiego czynu nie popełniono - zaznaczył.

Pod koniec lutego „Gazeta Wyborcza” napisała, że MSW rozważało, czy „afera podsłuchowa” nie była „spiskiem generałów” – działaniami byłych i obecnych szefów służb wymierzonymi w ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. „GW” pisała, że dochodzeniem zajmowała się wydzielona latem 2014 r. grupa policjantów z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji oraz oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

W sprawie „spisku generałów” MSW, policja i SKW zaprzeczyły, aby podejmowały takie działania. Także ówczesny minister Sienkiewicz zaprzeczył, jakoby wiedział o działaniu grupy w MSW.

Prokuratura zajęła się sprawą sprawdzając, czy można podjąć śledztwo. W czwartek zdecydowano o jego niepodejmowaniu - poinformował w piątek PAP Nowak.

Rzecznik wyjaśnił, że w ramach postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych KGP oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego poprzez inwigilację bezpośrednią oraz kontrolę operacyjną Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, rzecznika CBA i byłych szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Biura Ochrony Rządu i SKW stwierdzono, że takiego czynu nie popełniono.

Prokurator przypomniał, że w gazecie wskazano, że to z inicjatywy byłego ministra Bartłomieja Sienkiewicza powołana została specjalna grupa złożona z funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych KGP oraz SKW, której celem miało być ustalenie, czy za nielegalnymi nagraniami w warszawskich restauracjach stoi szef CBA oraz byli szefowie ABW, SKW oraz BOR.

Według gazety wobec tych osób stosowano pracę operacyjną, w tym bezpośrednią inwigilację, a zgoda na kontrolę operacyjną miała być uzyskiwana bez zachowania obowiązujących przepisów, np. wskazując ich numery telefonów, jako numery osób nieznanych.

Prokuratura wystąpiła do redakcji o materiały, na podstawie których napisano artykuł, ale redakcja ich nie ujawniła, zasłaniając się tajemnicą dziennikarską - poinformował PAP rzecznik. Prokuratura zwróciła się z pytaniami w tej sprawie do Komendy Głównej Policji i Służby Kontrwywiadu Wojskowego, BOR, ABW, Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Prokuratury Generalnej, Naczelnej Prokuratury Wojskowej, Komendy Stołecznej Policji i resortu spraw wewnętrznych.

Rzecznik prokuratury zaznaczył, że odpowiedzi tych instytucji są niejawne, ale ze zgromadzonego materiału dowodowego nie wynika, aby został popełniony taki czyn, polegający na podejmowaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych wobec szefa CBA, rzecznika Biura i byłych szefów trzech innych służb przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych KGP i SKW.

W tzw. aferze podsłuchowej praska prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo dotyczące podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch stołecznych restauracjach w sumie kilkudziesięciu osób, w tym polityków i biznesmenów. Zarzuty współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom przedstawiono dwóm biznesmenom: Markowi Falencie i Krzysztofowi R. oraz dwóm pracownikom restauracji, gdzie dokonano podsłuchów - Łukaszowi N. i Konradowi L. Za taki czyn grozi do 2 lat więzienia. Część podsłuchanych w warszawskich restauracjach rozmów prowadzonych przez polityków i biznesmenów została opisana w 2014 r. w tygodniku „Wprost”.

PAP/mmil

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych