Agresywny atak Komorowskiego na Dudę: "Ja rewolucję robiłem, nie dajcie się uwieść frustratom! Musimy bronić Polski przed nimi!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Piotr Wittmann
PAP/Piotr Wittmann

Szaleństwo polityczne i wyborcze bywa źródłem politycznej, groźnej ślepoty!

krzyczał Bronisław Komorowski na finałowej konwencji wyborczej, atakując swoich kontrkandydatów, choć - podobnie jak Ewa Kopacz nie wymieniał ich z nazwiska dając jednak wyraźnie do zrozumienia, że chodzi o Andrzeja Dudę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Atak Kopacz na konwencji Komorowskiego: „Siewcy nienawiści schowali się za plecami technicznego kandydata! To żadna nowa jakość!”

Urzędujący prezydent sporo mówił (czytając z kartki) o potrzebie zgody, ale jego przemówienie było jednym wielkim atakiem w konkurentów.

Już w niedzielę zadecydujemy o tym, kto będzie prezydentem Polski przez następne 5 lat, ale warto pamiętać o tym również że rozstrzygniemy i o tym, czy nadal jako kraj, jako społeczeństwo, będziemy iść nadal, jak przez ostatnie 25 lat, drogą wolności, modernizacji i uczestnictwa w integracji europejskiej. Czy nadal będziemy kroczyć w imię zgody i bezpieczeństwa czy też gdzieś skręcimy, gdzieś nas zarzuci, gdzieś trafimy na manowce, gdzieś trafimy na margines Europy

— stwierdził Komorowski.

Dlatego na finale tego wyborczego maratonu spotykamy się tutaj, w kolebce polskiej wolności

— mówił prezydent, dziękując szczególnie „Heni Krzywonos najdzielniejszej z tramwajarek”.

Serdecznie dziękuję za przypomnienie tamtej niełatwej walki o polską wolność

  • dodał.

Gdańsk, Trójmiasto to naprawdę godne miejsce, aby z dumą spojrzeć wstecz na niełatwą drogę i spojrzeć przed siebie z perspektywą przyszłości

— mówił Komorowski, prosząc „o dalszą mądrą pracę”.

To dobre miejsce, by podziękować Polakom za wszystkie osiągnięcia, sukcesy, wysiłki i dobre miejsce, by prosić o polską pracę. To dobre miejsce, by obronić nasz wspólny dorobek przed tymi, którzy wbrew logice i faktom twierdzą, że po 25 latach polskiej wolności nasz kraj trzeba będzie odbudowywać ze zgliszczy jak po wojnie! Jest to rzecz nieprawdopodobna, obrażająca wspomnienie i działanie wszystkich ludzi pokolenia „Solidarności”!. Jak można o wolnej Polsce w ten sposób mówić!? Jak można śpiewać i prosić o przywrócenie przez Pana Boga naszej wolności?!**

— irytował się kandydat Platformy Obywatelskiej.

Komorowski bardzo dużą część swojego przemówienia poświęcił straszeniem przed wyborem innych kandydatów.

Szaleństwo polityczne i wyborcze bywa źródłem politycznej, groźnej ślepoty. Osiągnęliśmy jako naród bardzo, bardzo wiele - co nie oznacza, że możemy spocząć na laurach, a Polska jest krajem mlekiem i miodem płynącym! Musimy konsekwentnie dążyć do tego, by sukces kraju utrwalić tak, by trwały sukces naszego kraju przekładał się na korzyści wszystkich obywateli

— ocenił.

I apelował do młodego pokolenia:

Chciałbym zaprosić młodych zniecierpliwionych i rozczarowanych do wspólnego budowania Polski kolejnych 25 lat wolności. (…) Zbudujmy razem kolejne, jeszcze piękniejsze, jeszcze solidniejsze piętro polskiego gmachu, nie burząc parteru, nie rozbijając fundamentów ojczyzny. Nie dajcie się uwieść politycznym frustratom i spóźnionym na rewolucję - ja rewolucję robiłem i dobrze wiem, że ta rewolucja dawno temu się już dokonała i że dzisiaj jest czas na owocną, mądrą, polską pracę!

— mówił prezydent, przekonując, że tak jak wsparł rodziny, tak wesprze młodych w drugiej kadencji. Apelował jedynie, by nie „wybierać radykalizmu”.

Komorowski mówił też o tym, by nie wybierać kandydata, który „ma wizję”, ale chce wydawać duże pieniądze. Zaatakował też bezpośrednio Andrzeja Dudę.

Zadaniem prezydenta nie jest ściganie się populistyczne na to, kto wyda więcej nieistniejących pieniędzy! Słyszałem niedawno tego kontrkandydata, którego dziennikarka pytała, skąd znajdzie ponad 200 mld złotych, które kosztowałyby, gdyby jego wizja miała być uskuteczniona. Powoływał się na ekspertyzy… (…) Dzisiaj nie ma mowy o ekspertyzach, ale o rozmowach z ekspertami. Jutro się okaże, że nie ma żadnych ekspertów, pieniędzy i szans na realizację nierealistycznych obietnic. Będzie tak jak z tymi 3 mln mieszkań - do tej pory ich szukamy!

— wołał.

W ocenie kandydata Platformy Obywatelskiej kontrkandydaci chcą zyskać poklask.

A potem są płacz i zgrzytanie zębów, pretensje do demokracji. Musimy bronić Polski przed tego rodzaju kandydaturami! (…) To nie będzie zgoda na głupotę, fundamentalizm i psucie państwa! To nie będzie zgoda na odbieranie nam satysfakcji z osiągnięć Polski na 25-letniej już drodze naszej wolności!

— krzyczał.

W ocenie Komorowskiego trzeba budować „enklawy współpracy i porozumienia w sprawach najważniejszych”, a prezydent musi szukać kompromisu.

Kłótnia, która jest alternatywą zgody zawsze oznaczała to, że ktoś korzystał na naszych kłótniach. Zawsze to byli nasi wrogowie. Ta kampania była inna od wszystkich. Trochę dziwna

— ocenił.

Jak mówił prezydent, „liderzy ugrupowań partyjnych przestraszyli się i nie wystartowali”.

Zamiast siebie - wystawili kandydatów nieznanych, albo niesamodzielnych! (…) Polska potrzebuje i doczeka się niezależnego i doświadczonego, ale i odpowiedzialnego prezydenta. Jestem przekonany, że Polska potrzebuje konsekwentnie realizowanych zmian, a nie radykalnego przewrotu

— dodawał.

Na koniec Komorowski zaatakował do „wahających się, na kogo głosować lub czy w ogóle iść do wyborów”, by zagłosować na niego, bo inaczej wróci „polityczne średniowiecze”.

svl


W aktualnym numerze tygodnika „wSieci”: „Prezydent urządził mi piekło” – wstrząsająca relacja Wojciecha Sumlińskiego, dziennikarza, który rzucił wyzwanie Komorowskiemu.

Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce  w sprzedaży także w formie e-wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych