Dr Marek Kochan: "Bronisław Komorowski po raz kolejny dowiódł, że nie umie się odnaleźć w roli poważnego polityka". NASZ WYWIAD

fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: We wtorek w TVP odbyła się debata 10 kandydatów na Prezydenta RP. Godzinę wcześniej Bronisław Komorowski udzielił wywiadu Polsatowi. Czy obecnemu prezydentowi może się opłacić absencja na debacie w Telewizji Polskiej?

Dr Marek Kochan: Ta sytuacja była w pewien sposób korzystna dla prezydenta Komorowskiego. Kandydaci, którzy brali udział w debacie TVP, mieli niecałe 8 minut na osobę, dodatkowo podzielone na małe kawałki. Natomiast kandydat PO miał godzinę na przedstawianie swoich opinii, a dodatkowo mógł się zaprezentować w kontraście do wszystkich pozostałych pretendentów do prezydentury – jako jedyny liczący się kandydat. Program z udziałem Bronisława Komorowskiego mógł kreować wrażenie, że jest kandydat PO jest kimś specjalnym. Tylko z nim rozmawiało trzech dziennikarzy, zaś z dziesięcioma pozostałymi jeden, co mogło być tak odbierane, że oni są mniej ważni. Niezależnie od tego, że to oni odnieśli się z szacunkiem do wyborców i stawili się na debacie w Telewizji Polskiej, zaś prezydent Komorowski lekceważąc debatę zlekceważył też wyborców. Z drugiej strony debatę w TVP oglądało ponad 3 mln widzów, a wywiad w Polsacie niemal dwa razy mniej – 1,7 miliona. Ale chyba i tak bilans jest korzystny dla Komorowskiego.

Polacy zdają się jednak oczekiwać debat przedwyborczych. „Newsweek” pisał wręcz, że z sondażu wynika jednoznacznie, że opinia publiczna chce, by prezydent brał udział w debacie. Czy zatem brak obecności Bronisława Komorowskiego nie może zostać odebrany jako dowód arogancji?

Nie chcę spekulować, jak Polacy mogą oceniać decyzję Bronisława Komorowskiego. Szczególnie, że mogą już być zrezygnowani i pogodzeni z arogancją prezydenta. Opinia publiczna mogła uznać za normę, że prezydent lekceważy wyborców i nie przychodzi na debatę.

Jak Pan ocenia przebieg programu w TVP? Który z kandydatów w Pana ocenie wypadł najlepiej, a który najgorzej?

Wydaje mi się, że przegranym tej debaty może być Paweł Kukiz, który zaprezentował się jako kandydat trochę nieporadny. Happening z krzesełkiem dla nieobecnego prezydenta był ciekawym zabiegiem, ale z pierwszymi dwoma pytaniami Paweł Kukiz niezbyt dobrze sobie poradził, dopiero odpowiedź na trzecie wyszła mu trochę lepiej. Ogólnie widać było, że jego wypowiedzi nie są przemyślane, Kukiz gubił wątek, mówił nieco chaotycznie. Dla wielu wyborców porównanie Pawła Kukiza z innymi kandydatami może wyjść na niekorzyść dla niego. Kandydat, który sprawdza się w kontakcie bezpośrednim czy w programach o charakterze rozrywkowym, w bardziej oficjalnej konwencji poradził sobie znacznie słabiej. Pozostali kandydaci zaprezentowali się mniej więcej tak, jak byli wcześniej postrzegani. Być może Jacek Wilk wypadł relatywnie lepiej niż inni. Pozostali nie zaskoczyli i sądzę, że ich wizerunki się nie zmieniły. Mamy więc przegraną Pawła Kukiza i mały, sądzę, że nieznaczący, sukces Jacka Wilka.

Co z występem Andrzeja Dudy? Pojawiły się komentarze, że nie wykorzystał szansy, że wygłaszał wyuczone formułki?

To wystąpienie było zgodne z wcześniejszym wizerunkiem kandydata. Andrzej Duda zaprezentował się korzystnie, ale nie tak, by znacząco poprawiło to jego postrzeganie. Być może było to związane również z konwencją spotkania. Scenariusz zakładający dwuminutowe wystąpienia, wstęp i zakończenie nie dał szans, by się rozpędzić. Tym bardziej, że program był monotonny, kolejka dziesięciu uczestników spowalniała tempo. Zaś wchodzenie przez Andrzeja Dudę w konflikty i atakowanie pozostałych uczestników debaty, co robili inni, mogło mu się nie opłacić. Wtedy mógłby być porównywany do tych kandydatów, którzy mają marginalne poparcie. Sądzę, że można by wiarygodnie ocenić Andrzeja Dudę, gdyby spotkał się z Bronisławem Komorowskim w formule jeden na jeden.

Czy debata w TVP może w Pana ocenie zmienić coś w wyniku wyborów? Czy ona może mieć jakieś poważniejsze skutki?

Sądzę, że ta debata nie zmieni zasadniczo sytuacji. Paradoksalnie debata była dość nudna, niewiele z niej wynikało. Może poza konfliktem Janusza Korwina-Mikke z Pawłem Kukizem – mam na myśli spór o JOW. Generalnie o wiele ciekawsza była audycja z udziałem Bronisława Komorowskiego. Wywiad wyostrzył bowiem negatywne elementy wizerunku obecnego prezydenta, jego brak dobrych manier. Zachowywał się on agresywnie i kłótliwie, kilkanaście razy przerywał dziennikarzom, nie pozwalał im nawet dokończyć pytań. Zaś to, co mówił, podważało wiarygodność przekazu na temat zgody i bezpieczeństwa. Komorowski bardzo często atakował innych polityków – to miała być „zgoda”? Ta rozmowa była również symptomatyczna, jeśli chodzi o zakres tematów. Wprawdzie poruszono kilka ważnych kwestii, jak podpisanie ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego, ale wielu istotnych pytań zabrakło.

O jakich pytaniach Pan mówi?

Na pewno nie padły choćby pytania o obietnice wyborcze Bronisława Komorowskiego sprzed pięciu lat, o dziwną i nieskuteczną politykę zbliżenia z Rosją po katastrofie smoleńskiej, o zgodę na podwyższanie podatków. Dziennikarze nie rozliczyli rzetelnie prezydenta z upływającej kadencji. Woleli pytać go o sprawy aktualne, dawali mu szanse składania kolejnych obietnic, ale nie rozliczono go z tego, co pięć lat temu obiecał zrobić. Kuriozalne było ostatnie pytanie: „czy prezydent zamierza wygrać w pierwszej turze, czy będzie druga?” Nie słyszałem wcześniej takiego pytania w żadnej z debat prezydenckich po 1989 roku. Trudno uznać tę wypowiedź za wyraz obiektywizmu dziennikarza.

Skoro krytycznie ocenia Pan program, w którym prezydenta potraktowano jako zupełnie specjalnego gościa i „nadkandydata”, to znaczy, że Bronisławowi Komorowskiemu wystąpienia medialne w ogóle nie służą?

W programie, o który Pan pyta, były również trudniejsze czy ważne pytania, dotyczące np. katastrofy demograficznej i emigracji. Były pewne próby rozliczenia prezydenta z jego działań. Jednak mimo wszystko to była bardzo łagodna rozmowa. Ominięto wiele trudnych dla Bronisława Komorowskiego kwestii. Ale nawet w tak łagodnej rozmowie prezydent wykazał się brakiem kindersztuby - zachowywał się trochę agresywnie i formułował sądy, które w przypadku innego polityka spotkałyby się zapewne ze wielkim oburzeniem.

O czym konkretnie Pan mówi?

Prezydent w kontekście katastrofy demograficznej powiedział, że on wychował piątkę dzieci, więc jest „w porządku”, „dzieci zapracują na nasze emerytury”. Powstaje pytanie, czy jak ktoś nie wychował piątki dzieci, to jest nie w porządku? Nie zasługuje na godną emeryturę? Wiele osób taką wypowiedzią może czuć się dotkniętych, zwłaszcza przy tym poziomie dzietności – wielu Polaków chciałoby mieć dzieci, ale ich na to nie stać. Dodatkowo prezydent zdaje się nie zauważać bardzo podstawowych problemów, z którymi zmagają się wyborcy. Jeśli zaś ktoś o nich wspomina, to prezydent je ignoruje. I okazuje się, że emigracja to nie jest wielki problem, zaś katastrofa demograficzna to może i jest problem, ale zaraz się rozwiąże… Prezydent wydaje się odrealniony, jakby żył w innej Polsce niż większość Polaków. Nie podoba mi się również sam język kandydata PO. Komorowski używa bardzo potocznych słów i wyrażeń, często nacechowanych emocjonalnie. Używa określeń typu „żreć się”, „amok wyborczy”, „szarpać się o sztandary”, „frustraci polityczni”, „PiS krzyczy”, „odmęty szaleństwa”. To nie są słowa godne prezydenta. Podobnie jak insynuacje, że kto krytykuje decyzję o wyborze śmigłowca dla polskiej armii „daje się wciągać w cudzą grę interesów”. Bronisław Komorowski po raz kolejny dowiódł, że nie umie się odnaleźć w roli poważnego polityka.

Czy sądzi Pan, że debata Komorowski-Duda odbędzie się przed ewentualną drugą turą wyborów, czy też znów będziemy widzieć, jakieś uniki?

Sądzę, że przed drugą turą debata się odbędzie. Sam Bronisław Komorowski zaznaczał, że się w takiej debacie spotka z Andrzejem Dudą. Jeszcze przed pierwszą turą z kolei odbędzie się spotkanie wirtualne. W stacji TVN mają się odbyć dwa wywiady, w czwartek z Andrzejem Dudą, zaś w piątek z Bronisławem Komorowskim. Zastanawiam się, czy ta rozmowa będzie przypominała to spotkanie w Polsacie, czy też padną jednak pytania o obietnice wyborcze Bronisława Komorowskiego sprzed pięciu lat i o bilans jego prezydentury.

Rozmawiał Stanisław Żaryn


W aktualnym numerze tygodnika „wSieci”: „Prezydent urządził mi piekło” – wstrząsająca relacja Wojciecha Sumlińskiego, dziennikarza, który rzucił wyzwanie Komorowskiemu.

Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce  w sprzedaży także w formie e-wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.