Prof. Ancyparowicz: Jesteśmy w błędnym kole niemożności. "Pod rządami koalicji PO-PSL państwo istnieje tylko teoretycznie". NASZ WYWIAD

wSieci
wSieci

wPolityce.pl: Z raportu firmy Work Service wynika, że aż 1,2 mln Polaków jest zdecydowanych na emigrację zarobkową.

Prof. Grażyna Ancyparowicz: Raport ten uzasadnia masowe wyjazdy młodzieży z Polski, tym że ci, którzy już wyjechali bardzo dobrze sobie radzą zagranicą. Jeśli to prawda, to pojawia się pytanie dlaczego ci sami młodzi ludzie nie potrafili poradzić sobie we własnej Ojczyźnie. Autorzy raportu nie podjęli tego wątku, skupiając uwagę na promowaniu kosmopolitycznych postaw.

Jak Pani jako ekonomistka ocenia tę sytuację? Czy Polacy powinni emigrować, by szukać nowych doświadczeń? Czy też jednak jest to problem dla polskiej gospodarki?

Emigracja zarobkowa jest naturalną reakcją na bezmyślność bądź nieudolność ekip, które sprawowały władzę w Polsce w ostatnich dwudziestu pięciu latach. W tym okresie – jak wynika z ostatniego Narodowego Spisu Powszechnego – trwale wyeliminowano z rynku pracy 10 mln osób w wieku 25 i więcej lat. Pod hasłem prywatyzacji, która – według deklaracji Ministerstwa Skarbu Państwa – ma służyć rozwojowi wirtualnego kapitałowego rynku i województwa Mazowieckiego (czyli „Warszawce”) dopuszczono do niczym nie skrępowanej penetracji polskiego rynku przez transnarodowe korporacje. Uznano jednak, że to za mało aby uzyskać wysokie oceny dla naszej wewnętrznej polityki za granicą, zwłaszcza w Niemczech. Po objęciu rządów przez ekipę Tuska zaczęto ograniczać coraz bardziej prawa pracownicze, redukując wynagrodzenie do niemal najniższych w Europie. Pan premier wręcz apelował aby polska młodzież szukała swego miejsca do życia i zakładania rodziny za granicą. A potem sam wyemigrował wraz z rodziną i gronem najbliższych współpracowników. Zostawił godną siebie następczynię i prezydenta, który pilnuje, aby wszystko pozostało po staremu. A komu się to nie podoba – niech emigruje, zamiast zaburzać błogi spokój i dobre samopoczucie tej dobranej pary.

Jakie skutki ekonomiczne ma fakt, że polska emigracja zarobkowa w ostatnich latach była tak liczna? Czy widzi Pani konkretne skutki tej sytuacji?

Katastrofalne, w szczególności dla finansów publicznych. Jesteśmy w błędnym kole niemożności: kraj jest biedny, bo nie ma miejsc pracy, w związku z tym wpływów podatkowych i państwo nie może podjąć skutecznej interwencji ani pełnić swoich funkcji w żadnym obszarze. W biednym kraju nie ma również motywacji do prywatnych inwestycji prorozwojowych, więc utrwalamy swoją pozycję peryferyjnej gospodarki. Nie mając suwerenności decyzyjnej, podlegając drenażowi kapitału zsuwamy się coraz niżej w światowych rankingach, ale mało kto o tym wie, bo żyjemy w świecie nowomowy Orwella, w którym każda klęska jest przez oficjalną propagandę przekuwana w sukces. Żeby zrozumieć na czym polegają zagrożenia, Polacy musieli by zacząć uczyć się ekonomi politycznej, zamiast dyscyplin spreparowanych przez Chicago Boys, ich epigonów i satelitów.

Czy decyzje związane z emigracją zarobkową mają w Pani ocenie związek z sytuacją gospodarczą? Czy państwo ma możliwości, by ten trend zmniejszyć?

Pod rządami koalicji PO-PSL państwo istnieje tylko teoretycznie, jak powiedział w chwili szczerości jeden z prominentnych przedstawicieli rządzącej elity. Czy byt, który nie istnieje może zmieniać rzeczywistość?

Czy w Pani ocenie Polska jest w stanie przyciągnąć Polaków, którzy wyemigrowali do powrotu? Kiedy będzie to miało ekonomiczny sens?

A po co? Żeby stopa bezrobocia sięgnęła 25%, a stopa bezrobocia wśród młodzieży 90%? Żeby jeszcze więcej młodych ludzi funkcjonowało w podziemiu gospodarczym? Najpierw trzeba odbudować nasz kraj ze zniszczeń jakich dokonały tu kompradorskie elity i obcy kapitał. A to nie jest łatwe zadanie, bo mentalnie nie jesteśmy – jako naród – gotowi do zaufania komukolwiek z tych, którzy mogliby mieć szanse na przeprowadzenie radykalnych reform w naszym kraju. Więc pogrążamy się w marazmie, przekonani ze idziemy w dobrym kierunku. Przebudzenie będzie bolesne, ale minie jeszcze wiele lat zanim proces degradacji naszej gospodarki dobiegnie kresu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.