Nawet dostojny żyrandol woła o inteligentniejszego gospodarza! A prostaczek na błonia. Byle nie krakowskie!

fot. PAP/ Leszek Szymański
fot. PAP/ Leszek Szymański

Mało kto pamięta, ale kiedyś Bronisław Komorowski, zwany dziś prezydentem, nawoływał, by kandydaci na to stanowisko przedstawiali jakieś dokumenty lekarskie.

Szczególnie domagał się poświadczenia sprawności umysłowej, z której miałyby wynikać zdolności logicznego wyciągania wniosków, właściwego kojarzenia skutków z przyczynami itp. Ciekawe, czy po pięciu latach jego kadencji, ktoś z prawdziwych autorytetów wywoływanych dziedzin odważyłby się podpisać podobne zaświadczenie? Czy aby na pewno nie doczekalibyśmy się innego lekarskiego dokumentu? Na przykład zalecającego Bronisławowi Komorowskiemu prosty zabieg, najczęściej stosowany wobec austriackich wojaków przez niejakiego doktora Grunsteina. Wszak lewatywy domagał się Komorowski jeszcze zupełnie niedawno, ale w ten sposób chciał uciszyć grono osób, publicznie demonstrujące tęsknotę za inteligentniejszym obywatelem zajmującym Pałac Namiestnikowski i Belweder.

Tyle bzdur, komunałów, dowodów nieuctwa i braku ogłady nie było nawet za czasów Wałęsy, ale ten przypadek przytrafił się nam w czasie szczególnym - pospiesznej próbie przepędzenia komuny i pachołków Moskwy. Teraz wiemy, że próba powiodła się o tyle, o ile, ale wówczas marzenia bardzo zaciemniały rzeczywistość i ten fakt bardzo pomógł sowieckim namiestnikom z WSI, a więc także ich wielbicielom i wyznawcom. Najpewniej schwytanym wcześniej w podejrzane siatki z łakociami, za gorliwe poparcie dalszego istnienia.

Braku jakiejkolwiek myśli politycznej, w szczególności patriotycznej, Komorowski nie próbował nawet nadrobić zestawem swych współpracowników i doradców.

Tusk otoczył się wypróbowanymi cwaniakami i wasalami, ale byli wśród nich także osobnicy inteligentni i intelektualnie sprawni. Gdyby tak zechcieli służyć Polsce, a nie oszukańczej partii i ich zdemoralizowanemu i fałszywemu przywódcy … U Komorowskiego za mędrca robi Tomasz Nałęcz. Karierowicz, a właściwie najdoskonalszy okaz karierowiczostwa. Cała reszta jest w jego cieniu, a cień marnej osobowości, to mroczność.

Gdyby więc nawet uznać, jak chciał uciekinier do Brukseli, że prezydent, to tylko strażnik żyrandola, też nic by się nie zgadzało. Przecież pałacowy żyrandol, to jednak kryształ. Wygrzewający się pod nim leniwy i bystry, jak kapciowy Wałęsy obywatel przedstawia scenę poniżającą społeczność z ambicjami. No to ciach go smykiem. Jak zachęcał przed laty Jerzy Waldorff.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.