Joachim Brudziński: "Nie będziemy uczestniczyć w teatrze sztabowców Komorowskiego". NASZ WYWIAD

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

wPolityce.pl: Pod koniec kampanii prezydenckiej sztab Bronisława Komorowskiego emituje spot, który uderza w Andrzeja Dudę. Chodzi o jego stanowisko ws. in vitro. Pojawiają się wiadomości, że będzie kolejny spot w podobnym stylu. Jak Pan odbiera tę negatywną kampanię? Czy ona może być skuteczna?

Joachim Brudziński, poseł PiS: My oczywiście tego nie lekceważymy. Nie lekceważymy działań naszych konkurentów, ale skupiamy się na swojej pracy. Robimy swoje, prowadzimy kampanię spójną i zorganizowaną. I ona przynosi efekty. Widać w ostatnich tygodniach poważny spadek poparcia dla prezydenta Komorowskiego. Ten trend utwierdza nas w przekonaniu, że nasza kampania jest słuszna. Im bliżej wyborów, tym mocniej oddala się widmo wygranej Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze. Widać, że to wywołuje coraz bardziej nerwowe ruchy w sztabie kandydata PO. Bardzo charakterystycznym wydarzeniem w tej kampanii było przytulenie przez Bronisława Komorowskiego Andrzejka Hadacza, znanego Polakom ze spotu PO z roku 2011. On w tym obrazie wskakiwał na płot i krzyczał „ja was nienawidzę”. Ten klip, pod tytułem „Oni pójdą na wybory, a ty?”, jak sądzę wielu wyborców PO przekonał do poparcia tej partii. Dziś ten, którego należy nazwać prowokatorem – pytanie czy wysłanym na Krakowskie Przedmieście przez otoczenie Komorowskiego czy Palikota (choć to jedna banda) – pokazał swoje prawdziwe oblicze. On stanął dziś u boku prezydenta Komorowskiego.

To jednak gest jednego człowieka, Andrzeja Hadacza. To nawet nie jest osoba publiczna. Jakie może mieć znaczenie, co ten człowiek zrobił?

Jak sądzę dla wielu Polaków to powinno być jasnym sygnałem, że Bronisław Komorowski, który mówi o zgodzie, rozsądku i pokoju jest de facto człowiekiem, który Polaków dzieli. To przecież nie kto inny, tylko Bronisław Komorowski rozpętał awanturę na Krakowskim Przedmieściu, wysyłając tam właśnie takiego Hadacza. On dziś odnajduje się na stronie pana prezydenta, obecnie panowie robią sobie zdjęcia.

Wracając do spotów dotyczących in vitro. Jaka będzie reakcja sztabu PiS?

My tego nie lekceważymy, ale robimy swoje. Nie mamy ochoty uczestniczyć w teatrze sztabowców Komorowskiego. Nasz kandydat będzie prezentował swój program, będzie wykazywał, że ma alternatywę dla rządów tych hochsztaplerów, którzy z dzielenia Polaków, mówienia, że ktoś jest radykalny czy nieodpowiedzialny, że tkwi w „odmętach szaleństwa”, zrobili główną oś polityki. Ci ludzie znów chcą wywołać awanturę swoimi negatywnymi spotami.

PiS jednak zdaje się nie pozostawiać dłużnym. W swoim spocie wskazujecie Państwo, że Bronisław Komorowski chce sprzedać Lasy Państwowe. To również wygląda jak kampania negatywna.

Jest czymś wyjątkowo obrzydliwym, a nawet niegodnym i podłym, że przez osiem lat PO nie zrobiła nic, absolutnie nic, w sprawie in vitro, a obecnie w czasie kampanii wyborczej wrzuca się ten temat, grając tragedią tysięcy polskich małżeństw, ludzi, którzy pragną mieć potomstwo. W sposób niezwykle cyniczny gra się emocjami, by zaatakować konkurenta politycznego. Nie tylko jako polityk, ale i jako człowiek podchodzę do tego z ogromnym zażenowaniem.

Z równym niesmakiem ktoś może odebrać odebrać spot dotyczący Lasów Państwowych i sugestii, że Bronisław Komorowski te Lasy chce sprzedać. Czy to są analogiczne spoty?

Nie, spot Andrzeja Dudy nie jest analogiczny. On się odnosi do kwestii nigdy nie zdementowanych informacji podnoszonych przez media. Znamy doniesienia, że w obozie Platformy powstał pomysł, by ten ostatni jeszcze istniejący obszar bogactwa narodowego, jakim są Lasy Państwowe przeznaczyć na odszkodowania i spłatę roszczeń powojennych. I to jedynie wobec jednej grupy narodowościowej. Stawiamy tę kwestię, by Polakom uświadomić, że jeśli nie będziemy bronić naszego bogactwa, jakim są Lasy Państwowe, to zostanie to rozgrabione w taki sam sposób, jak rozgrabiono inny majątek państwowy.

Prezydent Komorowski, jak i inni przedstawiciele władzy tłumaczą, że nikt nie chce sprzedawać Lasów, że to jedynie insynuacje.

Pamiętajmy, że minister skarbu oficjalnie cieszy się, że „już tylko 3 procent” polskich przedsiębiorstwo zostało w rękach skarbu państwa, zaś cała reszta została już sprzedana. I to w dużej mierze za bezcen. Trudno się więc dziwić, że obecna władza, która bez mrugnięcia okiem pozbyła się polskich stoczni, osłabia kopalnie i sektor węglowy, która pozbyła się przemysłu hutniczego, rozmontowała przemysł zbrojeniowy, teraz łakomym kąskiem patrzy na Lasy Państwowe. I dlatego wskazujemy na to zagrożenie, jakim może być prywatyzacja Lasów. To nie jest kwestia bieżącej rozgrywki politycznej, ale znacznie szerszy problem, na który zwraca uwagę Andrzej Duda. Chodzi o konieczność industrializacji kraju i utrzymania w rękach polskiej ziemi i polskich lasów.

Zapewnieniom władzy Pan nie ufa?

Słyszałem, że Bronisław Komorowski tłumaczył, że podejrzenia dotyczące Lasów są z pogranicza paranoi, bo nikt nie chce Lasów prywatyzować. Przypomnę więc, że w 2010 roku przed wyborami Bronisław Komorowski zapewniał, że nie będzie jego zgody na podniesienie wieku emerytalnego. Jednak gdy trafiła do niego ustawa podnosząca wiek emerytalny, bez sprzeciwu ją podpisał. Podobnie było ze sprawą prywatyzacji służby zdrowia. Gdy mówiliśmy o tym zagrożeniu w 2010 roku Bronisław Komorowski wytoczył nam proces, który przegraliśmy. Sąd uznał bowiem, że prywatyzacja i komercjalizacja to co innego. Tymczasem w latach 2010-2015 dokonano wielu prywatyzacji szpitali. Tyle są warte zapowiedzi i zapewnienia obecnej władzy. Nie dajmy sobie zamydlić oczu? Możemy być pewni, że jeśli – nie daj Boże – Bronisław Komorowski będzie wciąż prezydentem, a rządzić będzie PO, następnym skokiem tej władzy będzie skok na polską ziemię i lasy.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.