Za dużo jest na Podkarpaciu tych spraw, gdzie ciągle jest coś „po przecinku”, a czas najwyższy, żeby tam stawiać kropki. W zeszłym roku mieliśmy sprawę słynnych sztabek złota. Za chwilę będziemy mieli rocznicę tych wydarzeń i trochę ten nasz wymiar sprawiedliwości jest nieruchawy. Dobrze by było gdyby te sprawy pozamykać, aby nie były przedmiotem gry politycznej czy wzajemnego punktowania – tak wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński komentował w TVP Info sprawę kontaktów Jana Burego z wiceszefem policji nadinsp. Mirosławem Schosslerem.
Sprawa wypłynęła na światło dzienne po informacjach radia RMF FM o tym, że Bury mógł wykorzystywać policję do walki politycznej. Dziennikarze ustalili, że w połowie 2013 r. miał on przekazać zastępcy Komendanta Głównego Policji Schosslerowi informację o nieprawidłowościach w firmie należącej do rodziny Lucjana Kuźniara, politycznego oponenta posła. Kuźniar to samorządowiec, który w maju 2013, będąc jeszcze związanym z koalicją PO-PSL poparł Władysława Ortyla, senatora PiS, który starał się o stanowisko marszałka województwa podkarpackiego.
Wicepremier i szef PSL Janusz Piechociński przekonywał, że w sprawie dotyczącej swojego partyjnego kolegi będzie czekał na to, co „zrobić powinna i musi prokuratura”.
Mówimy o wydarzeniach, które zaszły w połowie poprzedniej kadencji samorządowej na Podkarpaciu. Jeśli więc prokuratura dysponowała rozmowami tej treści, którą sugeruje radio, to pytanie, co robiła przez dwa lata
-– pytał Piechociński.
Za dużo jest na Podkarpaciu tych spraw, gdzie ciągle jest coś „po przecinku”, a czas najwyższy, żeby tam stawiać kropki. Bo przecież w zeszłym roku na pograniczu rozpadu rządu i koalicji, mieliśmy sprawę słynnych sztabek złota. Za chwilę będziemy mieli rocznicę tych wydarzeń i trochę ten nasz wymiar sprawiedliwości jest nieruchawy. I dobrze by było, gdyby te sprawy pozamykać, aby nie były przedmiotem prostej gry politycznej czy wzajemnego punktowania
-– dodał.
Wicepremier przypomniał, że Jan Bury jest osobą „w sprawie” i nie ma przedstawionych żadnych zarzutów prokuratorskich. Przypomniał, że sam apelował do Prokuratora Generalnego o jak najszybsze wyjaśnienie spraw dotyczących tzw. układu podkarpackiego, jakim to mianem sprawę ochrzciły media.
Na pytanie, kto wygrał wtorkową debatę kandydatów na prezydenta RP, którą zorganizowała TVP, odparł zdecydowanie:
Myślę, że prawie wszyscy wygrali. Bo jedni potwierdzili swoja niezdolność do bycia w polityce, a co dopiero w prezydenturze. Nie będę jednak stygmatyzował nazwisk, chociaż muszę opowiedzieć, że na tle tego, co się działo w studio, świetnie wypadł Adam Jarubas. Zaskakująco dobrze wypadli niektórzy kandydaci, a niektórzy zaskakująco się skompromitowali na naszych oczach.
Piechociński zaznaczył jednocześnie, że nie zamierza zalecać głosowania na ekstrawagancję – czyli na tych, którzy „potrafią tylko burzyć”. Bronił także decyzji Bronisława Komorowskiego, który wcześniej już odmówił uczestnictwa w debacie w pierwszej turze wyborów prezydenckich.
Piechociński komplementował Jarubasa. Mówił, że jego program wyborczy „wyrastał z rozmów z Polakami”. Przekonywał, że kandydata PSL cechuje „nie rewolucja, ale ewolucja”.
On nie jest kandydatem sejmowych przepychanek i warszawskich debat. To co pokazał, to nie jest program PSL, tylko kandydata PSL Adama Jarubasa
-– mówił.
Adam Jarubas nie rzucał w nikogo kamieniem, ani w koalicję, ani opozycję
-– przekonywał prezes PSL.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/243537-piechocinski-ubolewa-troche-ten-nasz-wymiar-sprawiedliwosci-nieruchawy-w-tle-afery-na-podkarpaciu